Zaskakująca historia o… dzwonie, który otrzymał na chrzcie w królewskiej ludwisarni imię Florian. Ufundowała go franciszkańskiemu kościołowi królowa Bona. Podczas gdy polskie Kresy zajmowane są raz przez jedne wojska, raz przez drugie, a zaborca chce przetopić Floriana na potrzeby wojenne, dzwon wciąż trwa na swoim miejscu.
„-A to było tak. Ze czterysta lat temu jechała tędy królowa Bona. Babsko włoskie chciwe i chytre wymaniło od męża cały ten kraj – i jechała z pocztem i zgrają dworzan ziemię dzierżawić, zastawiać i sprzedawać. (…) Otóż się zdarzyło, że gdy do Hłuszy dotarła, już wracając ku Koronie, most się pod karocą zawalił i królowa Bona w bagnie ugrzęzła. (…) franciszkanie dali jej pierwsze poratowanie i gościnę. Wskutek tego przebyła w Hłuszy trzy dni. (…) I wtedy to ufundowała królowa Bona wielki dzwon do franciszkańskiego kościoła, który otrzymał na chrzcie w królewskiej ludwisarni imię Florian, jako że wypadek i cudowne uratowanie stało się dnia czwartego maja w świętego Floriana Męczennika. Dopiero trzy lata potem dzwon tu zjechał i zawisł w nowo zmurowanej dzwonnicy – ot, tej właśnie, w której ty teraz sznury ciągasz.”
źródło opisu: Wydawnictwo Edipresse Polska, 2013
Informacje dodatkowe o Florian z Wielkiej Hłuszy:
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2013-09-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788377698716
Liczba stron: 224
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2014-07-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2014,