Główną bohaterkę, dziennikarkę Ilonę Dymek (do niedawna Kopeć) poznajemy w chwili życiowego zakrętu. Niedawno rzucił ją mąż. W ramach łaskawości zostawił jej mieszkanie, fioletowego jeepa, którym jeździła i dała mu na imię Zygfryd oraz mopsa Gizmo. Mops wprawdzie uważał jej byłego męża za przywódcę stada, ale na obecność psa z powodu alergii nie zgodziła się nowa towarzyszka życia pana Kopcia. Biedny zwierzak popadł z tego powodu w ciężką depresję. Niezależnie od tego od początku cierpiał na ADHD (czyli zespół nadpobudliwości- uwaga dla niewtajemniczonych). Wróćmy jednak do naszej nieszczęsnej Ilonki. Nie dość, że przeżywa problemy osobiste, to w pracy również jest sfrustrowana. Pracuje bowiem w regionalnej telewizji i zajmuje się informacjami o ruchu drogowym. Ponieważ nieraz pokazuje relacje z wypadków, dorobiła się przezwiska "Ilona Karambol". Nie jest to dla niej satysfakcjonujące, ponieważ marzy o zajmowaniu się sprawami kryminalnymi, a nie banalnymi stłuczkami. Szef jednak nie chce o tym słyszeć.
Nieoczekiwanie przed naszą bohaterką pojawia się szansa. Zostaje bowiem zamordowana dyrektorka owego regionalnego ośrodka telewizyjnego. Ktoś ją udusił, a ciało wrzucił do torby operatora światła w miejsce lamp! Nietrudno sobie wyobrazić reakcję nieszczęsnego pracownika, który otwiera swoją walizkę ze sprzętem i widzi tam trupa... Zrobiło się ogólne zamieszanie. Oczywiście przyjeżdża policja (w tym bardzo seksowny komisarz Ogiński- maniak sprzętu audio, którego pasji żadna kobieta nie może znieść). Ilonka postanawia niezależnie prowadzić własne śledztwo. Dochodzenie do prawdy jest bardzo skomplikowane, ponieważ dyrektorka była wredną jędzą, więc każdy z pracowników mógł mieć motyw, by ją zabić. Wszystko gmatwa się jeszcze bardziej, gdy ginie druga osoba. Kto jest tym tajemniczym mordercą? Czy uda się dojść do prawdy? Czy Ilonka znajdzie szczęście w ramionach przystojnego komisarza, czy też będzie ich łączyć tylko śledztwo, a po wyjaśnieniu sprawy się rozstaną? Oczywiście nie zdradzę tajemnicy.
Wątek tajemniczych morderstw to ewidentnie pretekst. Zamierzeniem autorki było wyraźnie stworzenie nie kryminału, ale komedii. Cel ten udał się znakomicie. Już od początku zresztą dostajemy sygnały, że będzie to opowieść z przymrużeniem oka. Ilona nazywała się Dymek i wyszła za mąż za Kopcia. Jej pies cierpi na depresję oraz ADHD. Komisarz Ogiński je na drugie śniadanie kabanosy, ponieważ można je trzymać jedną reką, drugą natomiast włącza komputer, chcąc "wyguglować" (cytat dosłowny!) potrzebne informacje. Takich smaczków jest znacznie więcej. Źródłem komizmu są też bardzo wyraziste (czasem wręcz karykaturalnie przerysowane) charaktery- głupiutka lalunia mająca poparcie dyrektorki telewizji, sama jędzowata dyrektorka, gadatliwa sąsiadka przynosząca Ilonce jedzenie, jej synalek- trzydziestoletni zahukany maminsynek i wiele innych postaci. Nieodparcie śmieszą także perypetie psa- wspomnianego mopsa Gizmo (sam wygląd tej rasy jest zresztą pocieszny). Świetna zabawa. Polecam jako lekarstwo na chandrę jesienno- zimową. Można naprawdę zapomnieć o smutkach.
Kalina Beluch
ZATOKA TRUJĄCYCH JABŁUSZEK – istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do Klubu Mało Używanych Dziewic, który ożył tylko na kartach książek Moniki...
Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie - możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć....