Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie - możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć. Podobnie z naszym życiem. Jest ono jak potrawa dla inteligentnych. Trzeba zawsze myśleć o tym, co robimy, jakie decyzje podejmujemy - choćby targały nami szekspirowskie zgoła emocje - inaczej może się tak zdarzyć, że ktoś (my sami?) zapłaci wysoką cenę za nasz brak rozwagi.
Kobieta chce mieć dziecko - czy to zbyt wielkie żądanie? Chce być matką - czy jest w tym coś złego? Wykorzystuje możliwości, które daje współczesna nauka - po to jest nauka! W pewnym momencie jednak schodzi z bezpiecznej ścieżki - emocje wzięły górę, rozum zasnął, obudziły się upiory. Kobieta podejmuje decyzje, nie licząc się z nikim. Ważne jest tylko osiągnięcie celu. Młoda dziewczyna, studentka - rozsądna, inteligentna, zrównoważona - chce studiować na mało opłacalnym kierunku, dla własnej satysfakcji teraz i w przyszłości. Jest osamotniona w swoich dążeniach, rodzice widzieliby ją na bardziej praktycznych studiach, a w przyszłości w rodzinnym biznesie. Dziewczyna nie ma wsparcia z ich strony. Przyjaźń kolegów z uczelni nie wystarczy na mieszkanie, jedzenie, życie. Dziewczyna podchwytuje podsunięty jej pomysł na zarobienie pieniędzy i od razu wie, że podejmuje ryzyko. Nie wyobraża sobie jednak rozmiarów tego ryzyka.
Obie te młode kobiety przypominają trochę kucharza, który beztrosko bierze rybę fugu za ogon i w całości wrzuca ją do garnka z zupą. Ktoś będzie musiał zapłacić za ten brak refleksji... a cena może być wysoka.
Wydawnictwo: SOL
Data wydania: 2010-04-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Ilustracje:brak
Sięgnęłam po książkę Moniki Szwai z polecenia męża. A najśmieszniejsze jest to, że on sam nie skończył jej czytać. Początek mu się podobał, przynajmniej z tego co pamięta. Postanowiłam zaryzykować. Patrząc na okładkę i tytuł spodziewałam się innej lektury, niż to co nam serwuje pani Monika.
Anita i Cypek (Cyprian) po intensywnych naciskach i presji wywoływanej przez matkę Cypka starają się o dziecko. Jednak niestety z marnym skutkiem. Po kilku latach próbowania załamana para postanawia spróbować metody in-vitro. Kolejne próby także nie przynosiły rezultatów. A Anita wręcz dostała bzika na punkcie jeszcze nienarodzonego dziecka. Jej myśli ciągle krążyły wokół jednego tematu. Nie umiała skupić się na niczym. Zaniedbywała pracę, męża, dom. Nastrój Anity udzielił się także Cypkowi. Wydawać by się mogło, że wszyscy są przeciw młodemu małżeństwu. Tylko Eliza, przyjaciółka Anity przejmuje się ich losem. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Ach, jakże mylące to pozory.
Po czterech nieudanych próbach zapłodnienia metodą in-vitro, wspaniała Eliza wpada na jakże "genialny" pomysł, który podsuwa Anicie. Bo przecież Anita z Cypkiem mogą wynająć matkę-surogatkę, która donosi im ciążę. Anita podchwyciła tą myśl, Cypek był zszokowany pomysłem, ale dla dobra kochanej żony po długich namowach uległ. Szczęśliwie się okazało oczywiście, że Eliza zna dziewczynę, która bardzo potrzebuje pieniędzy i mogłaby "wynająć" swój brzuch, za około sześćdziesiąt tysięcy złotych (oczywiście prowizja dla Elizy została już ujęta- całe dziesięć tysięcy złotych, dla wspaniałej przyjaciółki. Oczywiście Anita i Cypek nie mają o tym zielonego pojęcia). Miranda jest młodą studentką, współlokatorką Elizy. Dwudziestolatka, która potrzebuje szybko pieniędzy. Postanawia zgodzić się na ten "biznes". Jeszcze nie wie, że metaforycznie właśnie wrzuciła do garnka całą rybę fugu, co może się źle skończyć.
"Zupa z ryby fugu" to niby lekka, zabawna powieść o młodym małżeństwie, które stara się o dziecko. Niby. Autorka porusza dość delikatny temat, jakim jest wynajmowanie matek-surogatek oraz kwestia in-vitro. Jednak książka nie ma typowego moralizatorskiego przekazu. No może troszkę, ale jest on praktycznie nieodczuwalny. Monika Szwaja pokazuje jak można nieświadomie wpaść w tarapaty. Jedna nieprzemyślana decyzja może zmienić całe życie młodej dziewczyny. Chęć zarobienia pieniędzy i chęć posiadania dziecka za wszelką cenę mogą doprowadzić do katastrofy.
Bohaterowie wykreowani przez Monikę Szwaję są bardzo charakterystyczni. Nie da się przejść obok żadnego z nich obojętnie. Albo się ich kocha albo nienawidzi. Od pierwszych stron znielubiłam Elizę. Tak fałszywej i dwulicowej osoby dawno nie spotkałam w powieści. Miałam ochotę za każdym razem strzelić ją w pysk. Anitę na początku polubiłam, jednak zmiana, jakiej ulegała w tej swojej fobii posiadania dziecka sprawiła, że przestałam darzyć ją sympatią. Przez te swoje chore myśli i ślepe wierzenie Elizie zrobiła z siebie wrak człowieka. Stała się płaczliwą miągwą, jakich nie znoszę. Biedny Cypek, aż jestem pełna podziwu, że z nią wytrzymywał. Ach ta miłość.
"Zupa z ryby fugu" to sympatyczna, czasem nawet zabawna powieść poruszająca trudne tematy, które skłaniają do refleksji. Jest to typowo kobieca lektura. Szybko i nawet przyjemnie się czytało. Miła odskocznia od innych lektur, po jakie ostatnimi czasy sięgałam.
Polecam kobietom.
http://ivka86.blogspot.com/2013/06/zupa-z-ryby-fugu-monika-szwaja.html
To moje drugie spotkanie z Moniką Szwają. I powiem, że bardzo udane. Podobał mi się język, jakim została napisana książka. Autorka pisze z humorem, używa języka, jakim posługujemy się na co dzień. Temat książki jest poważny – bezpłodność, walka o posiadanie potomstwa, problemy moralne dotyczące metody In vitro, wynajmowanie matek – surogatek. Pani Monika Szwaja nie narzuca nam swojego światopoglądu na te trudne problemy, ale przestawia nam je zarówno ze strony rodziców pragnących mieć potomstwo, ale także od strony kobiety „wynajmującej brzuch”.
Problem z zajściem w ciążę ma coraz więcej par, urasta to w tej chwili to problemu społecznego. Dobrze, że zostaje on poruszany również przez Monikę Szwaję w literaturze kobiecej. A poprzez swoje lekkie pióro autorka pozwala nam go przemyśleć , dając jednocześnie sporą dawkę rozrywki, humoru i energii ciepła rodzinnego.
ZATOKA TRUJĄCYCH JABŁUSZEK – istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do Klubu Mało Używanych Dziewic, który ożył tylko na kartach książek Moniki...
"Wiesz, co to depresja? To taka cyklofrenia, w której napady euforii już nie występują. Jest ci wyłącznie smutno. Zrób coś zanim cię to złapie...