Socjalizm przy wszystkich swoich wadach artystów wspierać potrafił. Nieprzypadkowo książka Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego rozpoczyna się wątkiem z czasów pochodów pierwszomajowych. Zasiewa tym samym w czytelniku ziarno tęsknoty za czymś, co minęło bezpowrotnie. Domy Pracy Twórczej to miejsca, za którymi tęsknią pisarze "starej daty". Ci młodsi zaś marzą, by dano im możliwość przebywania w zakątku stworzonym do pisania.
Bohaterowie powieści to młodzi, niepokorni pisarze, obdarzeni bogatą wyobraźnią i odwagą. Zakochują się w starej nałęczowskiej willi, którą postanawiają kupić, wyremontować i uczynić schronieniem dla artystów. Ma to być swoisty pensjonat, w którym można pisać, malować, albo po prostu odpocząć od zgiełku. Pomysł szalony, a jednak udaje się go zrealizować przy pomocy przekupnego prawnika, którego zresztą bohaterowie skutecznie się pozbywają. Dom zaczyna nabierać kolorów, zapachów, zaczyna żyć. Pojawiają się pierwsi goście. I, jak to wśród ludzi bywa, pojawiają się także miłość, zazdrość, zawiść, a w konsekwencji i zbrodnia.
Autorzy reprezentują dwa odmienne gatunki. Maria Ulatowska tworzy powieści obyczajowe, Jacek Skowroński specjalizuje się zaś w kryminałach. Oboje mają na swoich kontach sukcesy, stałe grono czytelników, są zawodowcami. Pisanie jest dla nich zawodem, ale i frajdą. Dają temu wyraz w Pokoju dla artysty. Każde zdanie świadczy o tym, jak dobrze się bawili podczas tworzenia, wymyślając bohaterów, dając im życie, a później... uśmiercając w wymyślny sposób.
Powieść jest gęsto napisana, obfituje w wydarzenia, nie dając czytelnikowi wytchnienia. Wszystko dzieje się szybko i sprawnie, podczas lektury nie sposób się nudzić. Kolejne rozdziały szybko popychają fabułę do przodu. Postaci związane z Domem w Nałęczowie są dobrze narysowane, łatwo zapadają w pamięć. Czasem tylko coś "zgrzyta", gdy zastanowimy się głębiej nad ich motywacjami. Niektórzy postępują zupełnie bez sensu, inni giną w dziwny sposób. Owszem, wywołuje to efekt komediowy z jednej strony, ale z drugiej sprawia, że opowieść traci nieco na wiarygodności. Autorzy mrugają do nas zza klawiatur swoich laptopów: to tylko taka literacka zabawa, nie martwcie się. Miłośnikom tego rodzaju literackich gier Pokój dla artysty z pewnością przypadnie do gustu.
Wbrew pozorom, nie jest to lekka książka, którą można połknąć w kilka jesiennych wieczorów. Warto co pewien czas odstawiać ją na kilka dni, by wszystko sobie poukładać, samodzielnie powiązać wątki, odkryć tajemnice - a tych jest sporo. Autorzy dają konkretne wskazówki - trzeba tylko przyjąć, że ma się do czynienia z kryminałem, a nie tylko powieścią obyczajową i romansem.
Miłość potrafi spaść z siłą żywiołu. Nie ma przed nią ucieczki nawet dla… księdza. Bez względu na przeciwności, bez względu na cenę, jaką przyjdzie...
A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, powstaje wspólna powieść, nie obyczajowa, charakterystyczna...