I po co to komu? Po co powracanie do historii znanych od wieków i przez wieki powtarzanych w kolejnych dziełach? Po co przywoływanie duchów przeszłości i posługiwanie się skostniałymi schematami mitów? Czy kogoś jeszcze może to zainteresować? Okazuje się, że może. Do znudzenia przypominane opowieści, wierzenia starożytnej Grecji, są w stanie wzbudzić ciekawość czytelnika z XXI wieku. Dowód? Powieść Margaret Atwood – „Penelopiada”. Pisarka sięgnęła po historię Odysa i Penelopy, gromadząc w powieści liczne wątki „Odysei”, a także konfrontując ze sobą różne wersje mitu. Stworzona w ten sposób mieszanka zaskakuje świeżością i oryginalnością. Oto Margaret Atwood obserwuje świat bogów i herosów oczami Penelopy. Penelopy, która po śmierci opowiada – z perspektywy XXI wieku – swoją historię. „Skoro wszystkim innym zabrakło weny, teraz kolej na mnie. Ułożę własną opowieść. Należy mi się” – stwierdza Penelopa. Baśniowy przekaz zaczyna od swoich narodzin i pochodzenia, opisuje małżeństwo z Odysem, narodziny syna, wybuch wojny troańskiej, długie lata oczekiwania na męża, wreszcie – jego powrót. Klamrę kompozycyjną stanowi pobyt w zaświatach, co wtrąca opowieść w sferę rozważań metafizycznych i etycznych. Monolog Penelopy przerywają wypowiedzi chóru, złożonego z dwunastu dziewcząt. Kwestie chóru są komentarzem do sytuacji opisywanych przez Penelopę, mają na celu także przybliżenie tragedii służek („Byłyśmy brudnymi dziewuchami. Jeżeli nasz właściciel albo synowie właściciela, przyjezdny arystokrata lub synowie arystokraty zapragnęli się z nami przespać, nie mogłyśmy odmówić. Na nic płacz, na nic skargi, że nas boli. Wszystko to nam się przydarzyło, kiedy byłyśmy dziećmi”). Wypowiedzi służek przybierają różne formy – raz jest to wyliczanka, innym razem lament, piosenka podwórkowa, idylla, szanta, ballada, dramat, pieśń miłosna, czy – proces nagrany na wideo. Ta rozmaitość gatunkowa nie tylko łamie tradycyjny, klasyczny schemat występowania chóru w dramacie greckim. Jest również grą z konwencjami, łamaniem zastanych zasad. Spełnia jeszcze jedną ważną rolę – ujawnia ironiczną postawę autorki. Jedną z mocnych stron książki jest celny dowcip i umiejętności Atwood w dziedzinie reinterpretowania mitu. Autorka przywołuje znaną od wieków historię nie po to, by odtworzyć skostniałe wierzenia. Jej celem wydaje się być zwrócenie uwagi czytelników na różnorodne możliwości odczytań dawnych przekazów. Akt dekonstrukcji, który stosuje Atwood, burzy utarte schematy, kruszy zasklepiałe formy i wznosi na ich miejscu pomnik ironii. Penelopa – bogatsza o doświadczenia kilkudziesięciu wieków, znająca myśli, plotki, skrzętnie ukrywane działania bliskich, snuje swą opowieść. Pełną goryczy i drwiny. Jej relacja ukazuje obłudę świata herosów i proces tworzenia się legend. Tłumaczy pobudki rozmaitych zachowań, znanych ze starożytnych przekazów („Odyseusz zapytał, czy udaję się na Itakę z własnej woli, czy też wolę zostać u ojca. Mówi się, że w odpowiedzi spuściłam na twarz zasłonę, albowiem byłam nazbyt skromna (…). W owej historii tkwi ziarno prawdy. Spuściłam zasłonę, ale po to żeby ukryć uśmiech”). Drwi z historii powtarzanych w mitach („[Helena] wykluła się z jaja, była bowiem córką Zeusa, który zgwałcił jej matkę, wcieliwszy się w łabędzia (…). Ciekawe, ilu z nas rzeczywiście wierzyło w incydent z ptakiem? W owych czasach krążyło mnóstwo takich opowieści, bogowie najwyraźniej nie potrafili utrzymać rąk, łap czy też dziobów z dala od śmiertelniczek, bezustannie gwałcili raz tę, raz tamtą”). Wśród wielu reinterpretowanych mitów znajdują się oczywiście informacje o postaciach z wierzeń starożytnych. Nie są to wiadomości, do jakich przywykliśmy. Bohaterski Odys okazuje się kłamcą, przebiegłym i chytrym, oszukującym bezlitośnie wierną żonę. Dorastający Telemach sprawia Penelopie kłopoty wychowawcze. Piękna Helena – przyczyna wybuchu wojny trojańskiej – bawi się mężczyznami, rozkochując ich w sobie i porzucając, jest w dodatku próżna, pyszna, zapatrzona w siebie i rozkapryszona. Penelopa odkrywa też własne słabości – przyznaje się do kompleksów na tle przeciętnej urody, do nieprzystojnych myśli (których bohaterami byli zalotnicy), do złych stosunków z teściową; nie ukrywa zazdrości o Helenę. Kpi z Olimpu („bogowie wcale nie byli tacy inteligentni, za jakich chcieli uchodzić. Teraz mogę to powiedzieć, ponieważ nie żyję”). Autorka powieści zabrała się również za historię powieszonych przez Odysa i Telemacha dwunastu służek: „Interpretacja Homerowska nie wytrzymuje krytyki, zawiera zbyt wiele niekonsekwencji. Nie dawały mi spokoju tamte powieszone dziewczęta. W „Penelopiadzie” odbierają również spokój samej Penelopie” – pisze Atwood. Powrót do mało eksploatowanego wątku mitu wywołuje zainteresowanie między innymi psychologią postaci. Elementy świata współczesnego przenikają do mitu, przeplatają się w opowieści Penelopy, uzupełniając się wzajemnie. Charakterystyczne dla czasów nam współczesnych motywy, przedmioty, postacie gładko wpisują się w antyczną historię. Wszystkie te zabiegi służą uczłowieczaniu mitu. Przybliżają tajemniczy i niedostępny świat bogów i herosów, usztywniony dotąd gorsetem schematycznych interpretacji. Margaret Atwood stworzyła opowieść piękną, wciągającą i – zaskakującą, choć opartą na znanych motywach. Za pomocą uwspółcześniania mitu udało jej się przekazać prawdy ogólnoludzkie. „Świat jest równie niebezpieczny, jak za moich czasów, z tą różnicą, że niedole i cierpienie rozpleniły się na znacznie szerszą skalę. A natura ludzka pozostała jak zawsze niegodna”. Historie znane i powtarzane od wieków zyskują dzięki ujęciu Atwood nowe, niebanalne rozwiązania i odczytania.
Z okazji swej retrospektywnej wystawy malarka Elaine Risley przyjeżdża po latach nieobecności do Toronto, gdzie oddaje się wspomnieniom. Dokonuje rozrachunku...
Fabuła powieści rozgrywa się w niedalekiej przyszłości na terenach obecnych Stanów Zjednoczonych. Stworzone tam państwo, Gilead, jest ideologiczną...