Osiedle Sielanka. Nieznajoma to literacki, podmiejski odpowiednik serialu „Ranczo”. To lekko tylko ironiczny, ale przede wszystkim ciepły i bardzo zabawny obraz codziennego życia członków pewnej społeczności, która staje w obliczu nieuchronnych zmian.
Ale – po kolei. Sielanka. Przedmieścia Warszawy. Tu życie zawsze toczyło się utartym torem, wszyscy wszystkich znali i chyba nawet wzajemnie się lubili. Do czasu. Do czasu, gdy wzniesiono nowe bloki (albo – jak chcą „przybysze” – apartamentowce), a wraz z nimi zmiana dotychczasowego status quo. Czy fryzjerka Beata utrzyma swój status najlepiej poinformowanej osoby w okolicy? A może wygra z nią Maria, emerytowana nauczycielka? Jak w nowej sytuacji odnajdzie się Profesorowa, która nieustannie spaceruje z psami, czasem w towarzystwie uroczego menela, Dużego Rycha, i zbiera śmieci na ulicy, co w oczach wszystkich nie licuje z jej statusem? Jakie plany developer z prowincji wiąże z okolicznym lasem? I czy praktykowanie jogi prowadzi wprost w ognie piekielne?
Małgorzata Gutowska-Adamczyk porzuciła (na razie?) przeszłość, by wysnuć bardzo zabawną i inteligentną opowieść o nas samych. I wydaje się, że planuje w Sielance osiąść na dłużej, na razie bowiem więcej historii dopiero zarysowuje, a wątków – otwiera niż zamyka. Jak zwykle tworzy wyraziste, wiarygodne postaci. Cudowna jest chociażby córka fryzjerki, Zuzia, która zawsze wprost wypowiada całą prawdę o świecie i wygląda na to, że wkrótce spróbuje ten świat zdobyć. Wspaniały jest menel-filozof Duży Rycho, zachwycająca Profesorowa, zapamiętała w swojej pasji naprawiania świata. Pyszne są postaci, pyszny – język, jakim się posługują i inteligentne dialogi, jakie toczą. Wszystko to sprawia, że przy lekturze Osiedla Sielanka nie sposób się nie uśmiechnąć.
Ale Małgorzata Gutowska-Adamczyk nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała – jak Profesorowa – w swojej powieści wziąć się za naprawianie świata. Zachęca więc do integrowania się z sąsiadami, do otwierania się na drugiego człowieka i troski o niego, co w dzisiejszych czasach staje się wyjątkowo rzadkie, szczególnie na zamkniętych osiedlach, których mieszkańcy całe dnie spędzają w pracy. Zachęca do naprawiania swojego otoczenia – poczynając od prostych spraw, jak zbieranie śmieci z chodnika, a kończąc na protestowaniu przeciwko psuciu przestrzeni miejskiej, wiejskiej lub leśnej. Nawołuje do zaangażowania – ale czyni to w sposób dyskretny, nienachalny, pamiętając, że czytelnicy w literaturze szukają także oddechu od problemów, z którymi mierzyć się muszą na co dzień.
I taki właśnie oddech Osiedle Sielanka daje. To miejsce (na razie?) wolne od pandemii, od ulicznych protestów i politycznych sporów. To cudowne miejsce, gdzie wciąż jeszcze można być blisko drugiego człowieka, można uścisnąć mu rękę lub przytulić, gdy trzeba. To miejsce, do którego po prostu chce się wracać.
A zatem do zobaczenia w następnej powieści z cyklu, prawda?
Złota era paryskiego półświatka. Świadome siebie kobiety bezlitośnie podbijają męskie serca i gromadzą fortuny. Kim jest największa z nich? Ta, która rzuciła...
Mariola, moje krople...! – wykrzykuje raz po raz do swej sekretarki niejaki Zbytek, dyrektor prowincjonalnego teatru gdzieś na Dolnym Śląsku, który...