Blythe nie ma dobrych wspomnień z dzieciństwa. Matka nie okazywała jej miłości, potem ją porzuciła. Cóż, nie miała dobrych wzorców. Jej mama (czyli babcia naszej bohaterki) znęcała się nad nią. Blythe postanowiła, że przerwie sztafetę przemocy i będzie idealną matką. Jednak gdy urodziła Violet, odkryła ciemną stronę macierzyństwa. Udręczona bezsennością i cielesnymi dolegliwościami, nie potrafiła pokochać córeczki. Ta instynktownie wyczuła niechęć matki i zaczęła się odwzajemniać tym samym. Dobrej relacji nie sprzyjały także zachowania Violet (jakby była małą psychopatką). Sytuacja pozornie zaczęła się poprawiać, gdy Blythe urodziła drugie dziecko – małego Sama. Odkryła w końcu instynkt macierzyński. Wyglądało też, że Violet kocha braciszka. Jednak sielanka wkrótce dobiegła końca...
Książka przerażająca. I bardzo smutna. Tak często się zarzekamy, że nie popełnimy błędów swoich rodziców. A jednak okazuje się, że sztafeta krzywd trwa...
dr Kalina Beluch
Co może się stać, gdy dobrzy ludzie zaczną podejmować złe decyzje? Końcówka lata. Na grillu w ogrodzie przy Harlow Street spotykają się zamożni mieszkańcy...