Mężczyzna z Marsa?
Kiedy w mieście dzieje się źle, gdy niemal nikt nie ma ochoty wyciągnąć do cierpiących pomocnej dłoni, gdy schronienie można znaleźć wyłącznie za dobrze zabezpieczonymi, najlepiej stalowymi drzwiami, nie jest dobrze. W Polsce w takiej sytuacji stacje telewizyjne i prasa trąbią o tym wszem i wobec, powodując zbiorową panikę. Ludzie przestają wychodzić z domu, więc zło albo samo znika, albo przenosi się w inne miejsce. Są jednak miejsca na świecie, gdzie zamiast znieczulicy pojawia się superbohater. Gotham City ma Batmana, Smallville i Metropolis - Supermana, Nowy Jork - Iron Mana a Starling City - Arrowa. Jeśli jeszcze nie wiecie, kogo spotkać można na ulicach nigdy nie zasypiającego miasta aniołów, to spieszę wam donieść, że od niedawna rządzi tam Nocny Łowca. Może nie ma on najlepszego PR-u i nie jest równie znany, jak wcześniej wymienieni superbohaterowie, ale na pewno nie może czuć się od nich gorszy. Jest szybki jak błyskawica. Jest silny niczym gladiator. Przebiegły jak lis. Mściwy niczym... on sam. A do tego inteligentny i bardzo pociągający. No i, oczywiście, bezwzględny, zabójczy, nieuchwytny. Przestępcy się go boją, policja - nienawidzi, a zwykli ludzie - uwielbiają. Łowca ostatnimi czasy jest więc najjaśniejszą gwiazdą w całym Los Angeles. Tylko... czy słusznie?
Melisa Mallory żadnej pracy się nie boi... No, to może trochę za dużo powiedziane. W zasadzie jednak nic nie jest w stanie wyprowadzić tej kobiety z równowagi. Wykona również każde polecenie przełożonego... Chyba, że się z nim nie zgadza. Wówczas żaden szef nie da jej rady. Jeśli Mel się uprze, to tak musi być. I koniec. Kilka miesięcy wcześniej rozpoczęła cykl artykułów o nowym na rynku zabójczym narkotyku - Toxic Cristal. By zdobyć informację do reportażu, nasza bohaterka nie waha się zrobić tego, co konieczne. Szlaja się więc po szemranych dzielnicach i sprawdza na własnej skórze, jak szybko uda się jej zakupić tę zabójczą toksynę. W trakcie jednej z takich eskapad trafia na Nocnego Łowcę i - jak się można spodziewać - w tym miejscu zaczyna się powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, zatytułowana Obrońca nocy.
Książka poruszająca, wzruszająca, miejscami naprawdę wstrząsająca. Książka, która potrafi rozśmieszyć i zaintrygować. Można ją zaliczyć do grupy romansów paranormalnych, ale można też potraktować ją jako powieść sensacyjną, zawierającą nutkę romansu i szczyptę czynników nadnaturalnych. Bo tak naprawdę czytelnik nie dowiaduje się, jakie faktycznie zdolności ma opisywany superbohater, jak je nabył i jaką skrywa tajemnicę. Wiadomo jedynie, że dziesięć lat wcześniej przeżył traumę, wskutek której narodził się na nowo. Od tamtej chwili nie był już tym samym człowiekiem, a jego głównym motorem do działania, poza potrzebą ratowania niewinnych, była czysta zemsta. Na kim? Na czym? Dlaczego? Autorka skrzętnie te fakty skrywa, pewnych rzeczy jednak podczas lektury można się domyślić.
Obrońca nocy to powieść ogromnie wciągająca. Konstrukcja charakterologiczna bohaterów znacznie ułatwia utożsamianie się z nimi. Bardzo wiarygodnie wypada również sceneria, w jakiej toczy się akcja. Agnieszce Lingas-Łoniewskiej znakomicie udało się oddać atmosferę tego miasta. Miasta tajemniczego, mrocznego, pociągającego.
Powieść polskiej autorki bez kompleksów może rywalizować z należących do tego samego gatunku książkami zagranicznych autorów. Czy na polskim rynku znaleźć można równie dobrą powieść tego nurtu. Raczej nie, Obrońca nocy wypada po prostu fenomenalnie. Świetny pomysł, niezwykła historia. Historia, którą po prostu trzeba poznać.
Piękna Dalmacja Południowa, malowniczy Półwysep Pelješac, trzy siostry, trzy historie, trzy miłości. Czy można zapomnieć o zdradzie i niespełnionych obietnicach...
Kiedy osiemnastoletnia Anna po wielu latach wraca do rodzinnego miasteczka w Teksasie, czuje się zagubiona i wyalienowana. Jako córka burmistrza traktowana...