Zdarza się czasem, że w pewnym momencie naszego życia staje na naszej drodze ktoś, kto wywraca je do góry nogami. Nagle nasz poukładany i idealny (oczywiście według nas) świat nie wydaje nam się już taki, jakim był dotychczas. Dochodzimy do wniosku, że życie było puste, nieciekawe i samotne. A teraz nabrało barw, zostało wypełnione szczęściem i drugim człowiekiem.
Sabina jest samotną kobietą po trzydziestce. Nie posiada instynktu macierzyńskiego, nie przepada za dziećmi. Mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. Uwielbia czytać książki - głównie romanse, bo podczas czytania ich marzy. Lubi kryminały, bo przy nich odpoczywa. Ma dość nietypową pracę. Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Wiadomo, że przyjaźni się nie kupi, jednak Sabina na przekór próbuje udowodnić, że jednak jest to możliwe. Kobieta wpadła na ten pomysł podczas przeglądania ogłoszeń o pracę. Ludzie poszukują osoby, która wysłucha ich lub pomilczy z nimi. Pewnego dnia podczas przerwy obiadowej (którą Sabina, jak zwykle, spędzała w parku) podeszła do niej dziewczynka, Marysia. Dziewczynka poprosiła ją, aby Sabina namalowała jej słońce. Właśnie od tej prośby rozpoczyna się nietypowa przyjaźń. Nagle okazuje się, że Sabina łaknie spotkań z siedmiolatką. Dziewczynka krok po kroku burzy mur, który wybudowała wokół siebie nasza bohaterka. To właśnie Marysia wprowadza do jej życia kolory i wywraca je do góry nogami.
Namaluj mi słońce to powieść pełna emocji, która potrafi rozbawić i równocześnie doprowadzić do łez. A o to przecież chodzi, by powieść obyczajowa wzbudzała emocje. Książka Gabrieli Gargaś wciąga od samego początku. Już wraz z pierwszymi literami, po przedstawieniu sylwetki głównej bohaterki, chcemy wiedzieć, jak potoczy się historia przyjaźni Sabiny – singielki nie przepadającej za dziećmi - z samotną siedmiolatką bez przyjaciół, od której dość wcześnie odeszła matka.
Autorka w swojej powieści poruszyła ważny temat samotności. Widzimy na kartach powieści samotność osoby dorosłej. Czasem to nasz wybór, a czasem sami pozostajemy za sprawą zdarzeń losowych. Tylko czy bycie samemu to to samo, co bycie samotnym? Czy między byciem samemu i byciem samotnym można postawić znak równości? Już w
Małym Księciu czytaliśmy, że
równie samotnym jest się wśród ludzi. Sabina jest – jak sama mówi – osobą samotną. Została przyjacielem do wynajęcia właśnie dla takich ludzi, jak ona sama. Przecież na świecie jest wiele osób, które nie mają nikogo, z kim mogłyby podzielić się radością czy smutkiem. Od tego jest Sabina: od bycia wtedy, kiedy ktoś jej potrzebuje.
Oprócz tego Autorka pokazuje inny rodzaj samotności - samotność dziecka. Choć Marysia ma babcię i ojca, którzy kochają ją nad życie, nie ma matki ani żadnej przyjaciółki. Dziewczynki w jej klasie wyśmiewają ją za to, że nie ma mamy. To też pewien rodzaj samotności: wychowywanie się bez jednego z rodziców. Taka sytuacja odbija się często na psychice dziecka. Kiedy pojawia się Sabina, dziewczynka postanawia, że zostanie jej przyjaciółką. A kiedy Sabina zaczyna spotykać się z Maksem, ojcem małej, dziewczynka zaczyna nazywać kobietę mamą. Wyraźnie daje się odczuć samotność Marysi i strach, że pewnego dnia Sabina, podobnie jak Magda – jej mama – odejdzie z życia dziecka.
Choć fabuła opowieści Gabrieli Gargaś może wydać się zbyt prosta, oczywista, historia w niej zawarta jest bardzo krzepiąca i niesie ważne przesłanie. Warto odkryć je podczas lektury powieści Namaluj mi słońce.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...