Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2014-01-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 350
Namaluj mi słońce. Gabriela Gargaś
Autorka to pozytywna wariatka o duszy romantycznej. Mieszanka idealna jak jej książki oraz podcasty. Tak jak podcasty poznałam wcześniej tak samą autorkę dopiero nie dawno. W ten sposób poznała Marysię i Sabinkę dwie cudowne kobietki, w tym cały zakręconym świecie. Książka idealnie wpasowuje się w gatunek romans oraz literatura piękna. Książka lekka i przyjemna w czytaniu a raczej pochłanianiu historii.
Książka przedstawia historię Sabinki, która z zawodu jest osobą, która słucha innych osób, w swoim Stowarzyszeniu Ludzi Samotnych. Zawód niecodzienny i wyjątkowy jak sama bohaterka. Wszystko się zmienia gdy w parku Sabina spotyka kilkuletnią dziewczynkę Marysie, którym jednym życzeniem jest aby kobieta namalowała jej słońce. Wszystko jest bardzo wyjątkowe i niecodzienne bo co małe dziecko robi samo w parku bez opiekunki, mama nie istnieje dla nich a tata Maks pracuje. Marysia jest małą przylepą, której Sabina początkowo próbuję się pozbyć. Ale mała nie daje za wygraną i cały czas próbuję zaprzyjaźnić się z dorosłą już kobietą. Nić przyjaźni została nawiązana. Później poznajemy nieudane podboje taty Marysi w kierunku do Sabiny. Cała ta sytuacja jest bardzo zabawna i piękna. Oczywiście uczucie się pojawia. I tu zaczyna się przygoda. Ona przeczołgana przez życie, długo nie miała mężczyzny przy boku, jej siostra urwała kontakt z rodziną a jej życie według mnie to porażka. Umie pomóc innym a sobie nie potrafi. On facet z dużym bagażem doświadczeń, z małą córeczką i z raną w sercu gdy porzuciła go kochana kobieta. Duet idealny ale czy to wystarczy by stworzyć historię z radosnym zakończeniem.
Styl i język jest bardzo naturalny dzięki temu bardzo dobrze się czyta te książkę. Nie ma w niej żadnych gwałtownych przeskoków w czasie czy miejscu, dzięki temu historia płynnie przechodzi z wydarzenia na wydarzenie. Nie ma miejsc nie zrozumienia. Uważam że książka idealna na jedno posiedzenie bo aż nie chce się jej odkładać.
Pozycję polecam każdej osobie która lubi romanse czy obyczajówki, pięknie opisane uczucia. Bardzo dobrze można się było wczuć w sytuację bohaterów co dla mnie zdecydowanie na plus. Oczywiście w przyszłości sięgnę po kolejne pozycję tej autorki. Gabriela jest kobietą o wielu twarzach, uwielbiam ją w jej książkach, na Instagramie czy w jej podcasie „Jak baba z chłopem”. Nasz świat potrzebuję więcej takich pozytywnie zakręconych osób.
Czekam na rozszerzenie mojej doby abym mogła przeczytać kolejne jej pozycję. I na pewno w okresie świątecznym sięgnę po klimatyczne jej pozycję świąteczno zimowe.
"Namaluj mi słońce" Gabrieli Gargaś to powieść, na którą miałam ochotę od dawna, ale niestety trudno było ją zdobyć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy okazało się, że mam okazję jej wysłuchać w formie audiobooka i już na wstępie mogę Wam zdradzić, że warto było poznać tę historię.
Wyobraźmy sobie taką sytuację, że siedzimy sobie na ławeczce na jakimś skwerku i podchodzi do nas kilkuletnia dziewczynka prosząc - namaluj mi słońce. Co byśmy zrobili, jak byśmy się zachowali?... Na pewno w pierwszej chwili zdziwilibyśmy się, może zdumieli, może udali, że to nie do nas, a może po prostu bez większego zastanawiania zabralibyśmy się do rysowania.
Nieopodal miejsca swojej pracy Sabina w ten właśnie sposób poznaje Marysię, która bardzo chce się zaprzyjaźnić. Dziewczynka czuje się osamotniona, pragnie nawiązać kontakt z kimś, kto mógłby zastąpić jej mamę, albo po prostu zostać jej przyjaciółką. Niestety dzieci w szkole nie są dla niej miłe, więc Marysia szuka kontaktu z dorosłymi. I choć ojciec stara się ze wszystkich sił zapewnić córeczce szczęśliwe dzieciństwo po tym, jak opuściła ich Magda - mama dziewczynki, nie wszystko układa się po jego myśli. Sabina natomiast nie przepada za dziećmi i nie bardzo wie jak ma się zachować wobec tak zaskakującej prośby. Próbuje przepędzić małą, zniechęcić ją do siebie, ale Marysia jest nieugięta i ostatecznie obie bohaterki nawiązują ze sobą nić porozumienia. Od tej pory życie każdej z nich ulega całkowitej odmianie, pojawiają się więzi, uczucia i emocje, o których Sabina dotąd nie miała pojęcia. Niebawem w życiu bohaterki zjawia się również Maks - ojciec Marysi, który chce poznać kobietę, której zaufała jego córka. Czy w tej sytuacji ta trójka ma szansę stworzyć prawdziwą rodzinę?... Przeczytajcie koniecznie, a znajdziecie odpowiedzi na to i jeszcze wiele innych pytań.
"Namaluj mi słońce" to opowieść, która ma w sobie pewien trudny do opisania urok, jakąś magię, subtelność, dzięki którym fikcyjny świat powieści na kilka godzin staje się naszym własnym. Bardzo dobrze czujemy się wśród książkowych bohaterów, kibicujemy im, przeżywamy ich problemy i wcale nie mamy ochoty się z nimi rozstawać. Marysia od samego początku wkradła się do mojego serca, a jej ufność i szczerość rozbroiły mnie już przy pierwszym spotkaniu. Zastanawiałam się jak Sabina tak długo mogła opierać się prośbie małej dziewczynki, która jest takim uroczym dzieckiem i co najważniejsze jest już prawie... dorosła. Problemy podjęte przez autorkę są bardzo życiowe, a powieściowa rzeczywistość nie odbiega niczym od naszego tu i teraz. Stąd lektura tej książki to czysta przyjemność. Maks, ojciec Marysi to facet, dla którego dziecko jest wszystkim. I choć niezbyt podobał mi się jego egoistyczny, miejscami narcystyczny charakter w kontaktach damsko-męskich to mam dla niego wiele uznania.
"Namaluj mi słońce" to historia, która może oczarować czytelnika. Z pozoru zwyczajna staje się zupełnie niezwykła w kontekście dziecięcego postrzegania świata. A jeśli chodzi o minusy... Nie do końca podobał mi się sposób zakończenia tej opowieści. Jak to zazwyczaj w powieściach obyczajowych, tak i tutaj akcja biegnie swoim niezbyt szybkim tempem, ale zbliżając się do końca nagle bardzo mocno przyspiesza i ostatnie dwa rozdziały opisują tyle zdarzeń, że możnaby z tego zrobić co najmniej kontynuację losów bohaterów. Nie przepadam za takim rozwiązaniem, ponieważ odnosi się wrażenie, że wątki zamykane są jakby na siłę. Niestety wiele razy się spotkałam właśnie z takim zakończeniem, które w powieściach obyczajowych jakoś mi nie pasuje.
"Namaluj mi słońce" to pozytywna, ciepła i nieco magiczna opowieść, która idealnie wpasuje się w każdy nastrój. Polecam serdecznie.
Każde dziecko potrzebuje obojga rodziców.
Matka Marysi opuściła rodzinę, więc dziewczynka chcąc mieć namiastkę rodzicielki zaczepia Sabinę. Na początku kobieta irytuje się, lecz z czasem nawiązuje się między nimi przyjaźń. Ojciec "małej" również przychylnie odnosi się do powierniczki swojej córki. Jednak żona Maksa wraca i ....
Nie uprzedzam faktów, polecam tylko.
Sabina jest samotna, nie ma męża ani nawet partnera, dzieci, nie ma przyjaciółki. Wydaje jej się, że jest szczęśliwa dopóki nie poznaje prawdziwego szczęścia. Urocza Marysia i jej równie uroczy ojciec zawładną jej czasem i zmienią jej nudne życie. Wszystko już nie będzie takie jakie było. Ale czy tak już będzie? "Ponoć gdy czujemy się naprawdę szczęśliwi, to coś musi, za przeproszeniem, jebnąć, aby człowiekowi nie było za dobrze". Kibicowałam miłośći Sabiny i Maksa i byłabym rozczarowana gdyby ten związek się rozpadł.
Oboje czuli, że ten związek może zniszczyć im życie. Ona zauroczyła się od pierwszego wejrzenia, on od początku miał wyrachowany plan. Wkrótce wszystko...
W mroźny, grudniowy wieczór ulice Warszawy wypełnia gwar świątecznych przygotowań, a gwiazdkowy nastrój rozgrzewa wszystkie serca. Wśród zabieganych mieszkańców...