Można odnieść wrażenie, że trwa swego rodzaju moda na powieści, które wychwalają sielskie życie na prowincji. Zazwyczaj bohaterowie takich książek wyjeżdżają na wieś, by odetchnąć lub porzucić dotychczasowe życie w wielkim mieście, by oderwać się od rutynowej i wypalającej pracy w korporacji, by napawać się ciszą, spokojem, beztroską. Sylwia Kubik, osadzając akcję swojej opowieści w niewielkiej, fikcyjnej Brzozówce na Powiślu, ukazuje wieś z innej perspektywy. Opisuje życie, obowiązki, pracę i tradycje, jakie towarzyszą tamtejszym mieszkańcom, nie zapominając jednak także o „mieszczuchach”, którzy na krótko lub całkiem długo osiadają w Brzozówce.
Miłość pod naszym niebem to kontynuacja powieści Pod naszym niebem, w której czytelnicy mieli okazję poznać Karolinę, jej męża Wojtka i ich dwie cudowne córeczki: Anielkę i Gabrysię. Na stronach pierwszego tomu czytelnicy śledzili zmagania przyjezdnego doktora Macieja, który wykupiwszy budynek po starej szkole, planował zagospodarować go jako ośrodek leczenia uzależnień. Czytelnicy poznali wtedy też księdza Karola, mieszkającą daleko za wsią starą Helenę, jej przyjaciela Stefana, równie zaawansowanego wiekiem. Przyglądaliśmy się życiu sołtyski Krystyny. Na stronach książki pojawiła się też Monika, koleżanka Karoliny, matka, samotnie wychowująca niepełnosprawnego Kubusia.
W drugim tomie serii, w powieści Miłość pod naszym niebem, Sylwia Kubik kontynuuje rozpoczęte wcześniej wątki, nie zapominając jednak o tym, by wprowadzić także nowych bohaterów albo bardziej skoncentrować się na postaciach dotychczas epizodycznych. I tak jednym z głównych wątków okazuje się życie Heleny, do której niespodziewanie przyjeżdża młodziutka krewna – Margarethe. Duże i zaskakujące zmiany szykują się także w życiu Hani i Janka, choć ostatecznego rozwiązania wątku czytelnicy będą musieli wypatrywać dopiero w kolejnych tomach serii. Towarzyszymy mieszkańcom Brzozówki podczas przygotowywania izby pamięci w salce kościelnej. Kibicujemy młodym zakochanym, Wiktorii i Tomkowi, którzy mimo bardzo młodego wieku, darzą się szczerym uczuciem, które ma szansę przerodzić się w prawdziwą i trwałą relację. Wreszcie – uczestniczymy w otwarciu starej szkoły, teraz pełniącej funkcję domu spokojnej starości. Śledzimy też losy Macieja i Moniki, między którymi czuć coraz mocniejszą chemię.
Akcja Miłości pod naszym niebem rozgrywa się późnym latem. Mieszkańcy pracują na swoich polach i w sadach. Cieszą się plonami i obfitością owoców i kwiatów, jakimi w tym roku obrodziła natura. Ciężka praca nagrodzona zostaje radością ze wspólnego posiłku, ze spotkania w gronie przyjaciół, z pracy społecznej na rzecz wspólnego dobra. Życie w Brzozówce płynie innym torem niż te, które często ukazywane są w tzw. sielskich powieściach obyczajowych. Nie ma tu przekoloryzowanego zachwytu nad falującymi łanami zbóż czy kiczowatych obrazków, na których wiatr rozwiewa włosy upojonej sielskością natury byłej pracownicy korporacji. W Miłości pod naszym niebem znajdziemy prostotę, wdzięczność i życie zgodnie z zasadami. Szacunek do pracy, która daje chleb. I szacunek do wiary, która daje strawę duchową. W powieści Sylwii Kubik przeszłość przenika się z teraźniejszością. Dawne historie wychodzą na jaw, by wreszcie dać ulgę i spokój najstarszemu pokoleniu mieszkańców. Jego zaś przedstawiciele z zachwytem chłoną opowieści swoich wnuków i dzieci, dziwiąc się, że ten ich „stary świat” całkiem dobrze koegzystuje z nowoczesnością.
Wertując książkę Sylwii Kubik, możemy odnieść wrażenie, jakbyśmy zatapiali się w czułych ramionach matki. Podczas lektury otoczy bowiem czytelnika ciepło, nie dająca się opisać swojskość i poczucie bezpieczeństwa. Podczas lektury bez wstydu będziemy mogli uronić łzę wzruszenia lub szczerze się uśmiechnąć. Opowiedziana historia zdaje się płynąć prosto z serca, podsycana wiarygodnymi perypetiami bohaterów i opisami codzienności, którą autorka – świetna obserwatorka – ukazała bardzo szczegółowo. A wszystko okraszone zostało aromatami domowych wypieków, przetworów i tradycyjnych obiadów.
Losy bohaterów splatają się niczym nici pajęczej sieci. Raz łączą się i płyną do wspólnego celu, raz strony rozdzielają się i oddalają – jak to w życiu bywa. Błędem i krzywdą byłoby stwierdzenie, że życie na wsi jest proste i łatwe. Autorka pokazuje, że bohaterowie mierzą się z takimi samymi problemami, jak mieszkańcy dużych miast: chorują, czują się samotni lub opuszczeni, wychowują dzieci, muszą podejmować decyzje dotyczące bliższej i dalszej przyszłości. Może są tylko ciut bardziej zżyci ze sobą. Może wciąż pamiętają, czym jest solidarność i wspólne dobro oraz bezinteresowna pomoc. Może po prostu nie są tak anonimowi, jak ich sąsiedzi z wielkich, przesyconych hałasem i życiem w ciągłym, nieustającym biegu miast.
W pięknej wiosce pośród zadbanych, choć ubogich chatek stoi dom bez drzwi i okien. Kto może w nim mieszkać? Samotnik! Wychodzi ze swojego domu rzadko,...
W cieniu żuławskich wierzb odnajdziesz miłość Ewa ma poważne kłopoty. Jednego dnia traci wszystko, co było jej drogie. Nawet jej ukochany wystawia jej...