Czytanie "Miasteczka Salem" Stephena Kinga to prawdziwa emocjonalna jazda bez trzymanki. Już od pierwszych stron czuć atmosferę niepokoju, jakby coś czaiło się w mroku, jeszcze niewidoczne, ale nieuchronnie zbliżające się. King genialnie buduje napięcie, stopniowo wprowadzając nas w świat małego miasteczka, które powoli pogrąża się w koszmarze.
Na początku to tylko subtelne sygnały, niepokojące odczucia, cienie przemykające w nocy, dziwne zniknięcia. Jednak z każdą kolejną stroną narasta klaustrofobiczne uczucie osaczenia. Czułam się tak, jakbym sama była mieszkanką Salem, bezradną wobec nadciągającej grozy. Im dalej, tym bardziej wszechobecny stał się strach, czający się w podświadomości, który sprawiał, że sprawdzałam, czy drzwi są na pewno zamknięte i unikałam patrzenia w okna po zmroku.
Autor doskonale operuje ludzkimi lękami, w szczególności przed ciemnością i utratą kontroli. Tworzy bohaterów, których łatwo polubić i z którymi łatwo się utożsamić, dlatego ich losy budzą tak silne emocje. Gdy mieszkańcy Salem zaczynają znikać, a znajome twarze zmieniają się w coś obcego i złowrogiego, serce przyspiesza, a każdy kolejny rozdział przynosi coraz większy niepokój.
Nie brakuje momentów, w których ciało przeszywa dreszcz, a żołądek ściska się ze strachu. Sceny wampirycznych ataków są opisane z taką precyzją i intensywnością, że niemal czuć ich oddech na karku. To horror o wampirach w najczystszej formie, który wnika w umysł i nie pozwala się od siebie oderwać.
Jednak „Miasteczko Salem” to nie tylko strach. To także opowieść o desperacji, o walce z nieuniknionym, o nadziei, która gaśnie z każdą kolejną utraconą duszą. To książka, która zostawia ślad w psychice czytelnika i sprawia, że jeszcze długo po jej przeczytaniu myśli się o ciemnych zaułkach, cichych ulicach i świetle księżyca, które nie zawsze jest naszym sprzymierzeńcem.
Autor przedstawia nam Salem jako zwyczajne miasteczko, pełne codziennych spraw i zwykłych ludzi. Poznajemy jego mieszkańców, ich życie, relacje, radości i troski. Może się wydawać, że to miejsce jak każde inne. I właśnie to sprawia, że groza wkradająca się do ich życia jest tak przerażająca. King pokazuje, jak cienka jest granica między normalnością a koszmarem, a Salem mogłoby być wszędzie, również tam, gdzie żyjemy my.
Roland z Gilead jest rewolwerowcem, jednym z nielicznych usiłujących utrzymać porządek w świecie rosnącego bezprawia, połączeniem błędnego rycerza i szeryfa...
Jest to historia kilku dni życia dziewięcioletniej dziewczynki imieniem Trisha. Niedługo po trudnym rozwodzie rodziców, opętana manią pieszych...