„Dies irae, dies illa,
Solvet saeculum In favilla
Teste David cum Sybilla
Innymi słowy: nie jest, kurde, dobrze”
Ten fragment prologu do niedawno wydanej książki Andrzeja Sapkowskiego „Lux perpetua” najlepiej oddaje charakter twórczości autora popularnych powieści fantasy. Brak szacunku dla sfery sacrum, obalanie polskich mitów narodowych, pastisz i ironia przechodzące w groteskę. A przy tym: ogromna erudycja i świadomość literacka autora oraz skłonność do gry z konwencją i piętrzenia aluzji, czytelnych wbrew pozorom nie tylko dla znawców przedmiotu. Wszystkie te cechy sprawiają, że teksty Sapkowskiego to typowe przykłady literackiego postmodernizmu w najlepszym wydaniu – co przysparza im tylu zwolenników, co przeciwników.
Po ukończeniu cyklu o wiedźminie Geralcie z Rivii Andrzej Sapkowski stanął na rozdrożu. Mógł – jak wielu – przejść na literacką emeryturę i do końca życia czerpać zyski ze sprzedaży praw autorskich od czasu do czasu tylko pisząc kolejne „alternatywne zakończenia” historii wiedźmina. Mógł też przełamać stereotyp autora jednego cyklu i poszukać nowej drogi twórczej. Wybrał tę drugą możliwość, a efekty wzbudziły zachwyt zarówno czytelników, jak i profesjonalnej krytyki.
W swej trylogii („Narrenturm”, „Boży bojownicy” oraz „Lux perpetua”) Sapkowski bowiem odszedł od konwencji typowej dla powieści fantasy. Zrezygnował z tworzenia światów alternatywnych na rzecz możliwie wiernego odtworzenia realiów historycznych.
Rzecz dzieje się w XV w., w okresie wojen husyckich na Śląsku i w Czechach. Naiwny medyk, alchemik i rycerz, Reinmar z Bielawy, traci brata, zamordowanego przez demonicznego Pomurnika, który pozostaje na usługach wrocławskiego biskupa Konrada. Reinmar, podobnie jak jego brat, zostaje oskarżony o szpiegostwo na rzecz husytów i, podążając przez ziemie śląskie, czeskie i polskie w poszukiwaniu zemsty, popada w coraz większe opresje i odbywa kolejne miłosne przygody. Gdy w końcu odnajduje prawdziwą miłość, jego ukochana zostaje porwana, a jego samego los wplątuje w wielkie rozgrywki polityczne. Czy uda mu się odnaleźć ukochaną? Czy pomści śmierć brata? Czy uda mu się wyjść cało z kolejnych kłopotów i czy w końcu przestanie pozwalać sobą manipulować? To tylko kilka pytań, które dręczyć będą czytelników powieści Sapkowskiego.
Niezmiernie interesujący jest już sam proces dojrzewania głównego bohatera. O ile w pierwszym tomie trylogii był to don Juan, który tracił rozum na widok każdej kobiety, po trosze życiowy nieudacznik, błazen, skłonny do nadmiernej ufności w dobre intencje ludzi, którzy zwykle pragnęli go zwyczajnie wykorzystać, a zarazem tchórz, gotów do ucieczki, gdy tylko na horyzoncie pojawi się niebezpieczeństwo, o tyle z upływem czasu Reinmar powoli staje się zupełnie innym człowiekiem. Poznaje Juttę – miłość swego życia – i od tego momentu zostaje monogamistą. Owszem, wykorzystuje urok osobisty do skłonienia kobiet, aby mu pomogły, ale już nie rzuca się na każdą napotkaną niewiastę. Po trosze ze względu na Juttę, a po trosze zapewne dlatego, że mogłoby to wpędzić go w jeszcze większą kabałę. Po drugie – Reinmar ze sceptyka czy wręcz ateisty powoli przeradza się w gorącego wyznawcę husytyzmu. Staje się idealistą – nie godzi się na metody moralnie wątpliwe, stopniowo zaczyna mierzić go wojna, sprzeciwia się przelewaniu krwi. Ale tylko wówczas, gdy okoliczności na to pozwalają. Czy więc jest to naprawdę trwał przemiana? By przekonać się o tym, trzeba dotrwać do końca ostatniego tomu trylogii.
Równie intrygujący są bohaterowie drugiego i trzeciego planu, w szczególności pojawiające się w tle postaci historyczne. A jest ich tu wiele, bowiem „Lux perpetua” to także doskonała powieść historyczna. Na marginesie opowieści o przygodach Reinmara obserwujemy, jak Czesi przygotowują się do inwazji na Śląsk, pragnąć przyłączyć nowe ziemie i krzewić nową religię. Równocześnie zwolennicy papiestwa przygotowują się do kolejnej wyprawy odwetowej. Polski król, Władysław Jagiełło, obawiając się oskarżenia o herezję, odrzuca propozycję objęcia tronu czeskiego, ale równocześnie nie planuje zbyt gorliwie tłumić kacerskiej rewolty. Na koronę ma za to chrapkę Jan Luksemburski oraz Wielki Książę Litewski – Witold, władzy pragnie również odsunięty na margines polityki Zygmunt Korybutowicz. W złożoności partykularnych interesów, wzajemnych konfliktów i politycznych intryg miejscami trudno się zorientować nawet obeznanemu z problematyką Czytelnikowi. A „Lux perpetua” to nie tylko Wielka Historia i polityka. Sapkowski starannie dba również o najdrobniejsze szczegóły realiów, do tego stopnia, że opisuje także tak mało znaczące epizody wojen husyckich, jak spalenie kopalni na przedmieściach Bytomia w 1430 roku. Jego rzetelność jest tak wielka, że cykl powieści o Reinmarze z Bielawy mógłby posłużyć jako niezgorszy podręcznik historii Śląska…
Ale obok historii odnajdujemy w powieści i fantastykę. Reinmar bowiem obraca się m.in. w gronie alchemików praskich, lecząc często musi posługiwać się czarami, w książce pojawia się również plejada postaci należących do świata fantastycznego. Jedną z nich jest największy wróg medyka – demoniczny Pomurnik, który potrafi przemieniać się w wielkiego, czarnego ptaka. By jednak walka nie była nierówna, po stronie Reinmara staje Samson Miodek – potężna, choć poszukująca własnej tożsamości istota astralna, uwięziona w ciele tępawego chłopa, co rusz obsypująca towarzyszy cytatami z Dantego.
Na tym jednak nie kończy się nietypowość trylogii Sapkowskiego jako cyklu powieści historycznych. W polskiej tradycji bowiem gatunek ten przed wszystkim służył bowiem opowiadaniu o mężnych czynach wielkich bohaterów w obronie Ojczyzny, opowieściom ku pokrzepieniu serc. Tymczasem główny bohater powieści ani nie ma na ustach słowa „Ojczyzna”, trudno też uznać go za szczególnie mężnego. To raczej „przypadkowy bohater”, któremu dzięki ogromnemu szczęściu wciąż udaje się wyjść cało z wszelkich niebezpieczeństw. Sapkowski zaś miast opisywać najpiękniejsze karty historii Polski pisze raczej o chwilach trudnych, ukazując zakłamanie i plugastwo polityki. Przez nią bowiem, mającą służyć dobru państwa, często cierpią zwyczajni obywatele. Idealizm prowadzi do zupełnie innych niż oczekiwane efektów. „Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność. Jasnych promieni, a kroczymy w mrokach. I tęsknimy do światła. Do światłości.” Pozostaje tylko nadzieja, która „(…)jest zawsze. Nadzieja to światłość wiekuista. Lux perpetua. La luce etterna”.
Warto wspomnieć jeszcze o języku i sposobie prowadzenia narracji. Sapkowski jest mistrzem archaizacji. Jego bohaterowie posługują się językiem równocześnie wiarygodnie oddającym ducha epoki, jak i zrozumiałym dla współczesnego czytelnika. Ale w powieści „Lux perpetua” wiele jest także cytatów, parafraz i aluzji, których odczytywanie sprawi bardziej wyrobionym czytelnikom wiele satysfakcji. Pisarz w zaskakujący sposób łączy style, zestawia z sobą wzniosłe, patetyczne przemowy i kolokwializmy czy wręcz wulgaryzmy, osiągając dzięki temu efekt komiczny. Równocześnie często posługuje się najczystszym literackim, dowodząc ogromnej sprawności warsztatowej…
W powieści warto płynąca akcja przeplata się z długimi fragmentami narracji, przybliżającej wydarzenia historyczne. O niektórych z nich dowiadujemy się z ust samych bohaterów. Ci jednak, pragnąc wciągnąć Reinmara w swe intrygi, często nie mówią całej prawdy, ukrywają prawdziwy obraz rzeczywistości. W ten sposób i autor wciąga Czytelników w fascynująca grę, zwodząc ich i stopniowo odsłaniając prawdę.
Najnowsza książka Andrzeja Sapkowskiego to więc nie tylko humorystyczna powieść fantasy, służąca wyłącznie rozrywce. To także bardzo wiarygodna powieść historyczna oraz fascynująca opowieść o mechanizmach historii, polityki i władzy. To również intrygująca diagnoza współczesności, do której odnieść można fragmenty poświęcone na przykład problematyce terroryzmu, który „należałoby wymyślić, gdyby nie istniał”. Tę technikę bowiem często stosuje się do zwalczania… innych rodzajów terroryzmu. Oczywiście, cel uświęca środki…
„Lux perpetua” to dobre zwieńczenie fascynującego cyklu, dlatego warto po nie sięgnąć po przeczytaniu dwóch poprzednich tomów i spokojnie czytać, korzystając jednak często z atlasu historycznego czy dzieł naukowych z zakresu historii Śląska. Bez choćby pobieżnego przejrzenia tych źródeł lektura powieści Sapkowskiego będzie znacznie utrudniona.
W eseju "Świat króla Artura" i mikropowieści "Maladie" o drugoplanowwych statystach love story Tristana i Izoldy, którzy stawiają opór...
Cztery królestwa ogarnia wojenne szaleństwo.Piękna Filippa Eilhart powołuje tajną lożę czarodziejek.Wiedźmina dręczą sny. Andrzej Sapkowski, arcymistrz...