Magia, alchemia, tajemnice przeszłości. Ciągle żywa historia starego grodu Krakowa
Kraków. Stary gród wciąż kryje w sobie mniejsze bądź większe tajemnice. Chodząc po ulicach wśród wiekowych budynków, wśród zmurszałych murów, można czasami poczuć dreszczyk emocji. Tym bardziej, że depta się ziemię, pod którą mogą skrywać się skarby z przeszłości, miejsca ukryte, ślady zapomniane. Takie stare miasta jak Kraków mają swój unikalny klimat, inny niż te nowoczesne, budowane byle szybciej, wygodniej i taniej. Mają swój urok, piękno, atmosferę. Potrafią pobudzać wyobraźnię, zwłaszcza tę czułą na piękno i bodźce, które wysyła.
Znowu zatem jesteśmy w Krakowie z nastoletnią choć wiekową Moniką Stiepankovic, z Katarzyną i Stanisławą Kruszewskimi, z dostojnym Alchemikiem. Krótkie epizody, migawki z różnych miejsc na powrót wprowadzają nas w ten sam klimat którym raczyły nas wcześniej Kuzynki. Lecz coś się w tym tomie zmienia. Pojawiają się nowe postaci, a rytm mocno przyspiesza. Przybywa scen walki, w której leje się krew, a na bruku lądują ludzkie członki. Jak wskazuje tytuł powieści, tym razem w centrum zainteresowania znajduje się księżniczka Monika. To jej tropem podążają węgierski góral Laszlo i tajemniczy Arminius. Tropem Alchemika idą zaś z uporem członkowie Bractwa Drugiej Drogi. Nie wiecie co to za bractwo? Cóż, nie jest tajemnicą, że dla niektórych najważniejsze jest złoto. Tą właśnie drogą kroczą członkowie tajnego bractwa. Pierwsza droga to podobno nie tylko złoto, przydatna rzecz do lepszego życia, ale i długowieczność, miły dodatek z którego jednakże nikt nie chce dobrowolnie rezygnować. To również zdobywanie wiedzy i rozkoszowanie się życiem. To zajmowanie się, szlachetne oczywiście i podniosłe, samym sobą.
Tak naprawdę liczy się doskonalenie ducha i umysłu. Kamień filozoficzny nie jest celem samym w sobie. Jest efektem ubocznym, wynikającym z poznania praw rządzących materią...
Jakże łatwo znając sekret długowieczności głosić nie do końca uczciwie brzmiące w tym konkretnym przypadku złote myśli typu: Nie ma znaczenia, jak długo żyjemy i jak długo będziemy żyli (...) Liczy się jakość. I nasze czyny względem innych ludzi. Owszem, myśl jest piękna, pełna nieprzemijającej mądrości i warta stosowania, choć przypatrując się bohaterom powieści widzimy, że dbają oni głównie o coś innego: o siebie, o wąskie grono przyjaciół, o zdobywanie wiedzy, o wygodne i ciekawe życie.
Pilipiuk nieustannie stara się wzbogacać fabułę, rozwijać pewne interesujące wątki. Raczy nas przy okazji licznymi pogadankami na różne tematy: a to o znaczeniu historii, a to o teorii Darwina czy o możliwościach dziedziczenia wampiryzmu. Można chwilami poczuć się jak uczniak w szkolnej ławie.
Księżniczka jest dobrą powieścią przygodową. Nie rozczarowuje, mile zaskakuje przewrotną końcówką, w przeważającej części bawi, tumani, i nie przestrasza. Jest w niej subtelny humor, są nostalgiczne wzdychania za barwną przeszłością, krytyka współczesnego świata i dominującego dziś powierzchownego stylu życia. Powieść jest kawałkiem dobrze wykonanego rękodzieła, prozy napisanej z sercem i duszą. Nie każda bowiem książka musi być od razu znaczącym arcydziełem, krokiem milowym na drodze i erupcją talentu na miarę epoki, czasami w zupełności wystarcza ręczna, fachowa robota solidnego rzemieślnika.
Czas wyjść ze świątyni i po łokcie zanurzyć ręce w brudzie, który niesie życie. Wyprawa wybrańców, poszukujących ratunku dla swego ludu została zdradzona...
Życie potrafi okaleczyć bardziej niż śmierć. Andrzej Pilipiuk po raz kolejny serwuje wyśmienitą ucztę wszystkim wielbicielom historii. Tej wielkiej i...
Gdy człowiek wie, że może zginąć, najczęściej paraliżuje go strach. Ale nie zawsze. Niekiedy kop adrenaliny i endorfiny jednocześnie wyłącza instynkt samozachowawczy i w skazańcu budzi się odwaga. Odwaga ostateczna. Odwaga, której nie da się w żaden sposób zgasić. Odwaga, z którą można iść, z szablą na czołgi, samotrzeć na setkę wrogów.
Broń to tylko narzędzie. W starciu może przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Jednak w życiu przeważnie się wygrywa, unikając zagrożenia. Oczywiście, jeśli człowiek w porę przewidzi, skąd może spaść nieoczekiwany cios.
Więcej