Pamiętaj, by nie obiecywać wszystkiego - nawet, jeśli ta obietnica może uratować Ci życie. Przekonuje się o tym Julius Birdwell, który ochoczo przyrzeka pomoc pewnej uroczej rusałce. Co obiecuje? W tym właśnie tkwi problem – Julius niewiele pamięta z feralnego dnia, w którym przypadkowo znalazł się pod wodą. Rusałka jednak każdego dnia przypomina o sobie, tkwi głęboko w myślach mężczyzny i ukazuje się w najmniej oczekiwanych miejscach. Na przykład w nowo wykonanym pierścieniu. Jednak nie to okazuje się największym problemem Juliusa – jubilera i dyrektora pchlego cyrku. Dużo bardziej martwią go martwe pchły, bez których jest już tylko jubilerem i dyrektorem... niczego. A to brzmi żałośnie.
Leonie Swann, autorka głośnej
Sprawiedliwości owiec, tym razem przedstawia czytelnikom trochę mniejszych bohaterów. Nie dajcie się jednak zwieść. Wszystkie pchły należy traktować bardzo poważnie – to pchły niezależne i wolne, które sztukę cyrkową wykonują z wielką przyjemnością, a z jeszcze większą radością posilają się po udanej próbie. Chociaż dużo częściej mamy okazję towarzyszyć dyrektorowi pchlego cyrku lub lekko szurniętemu detektywowi Greenowi, od czasu do czasu autorka raczy nas wycinkiem pchlich myśli, pijacką piosenką o krwi lub wielkich skokach, a nawet kłótnią pcheł z muchą. Tego typu przerywniki są nie tylko niesamowicie zabawnym elementem powieści, ale także ciekawym podejściem do narracyjnej techniki punktów widzenia. W końcu - jak często mamy możliwość poznać myśli pcheł cyrkowych?
Prócz pcheł, jubilera/dyrektora, detektywa z problemami psychicznymi i rusałki w powieści znajdziemy także demoniczną kobietę z rogami, ślimaczą damę, starszą panią kradnącą ciężarówkę dostawcy kwiatów, niesamowitego pana lisa, a nawet smoka. Nie zabraknie także czarnego charakteru, który ma w sobie tak wiele charyzmy, że trudno go nie polubić. Jeśli wydaje się, że może być tego za dużo, mogę spokojnie rozwiać wątpliwości – Krocząc w ciemności umiejętnie łączy chaos w logiczną, choć trochę dziwaczną całość. Być może zatwardziałym realistom i niedowiarkom historia wyda się zbyt niemożliwa, ale prawdą jest, że Swann doskonale poradziła sobie z nadmiarem bohaterów i sytuacji, układając je w uroczą opowieść, która równie dobrze mogłaby się wydarzyć. Oczywiście, o ile ktoś wierzy w istoty kryjące się w lasach.
Krocząc w ciemności jest ujmującą, lekką i - o dziwo - naprawdę wciągającą powieścią z tajemnicą w tle. Nie jest to jednak książka zabawna do łez i bólu brzucha. Oczywiście, podczas lektury trudno się nie uśmiechnąć, ale na niekontrolowane wybuchy śmiechu liczyć już trudno. I nie jest to zbyt wielka wada powieści – poczucie humoru autorki z pewnością przekonuje, lecz brak w powieści tej małej iskierki (być może - większej ilości absurdu?), która mogłaby wywołać salwy śmiechu. Co nie znaczy, że nie można się przy Krocząc w ciemności znakomicie bawić.
Chociaż nowa powieść Leonie Swann to lektura z gatunku „łatwych i przyjemnych”, autorka umieściła w swoim świecie bohaterów i elementy, które warto potraktować poważniej. Uważny czytelnik być może znajdzie tu kilka prostych, choć ważnych prawd: nie warto bać się wszystkiego, bo życie z pewnością przyniesie chwile, w których strach będzie dużo bardziej na miejscu. Ciemność może okazać się dużo bardziej przyjazna niż jasny, słoneczny dzień. I - najważniejsze – jeśli czegoś nie widać, nie znaczy to, że owego czegoś nie ma. Jeśli Ty to widzisz, być może jest z Tobą coś nie tak. Jednak równie dobrze to świat mógł zwariować.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...