Międzynarodowy bestseller przetłumaczony na 30 języków! Błyskotliwa, zabawna i, o dziwo, bardzo ludzka powieść detektywistyczna o naszych (i owczych) charakterach.
Fenomenalna historia, w której kryminalne śledztwo prowadzą... owce. Jak wygląda świat widziany ich oczami? Co o nim sądzą, skoro ich życie ogranicza się do pastwiska i słuchania książek (głównie romansów) czytanych na głos przez pasterza? Cóż, czego nie wiedzą, tego się domyślą...
Sielskie lato w małym irlandzkim miasteczku. W takiej scenerii toczy się spokojne życie owiec na pastwisku. Sielanka zostaje brutalnie przerwana śmiercią ich pasterza. Zaniepokojone stado postanawia odkryć, kto go zabił. Ale jak to zrobić, skoro tak niewiele rozumieją z ludzkiego świata?
W przygotowaniu film w gwiazdorskiej obsadzie, w którym wystąpią między innymi Hugh Jackman, Emma Thompson i Nicholas Brown. Reżyserii podejmie się twórca ,,Minionków" Kyle Balda, a za scenariusz odpowiada Craig Mazin (,,The Last of Us").
,,Naprawdę niezwykła i wzruszająca. Najlepszy owczy kryminał, jaki przeczytasz przez cały rok".
,,Guardian"
,,Cudownie odmienna. . . Połączenie błyskotliwego humoru i naiwności sprawia, że ta powieść jest zaskakującą i odświeżającą lekturą".
,,Boston Globe"
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 2024-11-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Glennkill
"Sprawiedliwość owiec" to debiut literacki Leonie Swann, który pierwszy raz w Polsce wydany był w 2007 roku, a pod koniec 2024 pojawił się na naszych półkach ponownie. I dobrze, bo teraz w końcu mamy na niego właściwe określenie - to nic innego jak uroczy kryminał cosy crime! Który zresztą ma zostać zekranizowany w prawdziwie gwiazdorskiej obsadzie! Jest to historia irlandzkich owiec, które żyją sobie jak pączki w maśle, aż nagle ktoś morduje ich pasterza. Nic dziwnego, że postanawiają samodzielnie wytropić sprawcę i zadbać o sprawiedliwość. Problem jest jednak taki, że pasterz czytał im główne romanse, a nie kryminały, więc ich wiedza o prowadzeniu śledztwa jest nikła... I tak owce śledzą, podsłuchują, obserwują i dedukują, a my z ciekawością się im przyglądamy. Nie tylko dlatego, że to postacie fascynujące, i każda jest inna, każda co innego wnosi do śledztwa! Ale też dlatego, że bardzo łatwo można ich zachowania przenieść na ludzkie. Odwaga, wychodzenie ze strefy komfortu, spokojna obserwacja, a nie działanie w pośpiechu - to coś czego nam samym nieraz brakuje, ale skoro owce mogą, to czemu nie my? Sama intryga kryminalna prowadzona jest rytmem spokojnym, a historia się za nią kryjąca jest ciekawa i pełna tajemnic społeczności małego miasteczka. Które mimo wszystko odkrywamy w sposób pogodny i prosty, który przypomina o znaczeniu naszych wartości, a równocześnie wprowadza w bardzo przyjemny, trochę leniwy jak pasące się owce nastrój. Naprawdę uroczo się przy tej lekturze bawiłam i już czekam, kiedy będę mogła towarzyszyć owcom Glenna w ich dalszych przygodach!
Najnowsza książka autorki „Sprawiedliwości owiec" i „Triumfu owiec". Londyńska mgła unosi się, odsłaniając magiczny świat… Julius Birdwell...
Jak w Folwarku zwierzęcym i Wodnikowym Wzgórzu zwierzęta przemówiły w Sprawiedliwości owiec. I powiedziały o ludziach więcej, niż sami wiemy o sobie. A...
Przeczytane:2024-11-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
Owce po śmierci swojego pasterza decydują się odkryć kto przyczynił się do jego śmierci.
Czy uda się odkryć mordercę? Jakie przygody czekają przed stadem owiec? Co się z nimi stanie po śmierci pasterza?
Wstaje nowy dzień. Ranek, który zapowiada się tak jak codziennie. Jednak nie tym razem. Owce odkrywają, że ich pasterz jest zimny, nie rusza się i nie reaguje. Jest po prostu martwy. Co w takiej sytuacji mają zrobić?
"Leżał przy ścieżce ze szpadlem w brzuchu, a jego owce zastanawiały się, co robić. Stały na skraju urwiska między błękitnym jak woda niebem a niebieskim jak niebo morzem, gdzie nie docierał zapach krwi i gdzie nie czuły się za nic odpowiedzialne"
George Glenn przez owce był uważany za dobrego pasterza. Oczywiście, nie przez wszystkie, bo niektóre nie były zadowolone z jego działań względem nich. Czuły się urażone i nie ma co się dziwić kiedy ich właściciel nie nosi chociażby ubrań z produktów własnego stada, prawda? Toż to przecież zbrodnia!
Śmierć ich pasterza budzi wiele emocji, bo w końcu kto będzie się nimi teraz zajmować? Kto im będzie czytał jak nie George?. Kto będzie teraz o nie dbał? No kto?!
Początkowo całe stado decyduje się żyć tak jak dotychczas. Nie są w stanie nic zrobić, prawda? Jednak pewna mądra owca Panna Maple zadała dosyć istotne pytanie. No bo kto by się nie chciał dowiedzieć jak George zginął? Kto go zabił?
Po burzliwej dyskusji wszystkie owce decydują się wyjaśnić sprawę morderstwa. Wszystko w imię sprawiedliwości. Ale czy uda im się odkryć mordercę?
"I tak postanowiono, że zagadka niegodziwego morderstwa George'a Glenna rozwiążą jego własne owce. Same, bez niczyjej pomocy"
Rozpoczyna się śledztwo. Bardzo, bardzo chaotyczne śledztwo. Jak również przede wszystkim bardzo, bardzo wolne śledztwo. Niestety, owce nie są mocno zainteresowane kwestią wyjaśnienia śmierci ich pasterza. Tym samym śledztwo w ich wykonaniu jest dosyć oporne. Mało się dzieje, a zarazem jest dużo chaosu. Występuje tu wiele perspektyw, bo mamy dosyć dużo bohaterów, których możemy poznać już na pierwszych stronach książki. A dzięki umieszczonemu na początku historii wykazowi naszych zwierzęcych bohaterów w ten sposób unikamy możliwości pogubienia się. Ponadto, w ten sposób oprócz imienia danej owcy poznajemy również jej cechy charakterystyczne.
"Owce były rozczarowane. Myślały, że polowanie na mordercę będzie bardziej ekscytujące, łatwiejsze, a przede wszystkim szybsze"
George miał tajemnice, ale jakie? Okazuje się, że mężczyzna był odludkiem i nie przepadał za sąsiadami. Zresztą raczej z wzajemnością. Owce zauważyły, że mężczyzna się zmienił, bo ostatnio wręcz nie był sobą. Nie odwiedzał ich tak często, nie miał czasu żeby im czytać. Był jakiś inny, ale dlaczego? Co więcej, coraz więcej ludzi zaczyna się kręcić wokół przyczepy George po jego śmierci. Co chwilę ktoś się chce dostać do niej. Ale dlaczego? Co tam takiego jest?
Krok po kroku owce bardzo powoli odkrywają prawdę. Zachwycające jest to, że na podstawie samego zapachu są w stanie wiele stwierdzić, bardzo wiele. Czy ktoś jest pijany, zdrowy, pali papierosy czy po prostu się nie myje. Poznajemy ich przygody, przemyślenia, które są chaotyczne i jak dla mnie mało ciekawe. Jest to głównie skakanie z tematu na temat, co powodowało, że czasami ciężko było mi się połapać. A naprawdę szkoda.
"Owce nie należą do stworzeń gadatliwych. A to dlatego, że pyszczki mają często pełne trawy, a czasem trawę mają i w głowie"
Okazuje się, że wiele osób ma tajemnice i wiele ma za uszami. Im bliżej poznajemy miasteczko, tym odkrywamy, że nie jest ono idealne. Co takiego się tam dzieje? Co ukrywają mieszkańcy?
Wszyscy z niecierpliwością czekają na odczytanie testamentu. Jednak dlaczego? Co on takiego w sobie ma?
I jest. Testament. Coś co było najciekawsze w tej historii. Coś na co wszyscy czekają. Coś, co wywołało mój śmiech.
"Sprawiedliwość owiec" miał to być kryminał z owczej perspektywy, pełen tajemnic i humoru. Te dwa pierwsze elementy owszem, są. Owczej perspektywy jest tu bardzo dużo, tajemnic również nie brakuje. Niestety, ale brakowało mi tego humoru. Jedyny moment, który mnie rozbawił to było wtedy, kiedy nastąpiło odczytanie testamentu. W innych sytuacjach niestety się to nie zdarzyło.
Zakończenie historii dosyć zaskakujące, bo jednak nie do końca wpadłam na takie rozwiązanie, choć zaczęłam coś podejrzewać. Jednak do chwili obecnej nie rozumiem motywu, przyczyny dla którego stało się to w taki sposób. Naprawdę tego nie rozumiem.
"Sprawiedliwość owiec" to książka, która niestety mnie nie pochłonęła. Przedstawienie historii z perspektywy owiec to dosyć ciekawy zabieg. Jednak coś tu się nie udało. Brakowało mi emocji i trochę więcej akcji. Może gdyby było mniej przemyśleń owiec a bardziej jakby się skupiły na samym śledztwie, wszystkich tropach to byłoby znacznie ciekawiej. Niestety, ale przez to historia straciła u mnie. Najwięcej się działo i było najbardziej ciekawie pod koniec. Ostatnie 100 stron było tak intrygujące, że nie dało się oderwać. Naprawdę żałuję, że cała książka taka nie była. Niestety nie jest to historia, która zostanie ze mną na dłużej, ale zachęcam, aby ją poznać. Może ktoś się zachwyci. Miłego!