Magia starych mebli
W kuchni mojej babci stał przed laty kredens. Zniszczony, z wyszczerbionymi szybkami, pamiętał niejedną przeprowadzkę, słyszał niejeden śmiech i widział niejedne łzy. Przepastny, z licznymi szufladkami i półkami, był niemym świadkiem narodzin i śmierci, jedynym trwałym elementem w szalonym życiu. Pewnego dnia kredens zniknął, zastąpiony przez nowoczesną zabudowę, bezosobowe meble „na wymiar”, pozbawione duszy i bez serca. Do dziś wspominam ten mebel, obiecując sobie, że pewnego dnia odnajdę podobny, a wówczas wrócą do mnie wspomnienia z dzieciństwa i zapach babcinej kuchni, pełnej wypieków i konfitur.
Tęsknota za tymi beztroskimi latami, za babcią i starym kredensem nie ogarnęła mnie bez przyczyny. Obudziła ją fascynująca książka Agnieszki Tyszki Kredens pod Grunwaldem, opublikowana przez wydawnictwo Akapit Press. Powieść, choć przeznaczona przede wszystkim dla młodzieży, zauroczy każdego czytelnika, którego dusza pełna jest pieczołowicie przechowywanych wspomnień, babcinych czułości i bezwarunkowej miłości do tego, co stare, oryginalne i z charakterem. Tytuł książki jest nieprzypadkowy – właśnie kredens odgrywa w niej olbrzymią rolę, stając się klamrą, spinająca przeszłość i przyszłość, bodźcem do zmiany i… prawdziwym przyjacielem.
Autorka przedstawia czytelnikom Kornelię Goździcką, szesnastolatkę, uczennicę pierwszej klasy liceum. Pozornie nie różni się ona niczym od swoich rówieśników, nie przepada za szkołą, pełną bylejakości, uprzedzeń i schematów, przejawiając zainteresowanie wyłącznie literaturą i historią. Nie może porozumieć się z matką, a także z ojczymem. Jednak o jej sekretach, obawach czy marzeniach wie nie najlepsza przyjaciółka, ale kartka papieru, na którą dziewczynka przelewa wszystkie swoje myśli. Nałogowo zapisuję różne rzeczy. Inaczej chyba bym zwariowała. To taki mój sposób na przetrwanie – mówi Kornelia, zaś my przekonujemy się, jak ciężkie musi być życie pod jednym dachem z ojczymem, niespełnionym dramaturgiem, którego pracowitość nie jest w stanie nadrobić braku talentu. Swoje frustracje wyładowuje na żonie oraz Kornelii, poniżając je bądź ostentacyjnie ignorując. Każda z nich inaczej radzi sobie z tą psychiczną przemocą – mama dziewczynki stała się typową ofiarą toksycznego związku, usłużną i cichą, spełniającą każdy rozkaz pana i władcy. Królująca na salach sądowych pani mecenas w domu zostaje sprowadzona do roli bezwolnej istoty, której każda chwila podporządkowana jest mężowi. W swoim zaślepieniu nie zauważa nawet cierpienia córki, jej wycofania oraz braku jakiegokolwiek życia towarzyskiego.
Wszystko zmienia się za sprawą starego kredensu, przywiezionego z domu babci z Czerwińska. Babcia, zwana Bibi, zmuszona jest wyprowadzić się ze swojego domu po pożarze, zaś zły stan zdrowia uniemożliwia jej samodzielną egzystencję. W ślad za zniszczonym meblem przybywa zatem babcia, a także tragiczne wspomnienia z jej związku (równie nieudanego, jak związek córki) oraz… rycerz, który rozgości się w piekarniku. Jak w takich warunkach Kornelia ma znaleźć czas na konkursową pracę - scenariusz dotyczący bitwy pod Grunwaldem, mający łączyć w sobie teraźniejszość i przeszłość? Całe szczęście, inspiracja przychodzi niemal natychmiast podczas podróży do Czerwińska w celu odzyskania tajemniczej zawartości kredensu, pieczołowicie przechowywanej przez sąsiadkę Bibi. Kornelia w rodzinnych stronach babci znajdzie nie tylko skarby staruszki, ale także pewnego przystojnego rycerza w adidasach, Roderyka z Wilanowa.
Jak dalej potoczy się ta historia i jaką rolę odegra w niej stary kredens? Czy Roderyk z Wilanowa i Kornelia z Żoliborza znajdą wspólny język? Jak wypadnie konkursowy scenariusz i jak ojczym zareaguje na wieść, że oceniał tekst pasierbicy? Tego wszystkiego (a nawet jeszcze więcej, bowiem książka zawiera również scenariusz stworzony przez Kornelię) dowiedzieć się można z Kredens pod Grunwaldem Agnieszki Tyszki. Powieść zachwyca świeżością i ujęciem tematu, zaś rozgrywające się na jej kartach wydarzenia mogą stanowić inspirację dla wszystkich osób uwikłanych w trudne relacje. To po prostu doskonale opowiedziana historia, ze szczyptą magii w tle i starym kredensem, o którym marzenia powróciły do mnie ze zdwojoną mocą. Kto wie, może naprawdę meble z duszą mają czarodziejską moc zmieniania rzeczywistości?
Cześć! To znowu ja - Zosia z ulicy Kociej. Nie ukrywam, że częściej niż po tajny zeszyt sięgam teraz po telefon komórkowy, w którym można...
Opowieść o tym, jak pewnego zimowego dnia wszystko było inaczej: śnieg padał i padał... Dzidzia Biedronka i Gąsienica Gąsia zgubiły swoich przyjaciół,...
Musiałam zmierzyć się z tym, czego nie lubię najbardziej - Krzyżakami i moim ojczymem. Czyż to nie wyjątkowo udany duecik? Natychmiast dokonałam wdzięcznej wizualizacji, i moim oczom ukazał się Wielki Mistrz Ulrich von Jungingen z twarzą Remigiusz B.
Piękny widok!
Witam wieś wszystkich,
witam niezbyt chętnie,
jeśli szukacie tu tandetnych wzruszeń...
Tu tylko cisza zwiesza głowę smętnie,
A ja tę ciszę skrzętnie chronić muszę...
Więcej