Siadam do klawiatury z burzą emocji. W pełnym zachwycie, ale też zadumie. Irysowy letarg Julii Gambrot to powieść niezwykła, pięknie uszyta, dopieszczona pod każdym względem. Popis talentu literackiego, ale przede wszystkim – historia, która mocno chwyta za gardło i nie puszcza aż do końca.
Iris jest Żydówką. Jest także lekarką. Mamy rok 1938, w Breslau zaczęły się już przerażające represje narodu żydowskiego. Wszyscy wiedzą, że Hitler niebawem rozpocznie wojnę. Żydzi są izolowani, pozbawiani praw, żyją w lęku. Iris, choć jest bardzo wziętą lekarką, żyje w biedzie. Wciąż jednak leczy pacjentów, składając im wizyty domowe.
Podziały rasowe nie są wcale widoczne w ruchach gestapowców czy służb, ale zwyczajnych ludzi. Pacjentów, którzy mówią wprost Iris, jakby nie wiedzieli, kim jest, że czekają na triumf Niemiec, że gardzą Żydami lub że będą popierać represje tylko po to, by chronić siebie. Brak człowieczeństwa i zaślepienie szokuje ze zdwojoną mocą, Iris jednak nie ocenia, nie porzuca swoich podopiecznych. Strach i zbliżająca się zagłada (wojna) sprawiają, że bohaterka czuje się pusta, martwa w środku. Pogodzona z losem, choć nie wyprana z emocji. Ma przecież ukochanego syna Aarona, który jest wspaniałym mężczyzną. Niestety, chłopak wplątuje się w poważne tarapaty.
Jednocześnie Iris dręczy zaginięcie jej brata. Pojawia się także sprawa brutalnego morderstwa – policja prowadzi śledztwo, a jej brat ma być w tę sprawę zamieszany. Wątek kryminalny, dosyć zaskakujący w tej gęstej od emocji powieści, działa bardzo odświeżająco. Pozwala na oddech, bo przecież brutalna zbrodnia to fikcja, ale holokaust już nią nie jest.
Jestem przeciwniczką współczesnej tak zwanej „prozy obozowej”, ale dla Julii Gabor robię wyjątek. Autorka pisze rozsądnie i nie nadużywa motywów. Gabor zauroczyła mnie swoją opowieścią, nie zdając sobie sprawy, jak szybko pochłaniam tę obszerną książkę. Wszystko się tutaj zgadza: tempo powieści, fantastyczne zarysowanie postaci, kotłujące się wydarzenia. Chociaż autorka wybrała narrację pierwszoosobową, która często bywa w jakimś sensie ograniczająca, to wcale nie dzieje się to w przypadku Irysowego letargu.
Główna bohaterka powieści ma w sobie coś spokojnego, uczciwego. Mimo że narratorka ciągle opisuje nam swoje emocje, to jednocześnie daje poczucie neutralnej obserwatorki, która pozwala nam samodzielnie ocenić sytuację. To pasuje do jej zawodu lekarki, ale też osobowości – Iris jest kobietą, która kocha ratować życie. I choć nie wszyscy wzbudzają jej sympatię, to ona każdemu pomaga jednakowo.
Irysowy letarg to opowieść o medycynie i pasji, o rodzącej się wojnie, o wiecznym strachu, ale też wielkiej miłości. Myślę, że kunszt tej prozy trudno wyrazić słowami. Julia Gambrot tka gęstą, wspaniałą, jakościową fabułę. Polecam bardzo! Iris pozostanie w moim sercu jako jedna z najlepszych bohaterek, jakie poznałam w całym życiu. A to wiele znaczy dla każdego czytelnika.
Miłość, medycyna i dar od losu, który okazuje się przekleństwem… Schyłek lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Doktor Laura Kader, której małżeństwo...
Miłość, medycyna i fascynująca podróż w czasy la belle époque!Róża Zimmerman, wychowanka sierocińca, dostaje się na pierwszy rok studiów...