Idą wakacje, pensjonat w Pobierowie prowadzony przez sołtyskę gminy szykuje się na przyjęcie wakacyjnych gości. Przyjedzie kuzynka właścicielki z córeczką, starszy pan z wnuczkiem, syn z synową, niepełnosprawna młoda kobieta z Wrocławia i aptekarka ze Szczecina, która urlop ma wykorzystać na pracę w hotelu. Zwykli przyjezdni, jakich co roku wielu wypoczywa na nadbałtyckich plażach.
A jednak każdy z nich prócz walizek wiezie ze sobą znacznie cięższy bagaż – emocji i codziennych problemów, które wydają się nie do pokonania. Urlop ma służyć wypoczynkowi, zapomnieniu, nabraniu sił i naładowaniu baterii przed powrotem do tego, co zostało w domu. Ale czy można tak łatwo o wszystkim zapomnieć na tych kilka dni?
Okazuje się, że nie tak łatwo. Aldona straciła nogę i teraz marzy tylko o tym, by przed nawrotem nowotworu zostać matką. Iwona jest przekonana, że mąż zdradza ją z kuzynką. Starszy pan zmaga się bólem po stracie potomka, próbując oderwać się od przeszłości poprzez opiekę nad małym chłopcem. Dorota straciła dziecko, a teraz oddala się od męża, próbując perfekcyjnie przygotować swoje ciało do kolejnej ciąży. Jest jeszcze pani Jagusiakowa, mieszkanka miasta, wcielenie wredności - cudownie przedstawiona. Pewnie gdzieś istnieje jej pierwowzór. No i niespełniony poeta, żyjący niczym pasożyt kosztem utrzymujących go kobiet. Aż dziw bierze, że w każdym mieście znajdzie się taki literat. Galeria przekonujących postaci godna dobrego filmu obyczajowego, choć ten mógłby nie udźwignąć złożoności psychologicznej bohaterów.
Dorota Schrammek ukazała w swej powieści ludzi mocno pogubionych w życiu, żyjących pozorami, opierających się na opiniach innych, bojących się swoich marzeń. Lubią oni karać siebie za niezawinione sprawy, kobiety czują się jak ofiary, mężczyźni mają poczucie winy. A wszystko to wynika z braku porozumienia, zwyczajnej rozmowy i wyjaśniania wszystkiego wprost.
Zmiana otoczenia i kumulacja problemów w tak krótkim czasie sprawia, że ich losy jakoś się prostują. Urlop odegrał swoją rolę. Wrócą do siebie pełniejsi o nadzieję, wzmocnieni świadomością, że można wpływać na swoje życie, trzeba tylko chcieć. Niektórzy zmienią swoje życie i postępowanie diametralnie.
Powieść czyta się z zainteresowaniem, daleko jej do banalności wakacyjnej lektury, choć za taką może być uważana ze względu na tematykę i czas wydania. Ale to tylko pozory. Horyzonty uczuć pokazują, że jest coś więcej, coś dalej, coś poza horyzontem. Trzeba tylko odwagi, by sięgnąć tam wzrokiem.
Cztery kobiety spotykają się na wspólnej terapii. Każda z nich miała inne, ale zawsze skomplikowane relacje z matką. To wpłynęło na wybory życiowe...
Szczęście jest jak tęcza - pozornie na wyciągnięcie ręki. I równie nieuchwytne. Dlatego warto z niego czerpać garściami, dopóki można... Patrycja, Magdalena...