Jaki jest najgorszy scenariusz w życiu? Wyjść za mąż bez miłości? Smakować codziennie rutynę? A może trzymać w sercu sekret, o którym strach w ogóle myśleć? Te pytania można zadać sobie w trakcie lektury najnowszej powieści Beaty Agopsowicz, zatytułowanej Herbaciane róże.
Katarzyna i Krzysztof są małżeństwem od trzydziestu lat. To zrozumiałe, że do związku wkradła się nuda, ale w ich przypadku to coś o wiele więcej. Katarzyna nigdy szczerze nie kochała Krzysztofa, a on zawsze o tym wiedział. To, co łączy ich najmocniej, to córka. Czy jednak miłość do dorosłego już dziecka wystarczy? Zwłaszcza, gdy na jaw wychodzi pewna głęboko skrywana rodzinna tajemnica?
Opowieść o Katarzynie i Krzysztofie jest dogłębnie smutna. Można się długo zastanawiać, dlaczego dwoje ludzi złączyło swoje życie, kierując się głównie strachem. Napędzał ich lęk przed samotnością. Cóż, tej udało im się uniknąć, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że coś ich w życiu ominęło. Może lepiej cierpieć w samotności niż we dwójkę?
Oczywiście, na tym pytania się nie kończą. Trzy wspólne dekady jednak generują emocje, przywiązanie. Miłość. To jednak wyzwanie, by nauczyć się wspólnej radości życia. To da się zrobić, ale obie strony muszą bardzo chcieć. A przynajmniej takie jest założenie.
Tajemnica ma w sobie destrukcyjną siłę. Choć wydaje się, że chroni przed konsekwencjami różnych decyzji i czynów, w rzeczywistości niszczy zaufanie. Jest fundamentem z piasku. Pola, córka Katarzyny i Krzysztofa, wszystkie fundamenty będzie musiała odlewać na nowo. Całe szczęście, nie jest sama. Otacza ją miłość i troska. Beata Agopsowicz pokazuje, jak wielką moc ma przebaczenie. „Wybaczyć" nie znaczy „zapomnieć", ale „zdjąć z serca ciężar", „znów oddychać pełną piersią", „kochać bez wątpliwości". Być może dlatego najtrudniej wybaczyć sobie…
Herbaciane róże to poruszająca, bardzo życiowa powieść o tym, jak wiele zależy od nas – od nastawienia, intencji, ale też zaufania względem drugiego człowieka i Boga. Myślę, że dla wielu ta książka będzie lustrem, ale też motywacją, by trochę inaczej spojrzeć na swoje życie i osobę, która z nami przez nie kroczy. Polecam!
Jest rok 1930. Poznajemy dorastającą we Lwowie młodą Ormiankę Hannę Donigiewicz. Wraz z nią przeżywamy pierwsze miłości, poznajemy Lwów, jedziemy na wakacje...
Opowieść o tym, jak historia potrafi splątać ludzkie losy i zadrwić z tych, którzy próbują nią manipulować. W 1924 roku mała ormiańska dziewczynka, Marysia...