Szara rzeczywistość
W biurowym tygielku potrafi niekiedy wrzeć niczym w prawdziwym kotle, a liczne animozje, docinki i porównania, odpowiednio podsycane przez wszechobecną plotkę, są nieodłączną częścią administracyjnej rzeczywistości. Niezależnie od wielkości firmy, jest to zjawisko wszechobecne, można nawet odnieść wrażenie, że siła rażenia pomówień i domniemań jest wprost proporcjonalna do ilości zatrudnionych osób. Czy jednak te biurowe rozgrywki są wystarczającym powodem, by … zabić?
O tym przekonamy się, czytając najnowszą powieść Ireny Matuszkiewicz Gry nie tylko miłosne. Książka, kolejna już w dorobku autorki, stanowi połączenie wątku miłosnego z kryminałem, a choć poprzednie propozycje były zdecydowanie lepsze, to może być ona doskonałą towarzyszką na długie, zimowe wieczory.
Bohaterką powieści jest inżynier Julia Blenda, informatyk ze znajomością programowania, a na dodatek - dwóch języków obcych. Z takim wykształceniem i umiejętnościami nie miałaby ona żadnego problemu w znalezieniu pracy w Warszawie, w międzynarodowej korporacji. Nic więc dziwnego, że kiedy wraca - ściągnięta przez stęsknionych rodziców - do rodzimego Włocławka, a tu zajmuje się parzeniem kawy, staje się coraz bardziej sfrustrowana. Posada asystentki dyrektora w Budampleksie 2, mimo iż za nędzne grosze, miała być trampoliną do wydziału informatyki. Tymczasem dzięki dyrektorowi Mikuli - ograniczonemu beztalenciu, kobieciarzowi o ograniczonych poglądach (Ja tam, broń Boże, nie jestem antyfeministą, uważam jednak, że miejsce baby jest w łóżku i domu), Julia utknęła w sekretariacie - na dodatek z mocno zawężonym zakresem obowiązków. Konieczność tłumaczenia instrukcji obsługi kombajnów czy robienia innych rzeczy, nie mających nic wspólnego z komputerami, Julia rekompensuje sobie (niczym Ally McBeal) „wycieczkami” w świat fantazji. I tak w otoczeniu Winicjusza i Cezara, jako piękna Greczynka, spędza kolejny bezowocny dzień w pracy.
Na problemy zawodowe nakładają się problemy osobiste, bo choć Julia pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny i nie musi się martwić o pieniądze, to obcowanie z rodzicielką jest szczególnie męczące. Partner o wdzięcznym przydomku Serafin również nie może stanowić żadnej odskoczni od monotonii dnia codziennego - o rozrywce intelektualnej nawet nie wspominając. Nic zatem dziwnego, że niepokojące zjawiska w firmie są bodźcem do obudzenia się w dziewczynie żyłki śledczej i głodu zmian. Wraz z przyjaciółką z pracy, Karoliną, oraz Leszkiem - specjalistą ds. organizacji, nasza bohaterka zawiązuje zespół, mający na celu wyjaśnienie nieprawidłowości w firmie i odkrycie tajemnic zaginionego kierownika Chochli, weksli wystawionych przez Mikulę na niejakiego Grzegorza Bujałę czy adresata przesyłek, zawierających kompromitujące zdjęcia. Przy okazji tej detektywistycznej pracy bohaterka przechodzi prawdziwą metamorfozę, rozkwitając niczym róża.
Teoretycznie Grom nie tylko miłosnym Ireny Matuszkiewicz nie można nic zarzucić, bo począwszy od niezłego pomysłu na fabułę, a na budowie postaci skończywszy, autorka spisała się znakomicie. Mimo wszystko w książce zabrakło mi tego pierwiastka, który czyni lekturę zajmującą i wciągająca bez reszty. Akcja toczy się tu w ślimaczym tempie, nic nie zaskakuje, zaś „bujanie w obłokach” Julii raczej drażni niż budzi dobrotliwy uśmiech, jak to było w przypadku Ally McBeal. Dlatego też z pewną ulgą zamknęłam książkę, mając nadzieję, że następna nie będzie już tak rozczarowująca.
Koniec pierwszej dekady XXI wieku. Niewielka osada przylepiona do dużego miasta, a w niej duża firma krawiecka, świeżo po fuzji wywołanej kryzysem. Właściciele...
Dworek pod lasem, obok kamienica. Towarzystwo mieszane – ponętna sekretarka, matka i syn alkoholicy, lubieżny przedsiębiorca, dystyngowana nauczycielka...