Niedźwiedzia natura wojownika
Ostra, męska proza, bezlitośnie obnażająca naturę człowieka - tak reklamuje się „Grizzly” Adama Zalewskiego, autora m.in. powieści „Biała wiedźma” czy „Rowerzysta”. Reklamuje się choć nie musi, bo ten brutalny thriller pełen gorzkiej prawdy o ludziach doskonale poradzi sobie i bez tego całego marketingu.
Autor zabiera czytelników do Ameryki, gdzie w iście kowbojskim stylu przeczołga nas po terenach rozległego rancza, lasach, czy jałowym Albuquerque, gdzie strach zaglądał będzie nam w oczy, śmiejąc się z naszej trwogi. Książka, przeznaczona tylko dla osób dorosłych (i to o wyjątkowo mocnych nerwach) uświadamia nam istnienie zła w swej najgroźniejszej, bo realnej postaci, gdzie facet może bez skrupułów odstrzelić kobiecie głowę, zgwałcić własną córkę, czy… zjeść żonę.
Poznajemy Clintona, szeryfa Green Doll w Kentucky, wiernego swoim zasadom i niezwykle zaangażowanego w walkę o prawo i sprawiedliwość. Kiedy jednak w przeddzień nominacji na szeryfa okręgowego znajduje zmasakrowane zwłoki swojej żony, jego jedynej miłości, budzi się w nim prawdziwe zwierzę. Poprzysięga zemstę i odtąd treścią jego życia będzie tropienie morderców i krwawy odwet. Składa rezygnację ze stanowiska i wyrusza w drogę, kierując się wskazówką znalezioną na miejscu zbrodni - biletem z Montany.
W Restburgu w stanie Montana jest właśnie jego pierwszy przystanek. Clinton Gerstaecker, teraz już jako Clinton Jones ratuje na drodze Elnera Sunside, właściciela rancza Seven Pines, a ten w podzięce proponuje mu pracę. Szeryf ma teraz nadzorować grupę kowbojów znanych jako „banda z Corralu”, zajmujących się ujeżdżaniem najlepszych koni do pokazów rodeo. Tu, w surowym męskim świecie, rodzi się tytułowy Grizzly - tak nazwał Clinta Joe Beaver, jeden ze starszyzny Arapaho. Ten znający tajniki przyrody oraz sekrety ludzkiej osobowości Indianin miał dar „wejrzenia w głąb ducha” i dostrzegł, że wraz z Gerstaeckerem do pomieszczeń wkracza aura zagrożenia i śmierci, irracjonalna, a jednak prawdziwa. Pomimo tego, że na ranczu narobił sobie nie tylko wrogów, ale i zyskał przyjaciół (w tym piękną kobietę), Grizzly nie może złamać obietnicy danej żonie i zaniechać zemsty. Seven Pines było zaledwie przystankiem na jego drodze, która wiedzie do małej miejscowości o nazwie Bright, w stanie Wyoming. Nawet sobie nie wyobraża co czeka na niego u kresu drogi, w cichym otoczonym lasami miasteczku, „w którym śmierć przybrała postać, z jaką nie zetknął się nigdy dotąd”.
Kto widział „Czerwonego smoka” z genialnym Anthonym Hopkinsem, ten ma przedsmak tego, co zgotuje nam Zalewski prowadząc nas do Bright - „królestwa szatańskich narodów, rządzącego przez mroczną, zimną i bezlitosną śmierć”. Tam, na opuszczonej farmie mieszka rodzina niczym z makabrycznego snu. Dowiemy się, że „mamusia była pyszna. Pomimo dojrzałego wieku jej mięsko zachowało kruchość i subtelny smak” i, że „tymianek doskonale komponował się z lekko słodkim smakiem „koźliny”. A spotkanie z rodzinką Petrie to jeszcze nie koniec poszukiwań Clintona…
Zalewski jest jednym z pisarzy, którzy swoim brutalnym męskim punktem widzenia świata pociągają za sobą czytelników. „Grizzly” to mocny thriller podobny stylem i szybkością akcji do powieści Toma Clancy, a szorstkie, słowa i dialogi zaskakują swoją celnością i konsekwentnym budowaniem atmosfery pościgu i zagrożenia. Ramię w ramię walczymy z Clintonem o sprawiedliwość i nie spoczniemy dopóki po świecie stąpa choć jeden z zabójców jego żony. Chyba, że zestrzelą nas pierwszych, albo… zostaniemy zjedzeni.
Horror, szaleństwo i śmierć wkroczyły do domu Singerów. Niewielka mieścina Abraham, położona w zachodniej części Nebraski, tylko z pozoru jest najspokojniejszym...
Sześć opowiadań polskiego mistrza grozy, Adama Zalewskiego, zawartych w tym tomie łączy jeden temat ? śmierć. To lektura dla ludzi, którzy nie boją się...
Za plecami usłyszał klapnięcia laczków swojej kobiety. Sophia wygramoliła się z wyrka, żeby zaparzyć dzbanek mocnej, czarnej kawy, od której zwykle zaczynali każdy dzień.
- Jak się masz, Dave? - usłyszał jej niski głos.
- Dzięki, kruszynko! Jest ekstra - mruknął, nie odwracając wzroku od szyby płonącej zorzą poranka.
"Oby tak dalej ", pomyślał. Nie miał pojęcia, że nie będzie żadnego "dalej", że nadciąga kres sielanki, którą z takim uporem i trudem stworzył dla siebie i innych.
Nie przestając obserwować kolorów świtu, słuchał, jak Sophia krząta się przy maszynce do kawy. Odgłos nalewanej wody, bulgotanie wrzątku, aromat unoszący się dokoła.
"Życie jest piękne", pomyślał. "Cholernie piękne".
Więcej