Tragedia, o której pragnę wam opowiedzieć, wydarzyła się pod koniec czerwca sześćdziesiątego piątego, tuż przed zakończeniem roku szkolnego, dokładnie w dniu moich szesnastych urodzin. Mogła mieć miejsce gdziekolwiek, ale przytrafiła się nam.
Po tych wydarzeniach wiele krajowych gazet pisało o naszej małej mieścinie. Ameryką wstrząsnęła zbrodnia, która swoją brutalnością niweczyła wszystko, co Amerykanie czcili i w co wierzyli – obalała mit o równości i tolerancji naszego społeczeństwa. Dla mnie znaczyła ona koniec chłopięcego wieku, koniec beztroski i pierwszych porywów serca. Cała historia wydarzyła się w stanie Oregon, w niewielkim miasteczku na Zachodnim Wybrzeżu.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 310
Język oryginału: Polska
Horror, szaleństwo i śmierć wkroczyły do domu Singerów. Niewielka mieścina Abraham, położona w zachodniej części Nebraski, tylko z pozoru jest najspokojniejszym...
Cień znad jeziora to mroczna historia, stanowiąca kontynuację Białej Wiedźmy - debiutu Adama Zalewskiego. W tej typowej dla autora mieszance thrillera...
Przeczytane:2018-05-16, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,
Adam Zalewski jest autorem opowiadań i powieści grozy. Pochodzi z Kwidzynia, a obecnie mieszka w spokojnej pomorskiej wiosce Karpiny, leżącej u podnóża nadwiślańskiej skarpy. Jest zafascynowany Stanami Zjednoczonymi Ameryki, więc akcję swoich thrillerów umieszcza właśnie tam. Podobnie jest w przypadku jego najnowszej powieści Drugie oblicze.
Znacie to z autopsji, gdy nie wiecie nic o autorze, ani o jego wcześniejszej twórczości? Tak właśnie miałam z Adamem Zalewskim. Trafiłam na Drugie oblicze przeglądając ofertę Sztukatera i pomyślałam: dlaczego nie. Można dać od czasu do czasu szansę polskiemu autorowi. Biję się w piersi – za rzadko sięgam po rodzimą prozę i zawsze sobie obiecuję, że to się zmieni. No ale w końcu jest książka polskiego autora, ale o dziwo z akcją osadzoną w Stanach Zjednoczonych. No to do rzeczy.
Niewielkie miasteczko na Zachodnim Wybrzeżu w stanie Oregon, na południe od Albany, pięćdziesiąt mil od Salem [pisałam już wcześniej, że mam szczęście ostatnio do małych miasteczek, chyba przyciągam takie książki jak magnes]. Akcja Drugiego oblicza przenosi nas do Sammy Creek, miasteczka liczącego niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców. Opowieść zaczyna się latem 1964, a kończy pod koniec czerwca 1965 roku.
Czasami życie zmusza nas do tego, żeby zacząć wszystko od początku. Robinsonowie – John, Emma i piętnastoletni Slim właśnie zaczynają od nowa. Akurat przeprowadzili się ze stanu Idaho, gdzie prowadzili gospodarstwo i uprawiali ziemniaki. Brat Johna Erick zaproponował mu pracę w miejscowym tartaku. Decyzja została podjęta i rodzina Robinsonów przeniosła się do Sammy Creek.
Zwyczajna książka obyczajowa, pomyślicie. Ja też tak myślałam... na początku. Ale z odwracaniem kolejnych kart akcja się rozkręca, a nawet mocno zagęszcza. Powieść obyczajowa ewoluuje, by stać się rasową powieścią grozy. Podczas lektury czułam przez skórę, że ten spokój miasteczka jest złudny i że na pewno wszystko się zmieni. Nie spodziewałam się jednak jak wielka będzie to zmiana.
A cała historia zaczyna się od konfliktu o podłożu religijnym. Większość mieszkańców Sammy Creek to baptyści, a Robinsonowie są katolikami. Możecie sądzić, że to nie problem. Robinsonowie też go nie widzieli, ale inaczej rzecz się miała z pastorem tutejszego kościoła Jamesem Stormwatchem. Facet jest po prostu niereformowalny i nie znosi innowierców, o czym Robinsonowie przekonują praktycznie zaraz po przeprowadzce. Przy tym pastor (niestety) ma wpływy, czy jak kto woli plecy, a nawet gdy ich nie ma to budzi ogólny strach. I tak jak napisałam wcześniej – zaczyna się od konfliktu na tle religijnym – a później przenosi się na inne dziedziny życia. Konflikt się nawarstwia, problemy nabrzmiewają i zaczynają prowadzić do jawnej walki. Zaczyna dochodzić do aktów przemocy, a ofiarą staje się Slim Robinson, chłopiec spokojny i zrównoważony.
Zalewski zabrał mnie do miasteczka, w którym na pierwszy rzut oka mogłabym zamieszkać. Jednak po lekturze jestem pewna, że uciekałabym stamtąd gdzie pierz rośnie. Drugie oblicze okazało się na tyle dobrą książką, że nie będę się wahała i po kolejną powieść Adama Zalewskiego z chęcią sięgnę. Autor skonstruował ciekawych i wyrazistych bohaterów. Zadbał też o porządne portrety psychologiczne. Czytelnik nie ma problemu z przeniesieniem się z fotela w swoim mieszkaniu do amerykańskiego małego miasteczka. A to dzięki autorowi, który bardzo dobrze opisał miejsce akcji.
Powieść Drugie oblicze okazała się dobrą, wciągającą i interesującą książką, którą całkiem sprawnie mi się czytało. Historia przedstawiona przez Zalewskiego trzyma w napięciu do ostatniej strony, a finał robi niesamowite wrażenie. Książka, tak jak zapewniał wydawca, gwarantuje przeżycia pełne emocji oraz wzruszeń i jest jak życie – pokazuje, że nic nie jest jednoznaczne. Książka nie jest wolna od wad, ale zapomina się o nich po skończeniu opowieści.
Mam nadzieję, że jesteście gotowi na podróż do Sammy Creek. Od siebie dodam jeszcze tylko cztery słowa – naprawdę warto, więc polecam.