Dla dobra ogółu
Czy można poświęcić życie jednostki, by ochronić społeczeństwo? Czy szczęście ogółu jest ważniejsze od szczęścia pojedynczego człowieka? Mary Mallon jest nosicielką bakterii tyfusu i chociaż sama nie choruje, zaraziła kilkadziesiąt osób, spośród których kilka zmarło. Czy Mary zasługuje na potępienie?
Mary Beth Keane zabiera czytelników do Nowego Jorku, ale całkowicie odmiennego od współczesnego wyobrażenia o tym mieście. Na ulicach dzielnic pełnych robotników i biedoty zalegają sterty cuchnących śmieci, zwierzęce odchody i błoto. Wszystko to tworzy obrzydliwą maź, w której nogi mieszkańców grzęzną po kostki. Ludzie wyrzucają przez okna odpadki, a wokół unosi się fetor wychodków i zgnilizny. W takich warunkach żyje Mary Mallon, irlandzka imigrantka, która na swoje utrzymanie zarabia gotowaniem w domach bogaczy. Wszędzie, gdzie zjawia się kobieta, prędzej czy później śmierć zaczyna zbierać swoje żniwo. Czy kolejne epidemie tyfusu doprowadzą do niej miejscowego inspektora sanitarnego? Czy postawiony zostanie jej zarzut narażania zdrowia i życia ludzi, dla których przygotowywała posiłki.
Autorka stworzyła bardzo ponurą wizję rzeczywistości. Jako porównanie nasuwa się przede wszystkim Pachnidło Patricka Süskinda. Podobieństwo między powieściami nie polega tylko na wszechobecnym brudzie i unoszącym się fetorze, na wszędobylskich muchach, robactwie i rozkładzie. W obu przypadkach historie są niezwykle ciekawe i wciągające, jednak nie sposób polubić głównych bohaterów. Mary Beth Keane sprawiła, że do żadnej z postaci nie da się poczuć sympatii, współczucia, czy zrozumienia. Portrety psychologiczne Mary i jej ukochanego, Alberta, zostały zaledwie naszkicowane, więc ich motywacje i zachowania bywają niezrozumiałe. Bohaterowie jej powieści przede wszystkim wydają się zarozumiałymi, aroganckimi egoistami, którzy nie uznają żadnych autorytetów i nie potrafią wznieść się ponad własne potrzeby.
Pod względem językowym powieść okazuje się równie szorstka i brutalna, co treść – roi się w niej od przekleństw i opisów koszmarnych warunków sanitarnych. Mary Beth Keane, relacjonują myśli głównej bohaterki, często miesza chronologię, co wprowadza nieco chaosu, a niektóre z zabiegów, jakie zastosowała, wypadają dość szkolnie. Gorączka pozostaje smacznym daniem głównym, w którym zabrakło jednak sosu, łączącego wszystkie składniki. Autorka stawia przed czytelnikiem niezwykle istotne pytania. Czy można uwięzić jedną osobę, będącą nosicielem tyfusu, by ocalić przed epidemią innych mieszkańców miasta? Czy sprawiedliwym jest odizolowanie od społeczeństwa człowieka, który nieświadomie niósł śmierć? Keane nie pomaga czytelnikowi w znalezieniu odpowiedzi na te pytania. Gdyby wykreowani przez nią bohaterowie dali się lubić, dużo łatwiej przyszłoby czytelnikom stwierdzenie, że uwięzienie któregoś z nich jest złe i okrutne. Mary Mallon nie jest jednak miła i pokorna. Jest za to arogancka, próżna i egoistyczna. Czy to usprawiedliwia odebranie jej człowieczeństwa i godności? Czy to oznacza, że nie ma takich samych praw, jak pozostali?
WCIĄGAJĄCA OPOWIEŚĆ O MIŁOŚCI I TRAGEDII, KTÓRĄ CZYTA SIĘ JEDNYM TCHEM Francis Gleeson i Brian Stanhope, koledzy z nowojorskiej policji, mieszkają po...