Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie
Czynić dobro, a nie wiedzieć o tym. Mieć mnóstwo przyjaciół, nie przyjaźniąc się z nikim. Dawać szczęście innym, będąc nieświadomym swych czynów. Niemożliwe? A tam. Poznajcie Ulricha von Bauma herbu Tańczący Jeleń. On pokaże, jak zostać bohaterem w pełni nieświadomym, bo nietrzeźwym. Ulrich to bohater zbioru opowiadań Flaszką i mieczem Marcina Pełki. Autor w swoim dorobku literackim ma kilka powieści i zbiorów opowiadań utrzymanych w stylu fantasy.
Już sama kreacja Ulricha, rycerza-alkoholika przywołuje na myśl dwie postaci literackie. Pierwsza to Ulrich von Jungingen, znany z Krzyżaków Henryka Sienkiewicza. Obu panów łączy chwalebne miano i wspólny stan rycerski. Druga zaś postać, bardziej współczesna, to Jakub Wędrowycz, bimbrownik i egzorcysta-amator, znany dzięki talentowi Andrzeja Pilipiuka i uwieczniony przez niego w wielu opowiadaniach. Rzeczony Ulrich Jakuba przypomina jako żywo, pijąc co popadnie, gdzie popadnie i z kim popadnie. To moczymorda, nie ustępujący w niczym swemu bardziej znanemu koledze po pijackim fachu, parający się dość podobną profesją. Co prawda nie poluje na wampiry, ale dziwne stworzenia nie są mu bynajmniej obce. Von Baum jest nieugięty. Nie boi się ani mroczników, ani stukaczy, ani strzyg, bobołaków czy innych nieboskich stworzeń zamieszkujących Wielki Bór (a jest ich tu pod dostatkiem). Jest jednak ktoś i coś, przed czym drży niczym małe kocię. Ulrich najbardziej na świecie boi się, że pewnego dnia może zabraknąć mu alkoholu, panicznie też boi się wymówek żony, Helgi. Nie dziwi to zapewne żadnego męża, że chłop jak dąb, a drży przed babą. Bo każdy, kto choć raz miał do czynienia z tym stworem, wie, że wściekła żona to nie przelewki!
Ulrich von Jungingen i Jakub Wędrowycz nie zamykają listy skojarzeń i odniesień, jakie pojawiają się wraz z powieścią Marcina Pełki Flaszką i mieczem. Tytuł wydaje się znajomy? Oczywiście, że tak. Skojarzenia z kolejną powieścią Sienkiewicza jak najbardziej wskazane.
Marcin Pełka wyposażył swojego bohatera w broń daleko bardziej zaawansowaną niż ogień, choć i Ulricha czasem ogień pali, gdy walczy z gigantycznym kacem… Jego tajemną bronią jest wino marki wino, z którego pomocą potrafi zdziałać cuda. Może zapłodnić Panią Lasu, przegnać z boru cuchnące stworzenia psujące atmosferę czy przerazić stwory tak straszne, że strach o nich pisać i głośno wymawiać ich imiona!
W książce liczne są odwołania do szeroko rozumianej kultury masowej, włącznie z wykorzystaniem popularnych powiedzonek znanych i lubianych oraz znanych i nielubianych. Liczne są aluzje do świata polityki, rozrywki, do niefortunnych wypowiedzi, do świata kultury i sztuki, etc. Opowiadania o Ulrichu von Baumie obśmiewają dotychczasowe kanony literatury, konwencję, nasze przyzwyczajenia i wyobrażenia. Wybebeszają nasze wady i narodowe grzeszki, z grzechem pychy na czele. Marcin Pełka z ironią i dystansem podchodzi do literatury. Co prawda, czyni to zupełnie inaczej niż Gombrowicz, ale nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw pomiędzy ich podejściem do literatury.
Irytować może u Pełki, że wplata w tekst mnóstwo przekleństw, z których spora część najzwyczaj w świecie okazuje się niepotrzebna. Zamysłem autora było chyba wprowadzenie dodatkowego elementu humorystycznego do opowiadań, szkoda tylko, że chciał to osiągnąć tak dziwną metodą. Z niewiadomych przyczyn poszedł drogą polskich „męskich” filmów typu Kroll, czy Psy, gdzie bez sensu nadużywa się niecenzuralnego słownictwa. Im więcej, tym lepiej. Albo jest to krok w stronę naszych niektórych kabaretów "zabawnych inaczej", które brak dobrych skeczy i point zastępują proporcjonalną ilością wulgaryzmów. Szkoda, bo Flaszką i mieczem sporo na tym traci.
Mimo tego, książka ma spory potencjał. Narrator jest cyniczny tam, gdzie być powinien, choć nie zawsze komizm pojawia się w zamierzonych miejscach. Nie przeczę jednak, że Ulrich potrafi rozbawić. Potrafi - i to całkiem nieźle. Tyle tylko, że w zestawieniu z Wędrowyczem wybiorę jednak na kompana egzorcystę, nie rycerza.
Przyszłość może stać się największym koszmarem ludzkości Mariusz, pracujący jako salowy, ma ręce pełne roboty. Każdego dnia rośnie liczba ofiar pandemii...
Przyszłość może przynieść niespodzianki, o których nawet nie śniłeś. Reforma służby zdrowia wreszcie zakończyła się sukcesem. Niekończące się kolejki...