Wyobraź sobie, że jesteś na łące. Za plecami masz archaiczną wieś. Przed sobą w oddali czujesz mroczną tajemnicę… A Ty jeszcze stoisz w miejscu. Wahasz się, bo ludzie ostrzegali Cię, by nie przekraczać granic realności. Ale Ty masz bliżej niesprecyzowaną potrzebę wejścia w magiczny las. Dzika gęstwa wabi Cię… To Wielki Bór, który fascynuje, pociąga, zatrważa… Przeczuwasz, że przekroczenie niewidzialnej granicy wprowadzi Cię w inną, niezwykłą rzeczywistość. Dlatego decydujesz się na zrobienie pierwszego kroku naprzód. Wiesz, że to przełomowy krok, który zaważył na Twojej decyzji. Nie oglądasz się za siebie. Konsekwentnie zostawiasz za sobą przewidywalność i podejmujesz ryzyko, by odkryć tajemnicę… Wielki Bór to fantastyczna historia, która pozwoli Ci doświadczyć odrobiny magii we współczesnej codzienności.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2014-05-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 200
Przyszłość może przynieść niespodzianki, o których nawet nie śniłeś. Reforma służby zdrowia wreszcie zakończyła się sukcesem. Niekończące się kolejki...
Ulubiony bohater otuliny Wielkiego Boru powraca! „Na chwiejnych nogach” to trzecia część przygód uwielbianego przez czytelników, upadłego...
Przeczytane:2014-09-28, Przeczytałam,
Jeśli macie dość codzienności, chcecie poczuć odrobinę magii, spotkać Drzewiaka i dowiedzieć się, że drzewa owocowe są najgłupszymi spośród drzew, to koniecznie musicie przeczytać „Wielki Bór” Marcina Pełki. To bowiem w nim spotkacie najróżniejsze istoty, które mają różnorakie zamiary względem ludzkiego gatunku.
Przyznam, że tytuł mnie zaciekawił, choć objętość książeczki nie świadczyła o szerokim ujęciu tematu. Po lekturze „Wielkiego boru” muszę jednak stwierdzić, że było warto. Choć początkowo styl autora jest dość toporny, to w miarę rozwoju fabuły jest coraz lepiej. I oczywiście, można ulec złudzeniu, że to już było, tamto już było. Ale zostało to bardzo sprytnie połączone w jedną spójną całość i fabuła trzyma się sprawnie aż do samego końca.
Mamy pierdołowatego rycerza, o wdzięcznym imieniu Ulrich, który nie grzeszy ani odwagą, ani inteligencją, ale mimo to jest sławny na całe okoliczne wsie. Dlaczego? Otóż ma układy w tajemniczym Wielkim Borze, do którego bez obstawy nikt się woli nie zapuszczać. Często pomaga mu Drzewiak, czyli nic innego jak Dębowy Dziadek - tak, dokładnie. Personifikowane drzewo, któż by pomyślał! Nakreślony bardzo plastycznie, wychodzi na jedną z najciekawszych postaci w całej książce. Pijaństwo, jakiego dopuszczają się bohaterowie na wielu stronicach tej zacnej powieści, pozwala przypuszczać, że autor lubi przygody Jakuba Wędrowycza, a słynna jarzębinówka może być odpowiednikiem równie słynnego bimbru. Te podobieństwa nie psują jednak całości – czyta się lekko i przyjemnie.
Marcin Pełka zabawnie wyjaśnił krzyż na plecach Wielkiego Mistrza Zakonnego (nie będę psuć Wam niespodzianki), stworzył dość ciekawe potwory zamieszkujące leśne tereny i nadał im dość stereotypowe cechy, w czym nie ma nic złego. Pozytywnie zaskoczyła mnie zarówno postać Dębowego Dziadka, jak i Gnomicy, która była znacznie większa od małych gnomów (ale oczywiście miała spiczaste uszy!). Zapamiętajcie jedno - Ulrich von Baum herbu Tańczący Jeleń jest upadłym rycerzem i nic, absolutnie nic tego nie zmieni!