Popularna w literaturze i filmie figura everymana jest definiowana jako postać, z którą każdy może się utożsamić. Innymi słowy everyman to po prostu zwykły człowiek - taki, jak każdy czytelnik powieści Philipa Rotha. Czy historia zwyczajnego człowieka ma w sobie coś na tyle niezwykłego, że warta jest opisania w książce? Niekoniecznie, czasem po prostu bywa potrzebna, by przez chwilę oddać się refleksji nad własnym losem.
Główny bohater Everymana umiera na pierwszych stronach książki. Lekturę zaczynamy od szczegółowego opisu pogrzebu mężczyzny, który miał trzy żony, dwóch synów i jedną córkę. Aby zrozumieć ambiwalentne uczucia uczestników pogrzebu (Oczywiście, jak po śmierci każdego człowieka, chociaż wielu pogrąża się w żałobie, są i tacy, których to nie wzrusza, którzy doznają ulgi albo nawet z przyczyn uzasadnionych lub nieuzasadnionych autentycznej radości), trzeba się cofnąć o wiele lat, by poznać bohatera książki. Zabieg uśmiercenia głównego bohatera na początku książki po to, by później opowiedzieć jego historię, nie jest w literaturze nowy. Podobną konstrukcję ma chociażby Śmierć Iwana Ilicza Lwa Tołstoja czy Granica Zofii Nałkowskiej, choć jeśli chcielibyśmy doszukiwać się powiązań między wymienionymi klasykami a powieścią Philipa Rotha, prawdopodobnie czerpał on inspirację z Tołstoja.
Historia mężczyzny, w której najwięcej miejsca poświęca się licznym doświadczeniom w szpitalu, staje się pretekstem do rozważań o kruchości życia i o śmierci. Ze śmiercią bohater styka się od dziecka, kiedy podczas pierwszej wizyty w szpitalu na sąsiednim łóżku zmarł mały chłopiec. Dla dziecka bycie świadkiem takiego wydarzenia to silne przeżycie, do którego powraca się przez całe życie. Wiele lat później główny bohater cyklicznie wraca na salę operacyjną, gdzie poddaje się zabiegom wycięcia wyrostka robaczkowego, instalowania bypassów i kolejnym operacjom, które go coraz bardziej osłabiają. Mężczyzna z jednej strony czuje się szczęściarzem, bo w przeciwieństwie do swojego pierwszego szpitalnego sąsiada przeżył wiele operacji, z drugiej jednak strony patrząc na Howiego, swego bardzo zdrowego brata, dostrzega, że „przegrał życie”. W międzyczasie zmienia żony, przez co cierpią jego relacje z synami. Kiedy wszystkie żony mają wielki żal do eksmęża, on sam może liczyć tylko na wsparcie córki z drugiego małżeństwa, Nancy. To ona w całym jego skomplikowanym życiu wydaje się doskonała, zdaje się być najlepszym jego dziełem. Mimo to nie może z nią mieszkać, dlatego najgłębsze refleksje o własnych dokonaniach pojawiają się w chwilach najbardziej intensywnego uczucia samotności. Refleksje na temat śmierci u postaci Rotha są o tyle ciekawe, że nie ma w nich miejsca na religie. Bohater nimi gardzi. Na śmierć patrzy nie przez pryzmat ducha, lecz ciała, które w pewnym momencie po prostu umiera.
Everymana Philipa Rotha można czytać jako studium śmierci ciała ludzkiego, której proces rozpoczyna się wraz z pierwszymi chorobami i operacjami, wraz z pierwszym zetknięciem się z czyjąś śmiercią. To powieść, która uświadamia, że ten etap czeka każdego, prędzej czy później. Historia everymana jest uniwersalna. O śmierci nie mówi w zasadzie niczego nowego, jednak w przeciwieństwie do współczesnej tendencji opisywania tego tematu, nie jest to powieść pozytywna w wymowie, dająca nadzieję, że każde odejście będzie miało jakiś sens. Philip Roth stawia za to ważne pytanie: jeśli nie ma duszy, a ciało zostaje zakopane w ziemi – to co może mieć miejsce po śmierci?
Niniejsza powieść przedstawia Nathana Zuckermana w latach pięćdziesiątych jako początkującego pisarza, zafascynowanego Wielkimi Książkami, odkrywającego...
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy do złudzenia podobny do nas nieznajomy zawłaszcza nasze imię i nazwisko, przypisuje sobie nasz życiorys i jeździ po świecie...