Everyman

Ocena: 5 (7 głosów)
Jedna z późnych powieści Philipa Rotha, traktująca o zmaganiu się ze starością i odchodzeniu. Intymna i zarazem uniwersalna. Przepełniona poczuciem straty i żalem. Jej tytuł pisarz zaczerpnął z piętnastowiecznego moralitetu. Książka zaczyna się od pogrzebu głównego bohatera. Potem losy Everymana śledzimy, poczynając od jego pierwszego szokującego zetknięcia ze śmiercią na idyllicznej plaży w czasach dzieciństwa, poprzez kolejne małżeńskie próby i osiągnięcia zawodowe mężczyzny w kwiecie wieku, aż po starość, kiedy kolejno żegna swoich rówieśników i walczy z niedoskonałościami ciała, które odmawia mu posłuszeństwa. To właśnie starzejące się ludzkie ciało - co częste u Rotha - staje się głównym bohaterem tej małej (niespełna 170 stron!), lecz potężnej książki. Nieunikniona kolej rzeczy, budząca w nas jednakowe przerażenie, której doświadczymy wszyscy.

Informacje dodatkowe o Everyman:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016-11-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308062401
Liczba stron: 168

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Everyman

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Everyman - opinie o książce

Avatar użytkownika - allison
allison
Przeczytane:2017-02-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
,,Everyman" Philipa Rotha nawiązuje tytułem do średniowiecznych moralitetów, których bohater był Każdym, nie miał własnego imienia, gdyż jego losy miały odzwierciedlać życie wszystkich ludzi, miały być przykładem albo przestrogą. Podobnie rzecz ma się z treścią krótkiej powieści Rotha. Jej bohater nie ma nawet imienia, jest jednym z wielu współczesnych Amerykanów, którego biografię lub jej elementy można by przyporządkować wielu ludziom. Poznajemy go na jego własnym pogrzebie. Ze słów, jakie padają nad grobem, możemy domyślać się, jakie relacje łączyły go członkami rodziny. Pojawiające się później retrospekcje rozwijają ten problem, odsłaniając jednocześnie wiele szczegółów z przeszłości nieboszczyka. Obraz dzieciństwa i stosunków z ojcem oraz bratem, kolejne żony, dzieci i kochanki pokazują, jakim naprawdę był człowiekiem, jakie dręczyły go problemy i jak bardzo przeżywał starzenie się. Właściwie cała historia o Everymanie to opowieść o przemijaniu, strachu przed nim i przed nieuniknioną śmiercią, której nieuchronność ludzie starają się wypierać, jakby milczenie o czymś miało sprawić, że przestanie to istnieć. Ten nowy stosunek do śmierci, właściwy przede wszystkim ostatnim dekadom, sprawił, że zmieniła się też dawna ars bene moriendi, czyli sztuka dobrego umierania. Dziś może to brzmieć makabrycznie, lecz przecież jeszcze w pierwszej połowie XX wieku naturalne było umieranie we własnym łóżku, w obecności bliskich, którzy mogli pożegnać się z umierającym, umniejszając w ten sposób jego ból i strach. Całkiem niedawno też słowa śmierć i umieranie zastąpiono odejściem i odchodzeniem. Jakby używanie ich mogło zmienić faktyczny stan rzeczy. Powieść Rotha, mimo jej niezbyt obszernej treści, można odczytywać na różnych poziomach. To nie tylko utwór o przemijaniu i lęku przed starością. To również trafny portret Amerykanów, pokazany poprzez życie tytułowego bohatera, który jest amerykańskim żydem. To właściwie ktoś zwyczajny, który - jak wielu jego rodaków - dąży do zapewnienia sobie dobrobytu, nie zauważając, kiedy zaczyna prowadzić płytki, konsumpcyjny tryb życia. Zatracanie ideałów, odrzucenie tradycji, hedonizm i egoizm sprawiają, że nasz Everyman staje się kimś przeciętnym i mało wartościowym, z czego zdaje sobie sprawę, gdy jest już za późno. Ten satyryczny charakter powieści to na pewno jeden z jej największych atutów, podobnie jak język - tak bardzo typowy dla Rotha. O zwyczajnym życiu autor tylko pozornie pisze w zwyczajny sposób. Trudno nie zauważyć tu kunsztownych zdań, zwracających uwagę porównań i opisów, które sąsiadują z prostymi frazami i dialogami. Ten kontrast robi duże wrażenie i zapada w pamięć tak samo jak treść. Warto sięgnąć po ,,Everymana", gdyż to powieść, którą czyta się jednym tchem, mimo iż nie obfituje ona w częste zwroty akcji i nie odznacza się pędzącą z zawrotną prędkością akcją. Jej siła tkwi w budowaniu napięcia, refleksyjności i ostrym spojrzeniu autora na rzeczywistość. BEATA IGIELSKA
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2016-12-30, Ocena: 5, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
Wesołe jest życie staruszka - śpiewali Starsi Panowie dwaj. Zgoła inne zdanie o starości ma Philip Roth, który w króciutkiej powieści Everyman dokonuje dogłębnej analizy stanów i emocji, zachodzących w starzejącym się ciele. Tytuł książki nie stanowi przypadku, nie dowiadujemy się, jak nazywa się główny bohater, gdyż jest on everymanem, postacią rodem z średniowiecznego moralitetu i życiu przerwanym nagle przez śmierć. Everyman, jak łatwo się zorientować, to Każdy, bohater uniwersalny, którym może być każdy z nas. W jego historii możemy odnaleźć siebie, bo odbijamy się w niej niczym w zwierciadle. Roth rozpoczyna swoją powieść na cmentarzu, podczas pogrzebu głównego bohatera. Trzeba przyznać, że to dość nietypowy sposób na wprowadzenie postaci. Rothowski bohater zostaje pochowany na zniszczonym cmentarzu blisko autostrady w grobie swoich rodziców. Wspominają go najbliżsi, grzebią szczątki jego ciała i rozchodzą się, pozostawiając go samego. W ciągu paru minut wszyscy się rozeszli - ze znużeniem i smutkiem oddalili się od najmniej lubianej czynności naszego gatunku - i pozostał sam. Oczywiście, jak po śmierci każdego człowieka, chociaż wielu pogrąża się w żałobie, są i tacy, których to nie wzrusza, którzy doznają ulgi albo nawet, z przyczyn uzasadnionych lub nieuzasadnionych, autentycznej radości. Początkowo więc poznajemy everymana poprzez wypowiedzi i myśli innych postaci: córki, brata, synów i znajomych. Powoli zarysowuje się obraz everymana. Po pogrzebie następuje zwrot, cofamy się w czasie. Podążamy przez życie razem z głównym bohaterem, począwszy od dzieciństwa, pomocy ojcu w sklepie jubilerskim, pierwszej wizyty w szpitalu. Bohater nigdy nie miał tak końskiego zdrowia, jak jego starszy brat Howie, który ponadto był uzdolniony w każdej dziedzinie, a do tego wysportowany. Everyman świetnie pływał i miał niesamowity zmysł artystyczny, pracował w dużej agencji reklamowej, w której odnosił spore sukcesy. Nie wyszło mu z pierwszą żoną, miał z nią dwóch synów, cała trójka nienawidzi go za zdradę z młodą dziewczyną, przyszłą żoną numer dwa. Phoebe stała się dla bohatera najlepszym, co go spotkało w życiu. Była dla niego nie tylko przyjemnym towarzystwem, ale prawdziwym wsparciem, wspaniałą matką dla ich córki, Nancy. Nancy była nie tylko córeczką tatusia, ale też niezwykle zdolną i bezproblemową dziewczyną, dla której on mógłby zrobić wszystko. Jednak z wiekiem i druga żona przestała go pociągać i zaczął skakać w bok, mimo że zdrowie dokuczało coraz bardziej. Wreszcie Phoebe nie wytrzymała i przyszedł czas na żonę numer trzy. Everyman się zestarzał, co roku odwiedza szpital, w którym starają się go utrzymać w kupie. Wyprowadził się nad ocean, zamieszkał w osiedlu dla emerytów. Wszędzie otaczała go starość. Nawet malowanie, które stanowiło jego pasję, nie dawało mu już radości. Samotność okazała się nie do zniesienia, wieści o śmierci lub ciężkiej chorobie kolejnych przyjaciół dobijały go coraz bardziej. Philip Roth wyśmienicie opisał proces starzenia się ciała, jego zniedołężnienia, tracenia sił i motywacji do życia. Jego bohater umiera w wieku 71 lat, czyli moglibyśmy powiedzieć, że nie był przecież aż taki stary. Mimo to jego organizm odmówił w końcu posłuszeństwa i zatrzymał się. Można się zastanawiać, w jakim stopniu powieść niemłodego już autora Amerykańskiej sielanki jest autobiograficzna. Wydaje się, że część przemyśleń, wątpliwości bohatera ma na tyle intymny charakter, że wykraczają poza zwykły akt twórczy pisarza. Warto zauważyć jednak, że wiąże się to ściśle z przyjętą przez Rotha koncepcją wykorzystania motywu everymana - każdy z nas może nim być, każdy może zobaczyć w tej postaci odbicie siebie samego, przecież bohater to Każdy. Zapraszam do lektury.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-12-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
"Działając w ramach zdrowego rozsądku, czynił po prostu wszystko, by utrzymać się przy życiu. Jak zwykle - jak prawie każdy - nie chciał, żeby koniec nastąpił choćby chwilę wcześniej, niż musi." Sięgnęłam po książkę, bo coraz częściej krążę wokół tematu przemijania, zbliżania się ku nieuchronnemu końcowi, pragnieniu wyciśnięcia z życia, ile jeszcze tylko się da, pomimo odczuwania pierwszych odznak niedoskonałości ciała, jego konsekwentnego procesu starzenia się. Niejdnokrotnie ciało nie potrafi dorównać wciąż młodej i energicznej duszy. To tak jakby człowiek bardziej świadomie zdawał sobie sprawę, że składa się nie tylko ze zbioru myśli, idei, wspomnień czy doświadczeń, ale również z powłoki cielesnej podlegającej prawom czasu. Po przekroczeniu pewnego wieku, u każdego indywidualnie, budzi się niecierpliwość, strach, żal, bunt, smutek, oczekiwanie na nieodwołalność, jednocześnie zrozumienie, ukojenie, pogodzenie się. Ta mieszanka uczuć naznacza myśli o przeznaczeniu, uzmysławia konieczność pozostawienia wszystkiego za sobą, dobrego i złego, radosnego i smutnego, oraz udania się do krainy nigdzie. Zaledwie sto siedemdziesiąt stron, ale silnie przesiąkniętych wartościową treścią, traktujących o przemijaniu, odchodzeniu, zmaganiach ze starością, poczuciem lęku i straty. Pięknie snuta opowieść o życiu zwykłego człowieka, któremu nieobce były gorzkie i słodkie smaki, jednemu z milionów jego poprzedników, ale i następców. Bagaż emocji, popełnionych błędów, przyswojonych nauk, odniesionych porażek, znaczących sukcesów, szczelnie wypełniających kolejne lata. Satysfakcje i rozczarowania, które ostatecznie zmierzają ku nieodwracalnemu zamknięciu. Książka skłania do refleksji, jednak nie wprowadza w ponury nastrój, nie przygnębia, co prawda, odziera ze złudzeń, ale i uczciwie oswaja z tym, co nieuniknione, co czeka każdego z nas. Nie gloryfikuje też życia, ale pokazuje jego głęboki sens i istotę. Odzwierciedla naturalne prawo do pojawienia się na świecie, korzystania z jego uroków, pozostawiania po sobie mniej lub bardziej widocznych śladów, dopóki śmierć nie upomni się o nas, a my nie pozostawimy wolnej przestrzeni dla innych. Styl narracji przekonywujący, podsuwający pewne spostrzeżenia, ale jednocześnie zachęcający do poczynienia nowych. Taka literatura trafia do mnie, łatwo nawiązuję z nią nić porozumienia, przenika przez moje myśli i pozostawia z poczuciem satysfakcji czytelniczej. Angażujemy się w fabułę zawartą na stronach książki, ale także odczuwamy wewnętrzny przymus nakładania na nią swojej historii. Poznajemy etapy życia głównego bohatera, jego powroty myślami do szczęśliwych chwil z dzieciństwa, oddanie się pracy zawodowej, trudnym relacjom z bliskimi, nieznośnym doznaniem samotności, momentami bezradności, wolnym czasem wypełnionym pasją malowania. Lęki i słabości starzejącego się mężczyzny, ciało odmawiające posłuszeństwa, walka z chorobami, tęsknota za czasami, kiedy doskonałość fizyczna wydawała się czymś oczywistym. Pierwszy pamiętny kontakt ze śmiercią, zmaganie się z ciosem umierania bliskiej osoby, coraz częstsze uczestniczenie w pożegnaniach i pogrzebach znajomych. Prześladowanie przez ponure myśli, odzyskiwanie wewnętrznego spokoju, i ta wzmożona chęć, żeby wszystko zaczęło się od nowa. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie końcowa scena rozmowy głównego bohatera z grabarzem, pokazana z wyczuciem i wnikliwością. bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2016-11-30, Ocena: 5, Przeczytałam,
Wokół grobu na zaniedbanym żydowskim cmentarzu zbierają się bliscy i znajomi zmarłego: córka Nancy, kilku nowojorskich kolegów od reklamy, grupka emerytów ze Starfish Beach-wioski dla seniorów, Randy i Lonny-synowie z pierwszego burzliwego małżeństwa, Howie-starszy brat z bratową, Phoebe-druga żona i matka Nancy oraz Moureen-prywatna pielęgniarka. Opowieść zaczyna się od pogrzebu głównego bohatera, a potem poznajemy koleje jego życia: dzieciństwo oraz młodość przypadające na lata 30 i 40.XX wieku w Ameryce, służbę w marynarce tuż po wojnie koreańskiej, kolejne małżeństwa i narodziny dzieci, pracę w agencji reklamowej, wzloty i upadki aż do walki ze starością i niedoskonałościami ciała. Nie ważne ile mamy lat, śmierć jest obecna tuż obok i towarzyszy nam od chwili narodzin. Kwitnące zdrowie, pewność siebie, sprawność fizyczna nie gwarantują, że choroby i nieszczęścia będą trzymały się z daleka od nas. W życiu głównego bohatera śmierć pokazywała swoje oblicze niespodziewanie podczas spaceru po plaży, gdy fale wyrzuciły na brzeg spuchnięte ciało żołnierza, w sali szpitalnej, gdzie umarło dziecko po operacji, na cmentarzu podczas pogrzebu ojca i matki. Czai łasię gdzieś obok podobnie jak w życiu każdego człowieka. Everyman był synem długowiecznych rodziców, miał starszego o sześć lat brata, który tryskał zdrowiem, żenił się trzy razy, miał kochanki, miał dzieci, miał ciekawą pracę, w której odnosił sukcesy i nagle po przekroczeniu sześćdziesiątego roku życia jego głównym celem w życiu stały się uniki przed śmiercią, a treścią życia-rozkład ciała i pobyty w szpitalu. Kiedy człowiek jest młody najbardziej liczy się jego wygląd zewnętrzny, ale na starość coraz bardziej liczy się wnętrze, a wygląd mało kogo obchodzi. Trudno przyzwyczaić się do starości. Everyman podobnie jak jego znajomi w ekskluzywnej wiosce seniorów czuł zażenowanie, upokorzenie, upodlenie wynikające ze zmienionego ciała, utraty męskości, bólu związanego z chorobą, głupich pomyłek. Tęsknił za szczęśliwym dzieciństwem, sprężystością ramion, które poniosłyby go po falach oceanu daleko od brzegu i upoiły słonym smakiem i zapachem. Trudno mu się pogodzić, że już nie budzi zainteresowania u kobiet, stracił wabiący powab profesjonalisty. Początkowo myśli, że ten składnik życia powróci sam z siebie, ale po kilku latach zdaje sobie sprawę, że tak się nie stanie. Jak wszyscy ,,starcy podlega procesowi stopniowego zaniku i przyjdzie mu spędzić w tej marnej postaci resztę bezcelowych dni-dni bezcelowych i nocy niepewnych, wypełnionych żmudnym znoszeniem degradacji fizycznej, śmiertelnego smutku i oczekiwania, oczekiwania na nic. Tak to się kończy-pomyślał. To jest ten sekret, którego dotąd nie mogłeś znać." ,,Everyman" to wyjątkowa i potężna w swej wymowie opowieść o życiu, samotności, starości i nieuchronności śmierci. Bardzo szczera, intymna, zmuszająca do refleksji nad tym co każdemu z nas jest pisane od chwili narodzin... Polecam serdecznie:)
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-11-22, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
ELEGIA EVERYMANA ,,Everyman" Rotha to powieść dziwna. Właściwie należałoby rzec, że nie tyle powieść, co relacja ze stypy, na której spotykają się bliscy zmarłego, wspominać jego życie. Elegia. Pełna życia historia o codzienności i godzeniu się z tym, co nieuniknione. Umarł. Człowiek jakich wielu, mężczyzna mający już swoje lata odszedł z tego świata i właśnie trwa jego pogrzeb. Wokół grobu na zaniedbanym cmentarzu zbierają się jego bliscy i znajomi by pożegnać go po raz ostatni. Pożegnać, a przy okazji powiedzieć kilka słow. Powspominać. Opowiedzieć sobie nawzajem to, co o nim wiedzieli i jak wyglądało jego życie. życie proste, zwyczajne, życie jak setki innych. Życie. Po prostu życie, to które właśnie się skończyło. Młodość, pierwszy kontakt ze śmiercią, przyjaźnie, miłości, małżeństwo, problemy w związku i w życiu, starzenie się, starość... Podróż od narodzin, do śmierci. A właściwie od śmierci do śmierci. Podróż, w której towarzyszymy bohaterowi na każdym kroku. ,,Everyman" jest powieścią tak zwyczajną, jak to tylko możliwe. Po ludzku prostą, po ludzku codzienną. Nie znajdziecie tutaj wielkich zdarzeń, przełomowych momentów czy wielkich zaskoczeń. Co więc jest? Prawda. Życiowa, czasem optymistyczna, czasem pesymistyczna, ale prawda. na końcu wszyscy umieramy, nie ma ratunku, ale liczy się coś innego - to jak żyjemy i co przez ten czas osiągniemy. Jaki wpływ wywrzemy na innych. Patrząc przez pryzmat autora natomiast ,,Everyman" jest powieścią mocno inspirowaną losami autora. Może nawet swoistym rozliczeniem z tematyką nieuchronnej śmierci. Próbą zrozumienia i pogodzenia się z tym, co nadejdzie. W tekście głośno pobrzmiewają echa z biografii Rotha, od daty urodzenia, przez miejsce zamieszkania po podobne problemy zdrowotne. Na tym tle bezimienność głównego bohatera staje się bardzo wymowna. W skrócie: Roth jak zwykle nie zawiódł. I po raz kolejny udowodnił, że nie trzeba pisać grubych, ciężkich powieści, żeby osiągnąć znakomite efekty. Polecam gorąco. Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/11/22/everyman-philip-roth/
Link do opinii
Avatar użytkownika - everyman
everyman
Przeczytane:2012-09-02, Ocena: 5, Przeczytałem,
Inne książki autora
Wzburzenie
Philip Roth0
Okładka ksiązki - Wzburzenie

Rzecz to straszna i niepojęta, ale nasze najbanalniejsze, przypadkowe, komiczne nieraz wybory pociągają za sobą nieproporcjonalnie poważne skutki –...

Operacja Shylock
Philip Roth0
Okładka ksiązki - Operacja Shylock

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy do złudzenia podobny do nas nieznajomy zawłaszcza nasze imię i nazwisko, przypisuje sobie nasz życiorys i jeździ po świecie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy