Młoda kobieta porzuca swoje dziecko. Dlaczego to robi? Czy dowiemy się tego? Jakie to wydarzenie będzie miało konsekwencje? Krótki fragment intryguje, stawia wiele pytań. I nagle - trach! Przenosimy się w czasy współczesne: dwie siostry przyjeżdżają do tego samego dworu, w którym wiele lat temu zostało porzucone dziecko. Nie przybywają go szukać, po prostu ich babka zmarła i zapisała im ten dom, jeśli w nim zamieszkają. Erica – wolny duch i jej siostra, Beth, która cierpi na depresję. Chociaż żadna nie planuje tu zamieszkać, chcą jednak spędzić w owym domu święta. Z miejscem tym wiążą się dla nich przykre wspomnienia. Gdy były dziećmi, zaginął tu w czasie wspólnego odpoczynku ich kuzyn - Henry. Mijają 23 lata, a o losach chłopaka nadal nic nie wiadomo. Wszyscy pogodzili się już z jego śmiercią. Ericę jednak coś dręczy - zwłaszcza podczas pobytu we dworze. Wspomnienia - a raczej ich brak. Kobieta obwinia się o to, że nic nie pamięta, a może jej wspomnienia rzuciłyby nowe światło na calą sprawę.
Podczas pobytu kobieta zaczyna zgłębiać historię rodziny. Intryguje ją zwłaszcza zdjęcie prababki Caroline z małym chłopcem na kolanach z czasów, gdy prababka była jeszcze panną. To zdjęcie jest jedynym dowodem istnienia chłopca. Milczą o nim kroniki rodzinne. Caroline przybyła z Ameryki jako stara panna, skąd więc u niej dziecko?
I tu ponownie przenosimy się do przeszłości. Poznajemy zahukaną Caroline w momencie, gdy ta poznaje swojego przyszłego męża - Corina i oznajmia despotycznej ciotce, że wyjdzie za tego mężczyznę za maż i przeniesie się do niego, na dziki Zachód, tam, gdzie jeszcze nie sięgają Stany Zjednoczone. Jak zakończy się ta historia? Dokąd podąży ta zakochana, szczęśliwa kobieta? Jaką drogę pokona od kawiarni w Nowym Jorku do dworu w Angli i tytułu szlacheckiego? Czy była szczęśliwa z mężem? Przecież nie było to łatwe, bowiem Dziki Zachód to nie jest dobre miejsce dla wielkiej damy.
Akcja książki prowadzona jest w dwóch płaszczyznach. Pierwsza to współczesność. Oglądamy starania Eriki o odkrycie prawdy o losie kuzyna, wraz z nią odkrywamy historię rodziny, wyjaśniamy mniejsze i większe tajemnice. Druga płaszczyzna to losy Carolinie, bardzo wciągające, porywające i poruszające.
Ogromna zaletą tej książki jest to, że autorka nie zaniedbuje żadnego wątku. Obie historie czyta się świetnie, może dzięki temu, że Katherine Webb ma niesamowicie plastyczny styl i wszystko, o czym pisze, wręcz maluje się przed oczasmi czytelnika. Ponadto pisarka potrafi zaangażować czytelnika w swoją opowieść, zmusza do trwania w świecie, który tworzy i sprawia, że z niechęcią myśli się o porzuceniu tej historii.
W tej historii przeszłość harmonijnie przeplata się z teraźniejszością, równolegle prowadzone są dwie historie, a wszystko - no, prawie wszystko - wyjaśnia się w finale. Powieść intryguje, a historia absorbuje czytelnika bez reszty. Niewiele jest tak udanych książek, utrzymanych w podobnej konwencji.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...