W kraju pełnym tajemnic sama ustalasz reguły gry…
Rok 1958. Joan Seabrook, świeżo upieczona archeolożka, spełnia marzenie swojego życia o wizycie w Arabii i przybywa z Anglii do starożytnego miasta Maskat. Próbując zapomnieć o osobistej tragedii, chce zbadać pustynny fort Jabrin i odnaleźć ukryte w nim skarby.
Lecz Oman to kraj zagubiony w czasie – surowy, pełen tajemnic i pogrążony w krwawym konflikcie. Podróż do Jabrin może okazać się więc niemożliwa. Rozczarowanie Joan pogłębiają opowieści pionierki i odkrywczyni Maude Vickery, idolki z dzieciństwa, której dokonania rozpaliły fantazje i ambicje młodej archeolożki.
Spotkanie z niezwykłą samotniczką Maude wywraca życie Joan do góry nogami. Przyjaźń kobiet zacieśnia się, a Joan daje się wciągnąć w wir przygód. Gdy zaczyna zastanawiać się nad swoimi wyborami i motywami Maude, jest już za późno. Joan zdaje sobie sprawę, że stała się pionkiem w podstępnej grze, która ma wyrównać dawne porachunki. Teraz musi opowiedzieć się po którejś ze stron i znaleźć sposób na zatrzymanie lawiny wydarzeń, którą sama wywołała, nim dojdzie do straszliwych konsekwencji.
Czy dziewczyna, która opuściła Anglię dla tego pięknego, lecz niebezpiecznego miejsca, zdoła wrócić do domu?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-07-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The English Girl
Lato od zawsze było dla mnie idealnym czasem, by zacząć sięgać po powieści, jakich w innym przypadku nigdy bym nie tknęła. Chodzi mi dokładnie o książki z pustynią w tle. Jakoś od zawsze pałam pewną awersją do świata przedstawionego na piaszczystych wzgórzach, jednak letnia pora zawsze zmienia moje nastawienie i wówczas czytam je z przyjemnością. Dokładnie tak samo było w przypadku Angielki, o której nie wiedziałam zupełnie nic, prócz tego, że będę miała do czynienia z podróżami po krainach tysiąca i jednej nocy.
Tytułowa Angielka, czyli Joan Seabrook jest początkującą panią archeolog, która karierę postanowiła rozpocząć w miejscu swoich dziecięcych marzeń. Wraz z narzeczonym przybywa do tajemniczego miasta Maskat, będącego ucieleśnieniem opowieści jej zmarłego ojca i stanowiącego dla młodej kobiety niejako sposobność by jeszcze raz poczuć utraconą i utęsknioną więź ze swoim rodzicem. Oman okazuje się być krajem zatrzymanym w czasie, gdzie konflikty i tajemnice stanowią obraz surowej, obcej codzienności. By móc rozwikłać jego tajniki, Joan postanawia odwiedzić osobę, będącą dla niej największym autorytetem - Maude Vickery. Mimo początkowego oporu i wielu spalonych prób, kobietom udaje się zacieśnić niesamowitą więź przyjaźni, która przyniesie tyle samo przygód, co konsekwencji.
Angielka jest dla mnie książką - zagadką. Jak bowiem wyjaśnić to, że czytało mi się ją niesamowicie powoli, tym samym będąc bez reszty wciągniętą w toczące się wydarzenia? Jak wytłumaczyć fakt, że mnogość opisów nie wywołała u mnie zawrotu głowy, a sprawiła, że każde słowo skrzętnie spijałam z kolejnych stron? Sposób, w jaki pisze Katherine Webb jest nienachalny, a sama technika przedstawiania rzeczywistości pozwala zatopić się w tym obcym świecie tak bardzo, że ma się wrażenie, jakby stało się ramie w ramię z główną bohaterką. Przypadła mi również do gustu kreacja postaci. Absolutnie nikt nie jest tutaj wszechwiedzący, czy wszechmogący, co niestety często zdarza się na łamach wielu, nawet poważnych książek. W tym przypadku mamy do czynienia z osobami o zwykłych, przyziemnych osobowościach. Uważam, że sztuką jest przedstawienie pospolitych pragnień i charakterów w sposób, który nie będzie sprawiał, że poddamy się wszechobecnej nudzie. W tym przypadku bycie zwykłym, stało się równie interesujące, co przeżycie wspaniałej przygody niczym z najlepszej serii fantasy.
Być może tytuł ten nie ma do zaoferowania tajemniczych zamków, księżniczek do uratowania czy przystojnych książąt. Ma za to piękne przesłanie i naukę, po którą jeżeli tylko zechcemy sięgnąć, może przynieść ze sobą piękne przesłanie na całe życie. Angielka to opowieść o silnej, kobiecej przyjaźni, dążenia do z pozoru nieosiągalnych, dalekosiężnych celów i pewnej mocy, z którą należy iść przez życie. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że powieść Katherine Webb jest na swój sposób również powieścią feministyczną. Nie mam jednak na myśli feminizmu naszych czasów, a dawny, zdrowy feminizm, kiedy termin ten nie kojarzył się jedynie z walką, ale i pewną solidarnością, czy też sposobem bycia zakorzenionym u postaw naszego (kobiecego) istnienia.
Z ręką na sercu gorąco, jak w samym środku pustyni polecam tę książkę. Mimo umiejscowienia czasowego, tak bardzo nam odległego, opowieść ta niesie za sobą wartości, które są jak najbardziej aktualne. Nie miałam absolutnie żadnych oczekiwań, kiedy zdecydowałam się sięgnąć po przygody Joan, a skończyło się na tym, że jestem w stanie stwierdzić, iż tytuł ten jest dla mnie największym zaskoczeniem roku 2017.
"Prawdziwymi przeszkodami są tylko mury i kajdany. Resztę pokonasz, jeśli tylko zechcesz".
Do tej pory pamiętam emocje, jakie wywołała we mnie lektura fenomenalnej powieści Katherine Webb pt. "Echa pamięci'. Gdy więc tylko otrzymałam informację o premierze nowej książki autorki, nie mogłam sobie odmówić jej przeczytania. Teraz, gdy jestem tuż po lekturze, zadaję sobie jedno pytanie - dlaczego pisarka nie wydaje swoich powieści częściej? Czyżby nie zdawała sobie sobie sprawy z tego, ile wrażeń zapewnia swoim czytelnikom?
Katherine Webb ukończyła studia na Uniwersytecie w Durham, swoje dzieciństwo spędziła na wsi w hrabstwie Hampshire. W swoim życiu wykonywała już wiele zawodów - była kelnerką, au pair, sekretarką, bibliotekarką i gospodynią domową. Obecnie mieszka w Berkshire, jest pisarką na pełny etat, uwielbiającą swoje dwa koty oraz jazdę konną. Zadebiutowała książką pt. "Dziedzictwo".
Joan od dziecka fascynowała się opowieściami o egzotyce Arabii. W roku 1958 postanawia więc spełnić swoje marzenie i wyjeżdża z Anglii wraz z narzeczonym do Omanu. Tam poznaje swoją idolkę, leciwą już staruszkę Maude Vickery - podróżniczkę, pierwszą kobietę, która przemierzyła pustynię, a która skrywa w sobie wielką tajemnicę. Znajomość ta diametralnie zmienia kierunek w jakim podąża Joan.
Najnowsza powieść Katherine Webb okazała się dla mnie wspaniałą, wciągającą i wybitnie epicką, opowieścią o złożoności ludzkiej natury, która po dziś dzień stanowi jedną, wielką niewiadomą. Autorka zaserwowała mi kawał świetnej prozy o namiętnościach rządzących ludzkim życiem. Namiętnościach, które na przykładzie bohaterów tej książki, prowadzą do wygranej, ale także, dość często, do porażki, odciskającej swój ślad na całym naszym życiu. Namiętność, obsesja, prawdziwa miłość, ambicja i strach - to uczucia, które wiodą w tej opowieści prym. I co najważniejsze, dotyczą obydwu głównych bohaterek, chociaż w odniesieniu do zupełnie innych płaszczyzn emocjonalnych i czasowych.
"Angielka" przedstawia dwie, odrębne historie, których summa summarum, łączy zakończenie. Katherine Webb zastosowała trafioną, dwutorową narrację, przeplatając ze sobą dwa plany czasowe - wydarzenia mające miejsce w 1958 r. oraz to, co stało się w przeszłości, w roku 1909. Z każdym, kolejnym rozdziałem, autorka buduje coraz większe napięcie, jednocześnie odkrywając coraz więcej części tej misternej układanki. Układanki, pod którą kryje się tajemnica skrywana przez lata, a która zniszczyła życie dwójce ludzi. Przyznam, że dość szybko domyśliłam się ogólnego zarysu całego sekretu, jednak odkrywanie samych szczegółów tej haniebnej sprawy, było niezwykle ciekawe.
Zabierając się za lekturę "Angielki" byłam przekonana, że to miłość będzie wątkiem przewodnim tej powieści. Otóż po skończonej lekturze okazało się, że miłość stała się jedynie dla autorki pretekstem do ukazania ludzkich ułomności i tego, do czego ludzie zdolni są w jej imieniu. W książce bowiem nie ma sztampowego happy endu, pozostaje sporo niedopowiedzeń, a najbardziej fascynującą postacią nie jest wcale Joan, lecz Maude, której pierwowzorem jest żyjąca kiedyś brytyjska podróżniczka Gertrude Bell.
Mam nadzieję, że ta książka zostanie kiedyś zekranizowana. Już bowiem sama jej lektura wywołała we mnie wiele emocji i wzruszenia, a także przemyśleń w temacie ludzkich żądz oraz tego, co mogłoby wydarzyć się dalej w życiu bohaterów. Już podczas czytania kreowałam w swojej głowie niektóre sceny fabularne. Póki co jednak, ta powieść o kobietach, które chciały wyjść poza konwenanse swoich czasów, zasługuje na uwagę polskiego czytelnika. Taką, epicką przygodę w otoczeniu arabskich krajobrazów, niewątpliwie warto przeżyć.
Liczyłam na dobrą przygodę. Liczyłam, że moja wyobraźnia zostanie odpowiednio pobudzona. Jeszcze początek powieści dawał nadzieję na nieco magii, ale całość nie była spełnieniem pokładanych w niej nadziei. Owszem mamy wątki przygodowe, obyczajowe, ale to wszystko. Mamy dwie równolegle przedstawiane historie, dwie płaszczyzny czasowe, dwie główne bohaterki. Bardziej zaintrygowała mnie Maude Vickery i jej historia.
Bohaterowie męscy? Nijacy, niektórzy irytujący. Intryga? Niezbyt wciągająca. Przeczytałam, ale chyba ta lektura nie będzie jedną z tych, które na dłużej pozostaną w mojej pamięci.
Nowa, porywająca powieść świetnie przyjętej w Polsce Katherine Webb, autorki bestsellera Dziedzictwo. Anglia, rok 1937. Czternastoletnia Mitzy Hatcher...
Dziedzictwo to porywająca opowieść o dwóch siostrach, wracających po latach do zaniedbanej rezydencji, w której spędziły dzieciństwo. Gdy jako dzieci...
Przeczytane:2017-08-25, Ocena: 5, Czytam, Mam,
Joan to angielka, która od dzieciństwa była zafascynowana odległą Arabią. Uwielbiała słuchać opowieści swojego ojca o tym egzotycznym miejscu. Opowiadał on jej o dżinach, bezkresie pustyni i jej tajemnicach, a mała Joan za każdym razem wyobrażała sobie, że kiedyś odbędzie tam swoją podróż. Pragnęła odwiedzić wszystkie te miejsca, o których słyszała z opowieści, czy też czytała w książkach. Gdy dorosła udało jej się to marzenie spełnić- jest rok 1958 i ona jako młoda archeolożka, ze swoim narzeczonym u boku wybiera się do Omanu, gdzie stacjonuje jej brat. Jednak nie wszystko jest takie jakie sobie wyobrażała. Tubylcy taktują ją jako następną turystkę, która znalazła się w ich kraju, bo akurat miała taki kaprys. Na dodatek państwo jest w stanie wojny, więc nie ma mowy o zwiedzaniu. Kobieta nie ma jednak najmniejszego zamiaru zrezygnować ze swoich dziecięcych marzeń. Udaje jej się odwiedzić Maude Vickery, która jest jej największą idolką, a zarazem pierwszą kobietą Angielką, której udało się przemierzyć pustynie. Kobiety zaczynają się przyjaźnić. Z pozoru zwykła znajomość z Vickery, wciągnie Joan w wir przygód, które będą stawały się coraz bardziej niebezpieczne. Ktoś mi powiedział, że ta książka jest zupełnie inna od poprzednich napisanych przez tę autorkę. Niestety nie jestem w stanie tego potwierdzić, bo po prostu nie czytałam innych historii Katherine Wabb. Jednak mogę wam potwierdzić to, że "Angielka" jest fascynującą powieścią. W czasie deszczowych dni, pozwoliła odbyć mi podróż do pełnego słońca Omamu. Sprawiła, że była w stanie poczuć żąr pustynnego słońca na swojej twarzy. Wszystko to dzięki ogromnemu talentowi psiarki. Wie, ona co zrobić, żeby oczarować swojego czytelnika. Rzuca na ciebie czar, który sprawia, że przez kilka godzin, czujesz się jakby Joan zabrała Cię ze sobą w swoją podróż. "Angielka" przedstawia dwie historie, toczące się w dwóch okresach czasowych- jedna jest o Joan, a druga o Maude. Przeszłość tej drugiej poznajemy dogłębnie, ale za to o jej obecnych działaniach, wiemy tyle ile dowiadujemy się z rozdziałów Joan. Przez to cała książka okryta jest aurą tajemniczości. Tak naprawdę to dopiero na koniec zostają odkryte wszystkie karty. Wiedziona mnóstwem pytań bez odpowiedzi, przerzucałam strony z coraz to większą ciekawością, aż w końcu uzyskałam swoje odpowiedzi. Obie kobiety to silne postacie, które wiedzą czego chcą. Każda z nich starała się spełniać swoje marzenie. I może robiły to w różnych okolicznościach, to żadna z nich nie miała łatwo. Tak jak napisałam na samym początku, tę pozycję czytałam długo. Jest to dziwne bo w samą historię wciągnęłam się bez końca. Jest mi tak samo trudno wytłumaczyć, jak fakt, że nie jestem fanką długich opisów, a w tej książce nie sprawiały mi najmniejszego problemu. Chociaż nie, źle napisałam. Sprawiały mi problem przez pierwsze 50 stron, a potem je po prostu pokochałam. Myślę, że te początkowe strony miały mnie powolutku oswajać z tym, co przygotowała autorka. Na początku napisałam także, że nie planowałam czytać tej książki, dlatego też nie miałam żadnych oczekiwań wobec niej. Skończyło się na tym, że "Angielka" jest dla mnie jednym z większych zaskoczeń, oczywiście w pozytywnym sensie. Czy ją polecam? Definitywnie tak. Warto przeczytać i przeżyć niezapomnianą przygodę.