A potem pojechałem, wróciłem i skleciłem zbiorek, który zaskoczył mnie najbardziej ze wszystkiego, co napisałem w życiu. Właśnie macie go przed sobą. Ja też. Gapię się na zadrukowane kartki i wciąż nie mogę się nadziwić.
Takimi słowami we wstępnie autor opisuje to, co za chwilę przeczytamy. Ja po tych słowach od razu zaczęłam czytać i... nie mogłam się oderwać. Bo zbiory opowiadań to magiczne momenty codzienności, zaklęte w krótkiej formie, przekazującej o wiele więcej niż kilka stron historii.
W Drobinkach nieśmiertelności absolutnie zaskoczył i jednocześnie zachwycił mnie koncept Autor, po każdym tekście dzieli się z czytelnikami inspiracją, która stała się początkiem danej opowieści. Książka łączy obserwacje poczynione podczas podróży przez Stany ze świetną dokumentacją czasem niewiele znaczących wycinków codzienności. Bo kto by się zastanawiał, co znaczą dynie lub ich brak, co myśli bezdomny patrzący na plakat zachęcający do obejrzenia sztuki, jak podziękować ulubionemu aktorowi za świetną interpretację dzieła teatralnego lub oddać hołd ulubionemu komikowi przez zapis stanu swojej świadomości i uczuć?
- Niedawno zdałem sobie sprawę, że najlepiej z moich podróży pamiętam te chwile, gdy mówiłem sobie: szkoda, że nie mam aparatu - wyrecytował. Po czym zrobił pauzę, jakby zastanawiał się, czy naprawdę chce coś jeszcze dodać. Najwyraźniej chciał. - Niedawno odkryłem, że podobnie mam z twarzami.
To wszystko znaleźć można w opowiadaniach Jakuba Ćwieka. Elektryzuje już pierwsze opowiadanie - Drobinki nieśmiertelności, dotyczące schodów, które „zagrały" w filmie „Egzorcysta". Bill Marsters jest agentem filmowym. Thobias Ray mieszka w domu na wzgórzu, do którego prowadzą strome, kamienne schody. Producent chce, by nagrać film z wykorzystaniem terenu i schodów. Wtedy Thobias opowiada mu ich historię. Tytułowe drobinki to młodzieńcze endorfiny, pozwalające sądzić, że nie ma niczego, co może nam przeszkodzić, co by zatrzymałon asze działania lub zmieniło plan. Ale jak te elementy są połączone w opowiadaniu - o tym już warto przekonać się podczas lektury.
INSPIRACJA. Gdy oglądaliśmy schody, które "zagrały" w filmie Egzorcysta podszedł do mnie pewien starszy mężczyzna, by zapytać, co robimy. Gdy mu wyjaśniłem, pokiwał głową, po czym zapytał: "A czy wiesz, że te schody miały kiedyś swoją historię?"
Takich wycinków z życia, miejsc i sytuacji jej tutaj więcej. Jest choćby fantastyczna etiuda na temat tego, jak zmienia się fotografia i pojęcie uwieczniania chwil. Jest list do Bruce'a Willisa, pokazujący fana i wpływ aktora na świadomość odbiorców jego filmów. Zostają wyjaśnione zjawiska kulturowo-społeczne, jakich u nas, w Europie, nie sposób pojąć. To wszystko składa się na bardzo poruszający, ale też smutny w odbiorze obraz Stanów Zjednoczonych. Kraj ten zostaje odarty z powłoki brokatu, sławy, szczęśliwego życia, snu o lepszym świecie.
Polecam wszystkim zafascynowanym Stanami Zjednoczonymi. Wszystkim tym, którzy analitycznie obserwują rzeczywistości - bo czasami niepozorne zdarzenia, sytuacje, sceny mają w sobie magię. Prawdziwą magię życia, na którą składają się drobinki codzienności.
Lucek to trzynastolatek z podmiejskiego bidula, który pewnej burzowej nocy ginie w pożarze podczas próby ratowania kolegów. I tak, jest pewien, że właśnie...
Katowice Główny – dla Ciebie to pewnie tylko dworzec, dla bezdomnych umieralnia, dla Wybranych jedyny azylByłeś wtedy dzieckiem w ciemnym pokoju...