Dlaczego mamusia pije to zabawna, pełna inteligentnych spostrzeżeń opowieść o Ellen, która była tak piękna, że pół Szkocji się za nią oglądało, która wyszła za Simona, w którym kochało się pół miasta, a która skończyła z kredytem, którego nie ma jak spłacić, z bałaganem w domu, dwójką rozbrykanych dzieci, nijak nie pasujących do wyobrażenia o idealnej rodzinie, a także z psem, który w dziwny sposób często wymiotuje.
Ellen ma trzydzieści dziewięć lat i poczucie, że coś w jej życiu poszło nie tak, jak trzeba. A to dom nie wygląda jak z katalogu, a to dzieci nie chcą jej zdrowych (potencjalnych – bo Ellen nie ma czasu na gotowanie i odmraża szybkie dania) posiłków, a w ogóle zawsze są umorusane, a Jane uznaje jedynie ubrania z działu chłopięcego, chociaż powinna być słodką dziewunią, za to Simon woli leżeć bykiem na kanapie i oglądanie durnego programu o samochodach zamiast kulturalnie pójść z Ellen na sztukę po francusku albo chociaż pojechać z nią na jakąś ekscentryczną wystawę.
Są jeszcze mamuśki z klanu doskonałych mamusiek, czatujące pod szkołą, które wpędzają Ellen w depresję. I na dokładkę odjechana siostra Simona, meganaturalna, członkini jakiejś tajemniczej sekty, czcicielka bogini, nowoczesna veganka, matka sześciorga dzieci i żona podstarzałego hipisa, która najeżdża dom Ellen z okazji świąt. Po jej wyjeździe nic już nie jest takie jak przedtem.
Ale uwaga! Ellen wpada na fantastyczny pomysł, jak zarobić mnóstwo kasy i zjednać sobie Simona, toksyczne mamuśki, a także znaleźć uznanie w oczach potwornej, sfrancuziałej teściowej, która czterdzieści lat temu pracowała w sekretariacie w TV i do dziś jest z tego niezwykle dumna, bo przecież taka Ellen, to nic, a nic...
Przezabawna historia, będąca kontynuacją cyklu o kobietach poszukujących tożsamości w zalewie pieluch, kaszek, zmywania, prania i bycia piękną i elegancką gospodynią. Nic dziwnego, że – jak czytamy na okładce – Książce patronuje Ch..jowa pani domu. Kto choć raz zwątpił w swoje matczyne zdolności, wie o co chodzi. Kto nie wie, powinien szybko nadrobić zaległości. Bo, jak mawia mama Hannah, ukochanej przyjaciółki Ellen: Pamiętaj, nigdy nie prasuj! Jeśli masz porządek w domu, pewnie coś straciłaś w życiu. Oczywiście, powieść Gill Sims to satyra na współczesne, nadmiernie wymagające społeczeństwo, które wymusza na matkach bycie idealnymi w każdej dziedzinie, zapominając o podstawowych zasadach: że żyje się raz i że lepiej mieć dziecko szczęśliwe niż czyste. Niekoniecznie należy sobie brać do serca wszystkie rozwiązania, na które wpada Ellen, ale poczytać można. Niezła zabawa gwarantowana. Powieść napisano wartką angielszczyzną, w tym wypadku mamy do czynienia z bardzo dobrym tłumaczeniem (głęboki ukłon w stronę Marty Żbikowskiej). Po prostu trzeba nalać sobie kieliszek dobrego wina i zasiąść w fotelu na jeden wieczór, odkładając na bok mycie wanny. Świat od tego nie zginie. Bardzo polecam.
PS A potem przeczytajcie tom drugi, Dlaczego mamusia przeklina.
Mija miesiąc za miesiącem, zmieniają się pory roku, ale życie Ellen utknęło w martwym punkcie.Jej małżeństwo przechodzi kolejny kryzys, a dom pogrąża...