Desperatki Weroniki Wierzchowskiej to szalenie wciągająca powieść przygodowo-historyczna z bohaterkami, które czytelnicy błyskawicznie pokochają.
Anna, Izabella i Wiesia. Córka profesora, córka ziemianina i… córka moczymordy spotykają się nad powstańczą mogiłą w maju 1863 roku. Każda z nich straciła kogoś bliskiego. Anna – chłopaka, przyszłego chirurga, który w postaniu był medykiem. Wiesia – brata, z którym musiała kraść, by przeżyć. Iza – syna, Janka. Są jak ogień i woda – wywodzą się z różnych środowisk, mają całkowicie odmienne temperamenty. Nie wiedzą, że to spotkanie zmieni ich życie, a je same połączy nicią wspaniałej przyjaźni. Przyjaźni na dobre i na złe. Anna, Izabella oraz Wiesia poprzysięgną zemstę na ludziach odpowiedzialnych za śmierć ich bliskich. Tyle że konsekwencje ich desperackich decyzji i kroków będą poważniejsze, niż mogłyby oczekiwać.
Weronika Wierzchowska znana jest z wyłuskiwania z przekazów historycznych biogramów niezwykłych kobiet i przybliżania ich współczesnym czytelnikom w formie sfabularyzowanej w powieściach, które czyta się jednym tchem. Tak jest również w przypadku jej najnowszej książki. Od lektury Desperatek nie można się oderwać. Po opisie spotkania nad powstańczą mogiłą bohaterki – a wraz z nimi i czytelnicy – wpadają w sam środek akcji, a tempo nie ustaje tu ani na chwilę. Nawet czas spędzony w zaborczych więzieniach nie przynosi energicznym kobietom spokoju – wciąż muszą mierzyć się z jakimś zagrożeniem, stale czekają na nie kolejne wyzwania. Nieustająco przemierzają kolejne przestrzenie, wioski i miasta, kraje, a nawet… morza i kontynenty. Sporo tu zwrotów akcji, całość napisana jest z werwą i poczuciem humoru. Jest w Desperatkach dowcip, wyrazisty, miejscami mocny język, są naprawdę udane pomysły fabularne.
Autorka na marginesie wciągającej fabuły przemyca sporo wiedzy historycznej. O czasach zaborów opowiada w sposób daleki od przekazu znanego z lekcji historii. Zamiast prezentować kolejne daty i fakty, pokazuje, jak pod poszczególnymi zaborami żyli ludzie. Uświadamia, że nie wszyscy mieszkańcy naszego kraju sprzyjali powstańcom. I uwypukla to, jak dramatycznych wyborów Polacy musieli czasem dokonywać.
Siłą powieści są pełnokrwiste postaci – przede wszystkim kobiece. Obok niepokornych, niezależnych, pyskatych głównych bohaterek, z których każda posiada cechy przydatne w podziemnej aktywności, mamy na przykład cudowne panny Asię i Basię Anteckie, swoiste prekursorki feminizmu. Do historii tego ruchu, do emancypantek zresztą Weronika Wierzchowska niejednokrotnie się odwołuje, choćby poprzez wzmianki o działalności Narcyzy Żmichowskiej. Panowie stanowią raczej tło dla głównych bohaterek, choć w powieści autorka nie unika tematów obyczajowych, romansowych, mamy też wątki szpiegowskie. Równolegle Weronika Wierzchowska pisze chociażby o nocnym życiu ówczesnych miast, wspomina o codzienności społecznych nizin – drobnych złodziejaszków czy ulicznic.
Wreszcie – autorka pokazuje, że po obu stronach konfliktu znaleźli się ludzie przyzwoici i ludzie okrutni. Desperatki niosą silne przesłanie antywojenne. I dowodzą, że zemsta oraz okrucieństwo to najgorsi doradcy, jakich głosem można by było się kierować. Wniosek ten wydaje się słuszny nie tylko w czasach zaborów.
Julia i Józia - dwie bliskie sobie kobiety, które dzieli przepaść 150 lat. Ta żyjąca dziś, Julia, nie zdaje sobie sprawy, jak dalece zmieni...
Czasy napoleońskie. Maja Au jest dwudziestoośmioletnią panną ze zubożałej szlachty, mieszka u ciotki w Warszawie. Ma niezwykłe umiejętności pomagania młodym...