Krytyczne wydarzenia w dziejach mocno zakorzeniły się nie tylko w świadomości ludzi, ale stały się też ważnym elementem popkultury. Z biegiem lat przetrawiła je każda dziedzina sztuki, niektóre na tyle intensywnie, że z podań stricte historycznych zmieniły się w coś na kształt mitu, opowieści-symbolu, snutej w rodzinnym zaciszu ku przestrodze, bądź jako tęskne wyrażenie żalu za utratą społecznego ładu, wzajemnego szacunku, pokoju na świecie.
W kulturze Zachodu, przede wszystkim za sprawą amerykańskiego przemysłu filmowego i bestsellerowych pisarzy, mocno zakorzenił się obraz prezydenta Johna F. Kennedy’ego jako człowieka nieustępliwego, oddanego sprawie, czynnie zaangażowanego w życie wyborców. Mimo nacisków (choćby ze strony J. Edgara Hoovera), otwartej wrogości Republikanów, JFK konsekwentnie realizował założenia, co potwierdził m.in. w trakcie Kryzysu Kubańskiego w październiku 1962 roku. Po jego tragicznej śmierci w Dallas (22 listopada 1963), poza teoriami odnośnie do samego zamachu, pojawiły się liczne domniemania związane z tym, jak wyglądałaby druga kadencja Kennedy’ego. Dało się słyszeć głosy o wycofaniu wojsk z Wietnamu bądź o systematycznym wygaszaniu Zimnej Wojny ze Związkiem Radzieckim. Z tych powodów część Amerykanów (oraz znaczna część świata, będąca pod wpływem kulturalno-politycznym USA) wierzy, że historia potoczyłaby się lepiej, gdyby JFK nie zginął.
Stephen King w swojej najnowszej powieści wziął na warsztat niniejszy fenomen, wykorzystując do tego niemal równie wyświechtany przez popkulturę motyw, jakim jest podróż w czasie. Możliwość tę otrzymuje tutaj Jake Epping, nauczyciel angielskiego w Lisbon Falls, któremu umierający na raka przyjaciel pokazuje portal do roku 1958. Jake, niemal bez zastanowienia, decyduje zostawić doczesne życie (kierowany typowym amerykańskim optymizmem) i cofa się o ponad półwieku wstecz, gdzie przyjdzie mu spędzić kilka lat jako George Amberson.
Gdyby skupić się wyłącznie na podroży w czasie jako punkcie wyjściowym do historii i zanalizować go pod kątem sztafażu typowego dla literatury science fiction, można by zrobić dużą krzywdę tej powieści. Już na samym początku warto bowiem zanotować, że Dallas ’63 miarą taką nie powinno się oceniać - szczególnie, że sama mechanika cofania się do wydarzeń minionych budzi sporo wątpliwości natury fizycznej – m.in. przez 4/5 książki zdaje się, że Stephen King łamie prawo zachowania masy. Oczywiście, w finale pojawia się skromne wyjaśnienie, ale przekona ono wyłącznie tych, którzy w niewielkim stopniu interesowali się naukową stroną zagadnienia.
Podobnych elementów znaleźć można jeszcze kilka, ale są one tak naprawdę nieistotne, ponieważ dla Kinga od pierwszych stron najważniejsze są opowieść i jej bohaterowie. Na tej płaszczyźnie właściwie trudno mu cokolwiek zarzucić, przez co kartki odwraca się błyskawicznie, a bohaterowie (nawet trzeciego planu) zadziwiają psychologiczną głębią oraz unikalnymi cechami. Nie bez znaczenia wydaje się również humor (lekki, niewymuszony, momentami odrobinę rubaszny), świetnie prowadzone dialogi (pierwszych sto stron to właściwie jedna, podzielona na trzy części rozmowa, przez którą przebiega się z prędkością światła), nawiązania do wcześniejszych powieści oraz chwytający za serce wątek miłosny, który tak naprawdę stanowi trzon całej historii.
Przy tym należy zaznaczyć, że King nie bawi się w teorie spiskowe (jak np. Don DeLillo w Librze) i skupia się na jednej wersji wydarzeń z listopada 1963 roku. Jako sprawcę obiera Harveya Lee Oswalda i poświęca naprawdę dużo czasu na to, aby ukazać tego człowieka z różnych perspektyw – Jake Epping / George Amberson podąża w ślad za rodziną Oswaldów, podsłuchuje, obserwuje, śledzi. Wszystko po to, aby wykluczyć pomyłkę i powstrzymać właściwą osobę. Służby specjalne (FBI, CIA) majaczą gdzieś w tle, ale nie odgrywają w opowieści niemal żadnej znaczącej roli (poza jednym agentem).
Dzięki mnogości wątków, niesamowitemu talentowi Kinga do gawędziarstwa i budowania nastroju (tak, można się w kilku momentach przestraszyć, np. w trakcie wizyty w Derry) Dallas ’63 czyta się na wydechu. Nawet, gdy tempo wydarzeń spada, a narrator zaczyna skupiać się na miłości Jake’a do Sadie, trudno narzekać na nudę – związek tej dwójki obfituje bowiem w zawirowania, problemy i kilka traumatycznych wydarzeń. Dallas ’63 to po prostu powieść bogata na każdym poziomie, która obnaża przed czytelnikiem kilka bolesnych prawd - szczególnie na temat predestynacji i hurraoptymizmu. Mówi też wyraźnie, że czasami przeszłość lepiej zostawić, przejść nad nią do porządku dziennego, ponieważ każda próba jej zmiany może być katastrofalna w skutkach.
Bart Dawes uważa, że przegrał swoje życie. Dochodzi do wniosku, że jego los zawsze zależał od splotu nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i złych...
Billy Halleck to dobry mąż wspaniały ojciec i człowiek sukcesu. Zarabia coraz więcej jako adwokat, ma wygodny dom, kochającą rodzinę, ale ma także pięćdziesiąt...