Głównymi bohaterkami książki są trzy młode kobiety, które są współlokatorkami. Patrycja- nauczycielka historii sztuki w szkole katolickiej. Marta, która wykłada ten sam przedmiot, tylko na uniwersytecie. I wreszcie Helena- najbardziej tajemnicza z nich, przybyła nie wiadomo skąd, cierpiąca na zaniki pamięci. W ich życiu pojawia się kryminalna zagadka. W tajemniczych okolicznościach umiera znany artysta malarz, Michał Ociesa (nawiasem mówiąc ojciec ucznia Patrycji). Prawdopodobnie było to samobójstwo. Jednak są poważne wątpliwości, ponieważ wszystkie obrazy i sprzęty dookoła zostały zniszczone. Marta z Patrycją usiłują rozwikłać tę zagadkę. Czy kluczem do tajemnicy okaże się (nomen omen) artystyczna grupa "Klucz", do której należał zarówno zmarły malarz, jak i znajomi dziewczyn? Co Michał Ociesa ukrywał przed światem? Jak wyglądały jego ostatnie chwile? I kim właściwie jest ich tajemnicza współlokatorka Helena? Co się skrywa w mrokach jej niepamięci? Przeczytacie Państwo sami. Książkę czyta się z mieszanymi uczuciami.
Przepiękne są fragmenty dotyczące siły sztuki. Przytoczę jeden szczególnie przemawiający do serca- wypowiedź Patrycji: "Czasami oczywiście mówiłam o innym rodzaju metafizyki. O tym, który był mi najbliższy, czyli o pięknie. Mówiłam o kobietach malowanych przez Vermeera- sprawiających wrażenie zatrzaśniętych w klatkach zwierząt. Mówiłam o ciszy jego płócien. I o ciszy obrazów de La Tura. Czasami udawało mi się osiągnąć zamierzony efekt. Widziałam wpatrzone we mnie zszokowane, przejęte twarze i rozchylone usta. I ten dziwny, szczególny wyraz oczu, dla którego pokochałam zawód nauczyciela- wrażenie, że te oczy dopiero się otwierają i że od tej chwili będą widzieć zupełnie inną rzeczywistość". Świetnie napisane są również opowiadania z wyspy- sekretnego świata Heleny, gdzie zawsze może się schronić przed złem tego świata. Te miniaturki są pełne magii. Autorka buduje też w ciekawy sposób napięcie- od początku stykamy się z tajemniczością, dziwnymi lękami bohaterek, sennymi koszmarami. Jednak czegoś tu brakuje, jest jakieś pęknięcie. Akcja bowiem toczy się wolno, przez co ciągłe używanie środków podtrzymujących napięcie wywołuje raczej uczucie znużenia. Poza tym fabuła jest bardzo zwyczajna. Mam więc uczucie pewnego rozczarowania i niedosytu- forma góruje nad treścią. Jednak wspomniane wcześniej plusy są na tyle mocne, że książkę oceniam w sumie pozytywnie.
Kalina Beluch
Sylwia jako małe dziecko została porzucona. Zachowała tylko kilka wspomnień związanych z biologiczną rodziną, jest przekonana, że miała siostrę bliźniaczkę...
Nadia była tylko jedenastoletnim dzieckiem, kiedy młody mężczyzna porwał ją z przyczepy kempingowej, stojącej na tyłach domu rodziców, i wywiózł...