Ciekawa kampania promocyjna towarzyszyła wydaniu kryminału Izabeli Szolc „Cichy zabójca”. Informacje o autorce przypominały dane z policyjnych akt, zaproszenia na spotkania z Szolc przedstawiane były w formie wezwań. Całość niebanalnym pomysłem zachęcała do zapoznania się z książką. W „Cichym zabójcy” sprawy kryminalne rozwiązuje kobieta. Policjantka po przejściach jest niczym odbicie bohaterki z tomów Alexandry Marininy. Tyle że w rosyjskich powieściach prowadząca śledztwa należała do osób niezwykle drobiazgowych, niczym Poirot wysnuwających odważne twierdzenia z niedostrzeżonego przez innych szczegółu. U Izabeli Szolc jest trochę inaczej, chociaż inspiracja wydaje się oczywista. Lecz cały tom „Cichy zabójca” to książka, która jest niemal gotowym scenariuszem filmu kryminalnego. Źródłem natchnienia dla Szolc mogły być równie dobrze produkcje o przygodach Bonda, „07 zgłoś się” czy współczesne seriale kryminalne.
Przez meandry kolejnych spraw prowadzi czytelników komisarz Anna Hwierut – młoda kobieta, matka, samotnie wychowująca syna. Z pozoru zimna i twarda, tęskni za prawdziwym uczuciem – a kiedy nie ma na nie szans, zadowala się jego substytutem: seksem z kolegą z pracy. Bycie policjantką to dla Anny kontynuowanie rodzinnych tradycji, a i sposób na życie. Izabela Szolc robi wszystko, żeby wykreowana przez nią bohaterka okazała się człowiekiem z krwi i kości: temu mają służyć wszelkie tęsknoty, błędy i porażki. Ale też cytaty z Kasi Nosowskiej, słuchanej w wolnych chwilach dla zagłuszenia myśli. Problemy z dorastającym dzieckiem, dyskusje z ludźmi, których bliscy wpadli w tarapaty i potrzebują pomocy – lub też którzy już takiej pomocy nigdy nie będą potrzebować – to codzienność bohaterki. Anna Hwierut prowadzi nas przez meandry kolejnych śledztw. Kostnica i prosektorium to dla niej miejsca wywołujące refleksję nad śmiercią – wypracowała w sobie bohaterka odporność wobec obrazów zwłok, pewną obojętność na cierpienie innych. A jednocześnie pewne wydarzenia przeżywa razem z bliskimi ofiar, mimo wiedzy i pewności, że powinna zachować dystans. To skomplikowana pod względem psychologicznym postać, ale wątki, z których została wypleciona ta akurat kreacja, da się bez większego trudu porozdzielać.
W „Cichym zabójcy” istotna jest nie rzeczywistość, nagięta do potrzeb śledztwa, a policyjna codzienność, egzystencja o zmiennym poziomie grozy. Na pierwszy plan raz wybijają się kwestie detektywistyczne, to znowu elementy zbrodni i tragedii. Izabela Szolc raczej utrzymuje swoją powieść w minorowym nastroju, raczej nie chce czerpać radości z pisania: to kryminał, który najlepiej określałoby być może stwierdzenie: mroczny. Co ciekawe, sam sposób prezentowania wydarzeń nie przyprawia odbiorców o lęk, może się podobać – to kawałek dobrej literacko prozy.
Wszystko wydaje się tu być na swoim miejscu: dialogi, na których bazuje całość, są celne, nie wydumane czy sztuczne. Opisy zredukowane, ale nie odrzucone – trafnie oddają powieściową rzeczywistość. Przezroczysta narracja, bez potknięć stylistycznych, nie zatrzymuje na sobie uwagi czytelników, pozwala całkowicie skoncentrować się na treści. Jest „Cichy zabójca” dobrym kryminałem współczesnym, w którym nad tajnikami śledztwa przeważa nastrój pewnego przygnębienia, ale i rutyny. Kto lubi kryminały, najnowszą książką Szolc nie powinien być zawiedziony.
Rachela jest młodą aktorką. W jej życiu tkwi tajemnica, która ujawnia swe oblicze, kiedy dziewczyna otrzymuje propozycję zagrania w filmie o Holokauście...
Komisarz Anna Hwierut, samotnie wychowywana przez ojca policjanta, nie wyobrażała sobie dorosłego życia bez słodkiego odoru komendy miejskiej. Wiadomo:...