Tochmana prawda o Bogu
Wojciech Tochman to jeden z najwybitniejszych reprezentantów tzw. nowej szkoły polskiego reportażu. Autor jest laureatem kilku bardzo prestiżowych nagród: zdobył tytuł Reportera Roku, jest dwukrotnym finalistą nagrody literackiej Nike. Każda jego książka jest wyczekiwana, a potem rozchwytywana przez czytelników. Nie inaczej rzecz się ma z najnowszą propozycją reportera. Bóg zapłać, bo o tej książce tu mowa, to zbiór świetnych tekstów, dojrzałych, przemyślanych i świetnie skonstruowanych.
Choć Bóg zapłać to zbiór reportaży wydrukowanych wcześniej na łamach „Gazety Wyborczej” (większość tekstów autor opublikował także w książkach Schodów się nie pali i Wściekły pies), to w nowym wydaniu teksty nabrały nowego znaczenia. Książka jawi się bowiem jako swoisty(bo reporterski) traktat o Bogu i pochodzeniu zła. Tochman stawia w swojej nowej książce wiele ważnych i mądrych pytań. Stara się zrozumieć, skąd bierze się zło na Ziemi i czy doświadczają go aby na pewno ci, którzy powinni. „Z naszego cierpienia, córeczko, musi być jakieś dobro” – mówi jedna z bohaterek reportażu Mojżeszowy krzak do swego umierającego dziecka. Tochman nie jest jednak tej prawdy pewien. Reporter zastanawia się też, czy Bóg wie, co robi. Stwórca jawi się tu więc jako dominujący nad ludzkim losem, nie zawsze sprawiedliwy konstruktor rzeczywistości.
Reporter zmierza się w Bóg zapłać z bardzo trudnymi tematami. Przywołuje m.in. wypadek maturzystów z Białegostoku, w którym zginęli pielgrzymujący do Częstochowy młodzi ludzie. Opisuje chłopca, którego ze względu na jego chorobę nikt nie chciał pokochać. Opowiada też o księdzu-homoseksualiście, zarażonym wirusem HIV. Tochman wkracza w życie swoich bohaterów, by je opisać, ale czyni to w sposób niezwykle taktowny. Nie wymusza słów, jedynie słucha i notuje. Nie feruje też wyroków, lecz jedynie się zastanawia. Stara się dotknąć prawdy o człowieku, ale w taki sposób, by ten nie poczuł się osaczony i wykorzystany. Reporter unika banałów i zbędnych słów. Chce dotrzeć do czytelnika, uświadomić mu, że nie warto tracić czasu, trzeba po prostu żyć, bo to, co zostało nam dane, w każdej chwili może zostać odebrane.
Jacques de Saint-Victor z „Le Figaro” zauważył: „Nie może reportażysta zadowolić się przeciętnością. Pisarz-dziennikarz organizuje rzeczywistość, wybiera fakty, odrzuca niektóre i reżyseruje je w taki sposób – tu właśnie zaczyna się praca literacka – żeby zawiązać intrygę, opowiedzieć historię, która przybiera formę noweli”. Tochman wzorowo stosuje się do tych słów. Autor tworzy teksty najwyższej próby. Stosuje różnego typu środki artystyczne, dzięki czemu reportaż staje się czymś więcej niż tylko informacyjnym czy nawet publicystycznym artykułem. Wkracza już w rewir zarezerwowany dla literatury. Rewir, w którym ważne są nie tylko styl, słownictwo i forma, ale przede wszystkim - artyzm słowa.
Zbrodnia, której nie można wybaczyć, i jej ofiara. Dramat rodziny, z którego nie da się podźwignąć. Skazana kobieta i jej krzywda bez kresu. W Historii...
Wyspa Bali, 12 października 2002, dochodzi jedenasta wieczorem. Huk eksplozji. Raj turystów - dla muzułmańskich fundamentalistów miejsce grzechu - zostaje...