Leopold Tyrmand. Pisarz sławny, a jednocześnie kontrowersyjny. Przy opisywaniu takiej osoby można wpaść w dwie pułapki. Po pierwsze: postawić pomnik (czyli napisać laurkę). Po drugie: skupić się na skandalach. Autorowi, na szczęście, udało się uniknąć obu opcji. Stworzył naprawdę rzetelną biografię pisarza, opisując jego życie od żydowskich korzeni (które ze względu na antysemityzm niejednokrotnie były źródłem problemów Tyrmanda) aż do owoców miłości. Waloru dokumentalnego dodają też liczne zdjęcia i kopie dokumentów. Wprawdzie czarno-białe, ale oddające różne barwy życia.
Ze stron książki wyłania się obraz pisarza wielowymiarowego. Kreatora trendów w modzie. Pechowego pracownika, który wciąż był zwalniany, nie zawsze ze swojej winy. Pasjonata jazzu. Człowieka, który potrafił być zarówno pełen ciepła, jak i okrutny. Zapatrzonego w siebie narcyza, który dla przyjaciół potrafił być słonecznikiem. Dowcipnisia, którego poczucie humoru jednak kończyło się na nim samym (był przewrażliwiony na swoim punkcie, nie wybaczał żartów z siebie). Kogoś, kto potrafił skreślać nie tylko słowa w brudnopisie, ale i ludzi. Postać niezwykłą pod różnymi względami. Po prostu - żywego człowieka, a nie pomnik.
Mimo pokaźnej objętości (ponad 400 stron!) książkę czyta się fantastycznie. Już początek (W roli głównej Leopold Tyrmand. W pozostałych rolach...) intryguje i zachęca do dalszej lektury. To nie jest nudne opracowanie biograficzne, lecz płynąca wartko, napisana przystępnie i lekko opowieść.
Podsumowując jednym zdaniem: bardzo dobra książka o autorze Złego.
Już przeszłość zamknięta W grobach... Ja sama panią tajemnicy. Juliusz Słowacki, ,,Balladyna", Akt V, Scena IV Balladyna ma wiele oblicz. Raz...
Gdy legendarny gangster wychodzi z cienia, by znów terroryzować Toruń, tylko jeden człowiek może przywrócić porządek w mieście. To detektyw...