Lekcje języka polskiego poświęcone klasycznym eposom czy późniejszym epopejom uchodzą za jedne z najnudniejszych w procesie nauczania języka polskiego. A tak niewiele trzeba, by to zmienić. Wystarczyłoby pokazać, że z nich właśnie wyrosła współczesna fantastyka, zderzyć Odyseję czy Iliadę chociażby z powieścią Grzegorza Gajka Strażnicy Starego Lasu. Biała Wieża. To mądra, sprawnie napisana książka, która wykorzystując konwencję high fantasy opowiada o problemach, z którymi mierzyć się musi współczesny świat.
Filmowy „Władca Pierścieni” zaczynał się od słów, które Galadriela wypowiadała z offu na tle czarnego ekranu:
The world has changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air.
Podobnie jest w Białej Wieży. Na Stary Las spada przeklęta mgła, a w niej budzi się zło. Strzygi nabierają niespotykanej mocy i łączą się w duże grupy, licho szaleje, las zaś… choruje. Czy to koniec świata zwierząt i niezwykłych istot zamieszkujących okolicę: skrzatów, leszych? Ci ostatni wierzą, że tak i postanawiają wypowiedzieć wojnę ludziom, których winią za zachodzące zmiany. Przeciwny jest tylko młody leszy Lelek, który wspólnie z przyjaciółmi wyrusza, by zbadać, jaki związek łączy mgłę z upadkiem siedmiu tajemniczych gwiazd. Na tym zakończmy mówienie o fabule: po cóż odbierać czytelnikom przyjemność samodzielnego odkrywania wszystkich jej meandrów i przemierzania świata stworzonego w wyobraźni Grzegorza Gajka?
A świat to absolutnie fascynujący, co dowodzi ogromnej sprawności pisarskiej autora. Grzegorz Gajek jeszcze niedawno operował w steampunku, by teraz z równą pasją i wprawą opisywać leśny gąszcz. Jego świat to świat dawnych słowiańskich mitów, skrzatów, leszych, mówiących zwierząt, demonów i strzyg, a także wędrujących po ziemi bogów. Tu słowo o języku: mocno współczesnym, wyrazistym, dowcipnym – zwłaszcza w dialogach, ale też oszczędnie i ostrożnie wykorzystującym leksykę niedzisiejszą, archaizmy, pojęcia być może nieznane dzisiejszym nastolatkom. Dzięki temu świat powieściowy ukazany jest plastycznie, przemawia do wyobraźni, nie przytłacza jednak młodego (przynajmniej w założeniu) czytelnika nadmiarem opisów (wszyscy wiemy, co nastolatki najchętniej pomijają w trakcie poznawania lektur szkolnych). Gajek wykorzystuje opisy do tworzenia atmosfery grozy – szczególnie przemawia do wyobraźni niepokojąca mgła, jakby żywcem wyjęta z powieści Stephena Kinga. Albo – by sięgnąć w zupełnie inne literackie rejony – z Tajemniczego Płomienia Królowej Loany Umberto Eco, gdzie symbolizuje ona przede wszystkim zagubienie.
Horror dla nastolatków? Owszem, ale na szczęście bez elementów gore. Gajek raczej stara się budzić niepokój niż autentycznie przerażać, potrafi też budować napięcie, dba o to, by nadać akcji odpowiednie tempo. Być może część starszych czytelników dostrzeże, że momentami fabuła toczy się tu utartymi torami (niejednokrotnie przypomnieć się im może zarówno lektura wspomnianego już Władcy Pierścieni, jak i sagi wiedźmińskiej), ale nastoletni czytelnicy z pewnością będą tę książkę czytać z wypiekami na twarzy, kibicując bohaterom opowieści.
Ci zaś są całkiem interesujący, pełnokrwiści. Wydawać by się mogło, że Biała Wieża to lektura nieco bardziej „chłopacka” – główną rolę odgrywa tu leszy Lelek, pomagają mu zaś skrzat i nastolatek, ale w rzeczywistości to zielarka Modraszka wykazuje się w Strażnikach Starego Lasu chyba największym sprytem, inteligencją i zaradnością. Lelek i Modraszka są nośnikami cech jak najbardziej współczesnych i mierzą się z problemami, z którymi zmaga się współczesny świat. Dość rzec, że leszy nie je mięsa i dba o zachowanie w lesie równowagi, odmawiając zabijania innych zwierząt. Czy może być bardziej wymowna analogia do współczesności? Ale są w tej powieści kwestie mniej doraźne, bliższe problemom ontologicznym, do których podjęcia bohaterowie dojrzewają podczas swojej podróży. Podróży w głąb fantastycznego świata, ale i w głąb siebie.
Bardzo często się zdarza, że w tomach inicjujących cykle powieściowe więcej jest świata przedstawionego niż interesującej fabuły. Na szczęście nie jest to przypadek Białej Wieży. Jak leszy Lelek dba o równowagę w swej kniei, tak Grzegorz Gajek z dużym wyczuciem balansuje pomiędzy wprowadzeniem czytelnika w powieściowe realia i opisywaniem przygód swoich bohaterów. I choć całą opowieść autor zamyka na 350 stronach książki, to trudno nie zorientować się, że to dopiero początek większej historii. Historii, którą bez wątpienia warto poznać.
Staniek miał dziesięć lat, kiedy matka wywiozła go z okupowanej przez Hitlerowców Warszawy na wieś, gdzie wydawało się, że będą bezpieczni. Jednak to właśnie...
Epicka opowieść o człowieku, którego śladem kroczyli bogowie Wkrocz do zamglonej słowiańskiej puszczy, pełnej złowrogiego pohukiwania sów...