Kiedy na Stary Las spada przeklęta mgła, pod wpływem której umierają rośliny, a zwierzęta zaczynają chorować, strażnicy kniei - leszy - obwiniają o to przybywających coraz liczniej ze wschodu ludzi. Jeden tylko Lelek, młody samotnik żyjący z dala od siedziby swojego plemienia, wierzy, że przyczyna kłopotów leży gdzie indziej, gdyż nadejście mgły poprzedził upadek siedmiu gwiazd. Młodzieniec postanawia je odnaleźć i zbadać.
W trakcie poszukiwań Lelek trafia do wielu fantastycznych miejsc: do Matecznika, na Pojezierze, gdzie trwa wojna między dwoma rywalizującymi rodami karłów, do pojawiąjącej się tylko raz w roku Białej Przystani, a wreszcie do tajemniczej Białej Wieży, która według podań stanowi serce Starego Lasu i łączy ziemię z niebem i światem podziemnym. Poznaje też nowych przyjaciół: nieustraszonego - choć maleńkiego - skrzata Fafkela, zadziornego młodego woja imieniem Mojmir oraz zielarkę i czarodziejkę zwaną Modraszką.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2019-09-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 380
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Ilustracje:Witold Vargas
Uwielbiam, gdy w książkach wykorzystywane są postacie pochodzące z mitologii słowiańskiej. I szalenie się cieszę, że coraz więcej polskich pisarzy wykorzystuje właśnie ten motyw. Dlatego moją uwagę zwróciła „Biała Wieża”, która jest pierwszym tomem serii o Strażnikach Starego Lasu i spędziłam z tą powieścią naprawdę miło czas.
Podobali mi się bohaterowie. W szczególności mały, ale szalenie dzielny skrzat Fafkel, którego odwaga mogła wynikać z nieświadomości zagrożenia oraz pewny siebie i bardzo zaradny woj Mojmir z Wierzb. Dwójka leszych, czyli Modraszka i Lelek trochę mniej przypadli mi do gustu. Olszybor wydawał się przestraszonym stworzeniem, drżącym na każdy odgłos pękającej gałązki, a przecież jako Strażnik Lasu, powinien chyba wykazać się męstwem. Kompletnie nie przypomina on opiekuna lasu ze słowiańskich podań, który potrafił być kapryśny i nie zawsze przyjazny dla ludzi. Jednak cenimy Lelka za jego przekonania i stanowczość, a także łagodne i przyjazne usposobienie.
W książce autor stosuje starodawny język pełen słów zaczerpniętych z gwary. Z początku nieco utrudniało mi to czytanie. Gdy już jednak złapałam rytm, było to nawet dość ciekawe doświadczenie. Książka jednak skierowana jest do młodego czytelnika i w takim sposobie widzę zarówno szansę na przybliżenie młodzieży znaczeń słów już raczej nie używanych, ale i ryzyko, że porzucą lekturę zniechęceni koniecznością szukania tłumaczeń poza lekturą. Może dobrym rozwiązaniem byłby dołączony słowniczek na końcu powieści?
Warto również zwrócić uwagę na piękną oprawę graficzną książki. Na początku każdego rozdziału znajduje się ilustracja jednego z bohaterów, wykonana przez Witolda Vargasa. Pozwala nam to lepiej wyobrazić sobie bohaterów przedstawionej historii. Dzięki czytelnej czcionce powieść czyta się bardzo szybko, a mnóstwo przygód jakie spotykają naszą drużynę nie pozwalają czytelnikowi się nudzić.
„Biała Wieża” jest powieścią dla młodzieży, która zabiera nas w świat pełen słowiańskich stworzeń, gdzie grozi nam wiele niebezpieczeństw. Ale również uczy nas lojalności i troski o swoich przyjaciół, czyli wartości, które warto w sobie pielęgnować. Charakterystyczni bohaterowie obdarzeni różnymi cechami, tworzą zgraną drużynę, która dzieli się obowiązkami i wspólnie podejmuje decyzje. Tempo w powieści jest dynamiczne, przez co czytelnik ani na chwilę nie czuje się znudzony. A równocześnie nie jest przytłoczony ilością zdarzeń. Autor zachował tutaj idealną równowagę. Aby jeszcze bardziej wczuć się w ten słowiański klimat, powieść napisana jest językiem utrzymamy w stylu gwary. I choć na początku wybijało mnie to z rytmu, jestem w stanie docenić ten zabieg. Książka powinna spodobać się fanom mitologii słowiańskiej lubiących powieści przygodowe z wyrazistymi bohaterami.
Nie jest to jakaś super porywająca czy wybitna książka fantasy, moim zdaniem raczej przeciętna, nie mniej jednak czytało się dobrze i dosyć szybko. Bohaterowie dość sympatyczni, choć z żadnym się nie zżyłam. Na początku trochę przeszkadzał mi język, ale z czasem się przyzwyczaiłam. Plus za słowiański klimat.
Sławę achajskich królów śpiewaj, bogini, którzy zburzyli spiżowe mury Troi i nieprzebrane narody przywiedli do zguby. Śpiewaj im pieśń...
Na słowiańskich ziemiach rozbrzmiewa szczęk broni i chrzęst końskich kopyt. Starzy bogowie powoli odchodzą w niepamięć, ale jeszcze walczą. Na Połabiu...