Syf, kiła i mogiła, czyli oblicza polskiej ziemi
Tego jeszcze nie było - koniec z laurkami dla klasy rządzącej, czas rozliczyć wszystkich z siedmiu grzechów głównych. Czas wytknąć nuworyszom ich śmieszność i małostkowość, czas obnażyć korupcję, pokazać biurokratyczne absurdy i słabość aparatu państwowego, nieudolność (czyt. partactwo) wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania. Maski wszystkim zdejmuje Ryszard Sadaj, a słowa wypowiedziane przez jednego z jego bohaterów: „Polityka to najbardziej skorumpowany biznes (…)” oraz „Albo moralność, albo bogactwo. Nie spotkałem ludzi, których nie można byłoby kupić” powinni mieć wyryte na kamiennych tabliczkach zarówno ludzie u szczytu władzy (chciałoby się napisać „u koryta”), jak i ci, którzy zrobią wszystko, by choć trochę tej władzy posiadać.
Wbrew pozorom powyższe słowa nie są częścią kampanii przedwyborczej. Nie o nową partię, wytykającą rządzącym błędy przeszłości tu chodzi, ale o nową książkę Ryszarda Sadaja „Bar na końcu świat(ł)a”. Ta wielowątkowa, pełna ironii i czarnego humoru powieść mogłaby być rewelacyjną komedią, gdyby nie była tak boleśnie prawdziwa, gdyby nie dotyczyła Polski i nas, Polaków, bezpośrednio. Tymczasem mamy w ręku smutny obraz rzeczywistości z bliźniaczym teamem na czele, z nową IV Rzeczpospolitą prawa i sprawiedliwości budowaną z pomocą formacji o policyjnych uprawnieniach oraz z mafijnymi porachunkami i żydowskim złotem w tle.
Rzecz dzieje się w Kolonii, w Zdroju, gdzie mieści się otwarty całą dobę Bar na Końcu Światła. Nawet nazwa baru jest przykładem partactwa urzędników, choć w żaden sposób nie wpływa negatywnie na jego klientele. Przychodzą tu tłumnie mieszkańcy Niska, pobliskiej wsi ze starymi domami i dziurami w asfalcie, byli pracownicy zlikwidowanych przez Balcerowicza Państwowych Gospodarstw Rolnych i Rybnych, a także obecnie zatrudnieni pracownicy sanatoriów ze Zdroju, praktycznie „na wylocie” z uwagi na wypadnięcie z wyścigu szczurów. Przychodzą też nowobogaccy, jak Barbara, którzy mimo eleganckich willi i portfeli wypchanych kartami kredytowymi w sercach (a niekiedy i w głowie) mają pustkę. Ci ostatni nie wiedzą nawet, jak bardzo nimi gardzi Antoni Kuzak, były więzień, który odsiedział za morderstwo cztery lata z dwudziestopięcioletniego wyroku. Oskarżony o zabójstwo senatora Stefana Marczewskiego, został skazany w procesie poszlakowym, gdzie jedynymi dowodami były: odcięty palec senatora oraz testament, który Marczewski sporządził kilka dni przed śmiercią, przepisując na Kuzaka znaczny majątek. To wystarczyło, żeby osadzić niewinnego człowieka i trzymać go do momentu, kiedy do więzienia przyszła przesyłka zawierająca aktualne zdjęcia senatora Stefana Marczewskiego. Zdrowego i cieszącego się życiem, tyle tylko, że bez palca.
Nic dziwnego zatem, że Kuzak dość brutalnie ocenia Polską rzeczywistość, że nigdy się nie uśmiecha i, że planuje zemstę na senatorze. A jak to wszystko się potoczy, przeczytacie w „Barze na końcu świat(ł)a”, obnażającym to, co zwykle chcemy ukryć. Ryszaj Sadaj bezlitośnie wytyka absurdy, zdrapuje farbę z pomalowanych na biało krawężników i pokazuje, że bieda jest brzydka i wulgarna. Wspaniały styl, dosadny język i plejada wspaniale zarysowanych postaci (np. Krzysztof Chwistek, czyli mecenas Zero, Natasza wyrwana z rąk mafii czy niepełnosprawna szesnastoletnia dziennikarka Kasia Miodek i były poseł na Sejm Stanisław Rejman) - wszystko to sprawia, że każdy obywatel (rezydujący i emigrujący) powinien książkę Ryszarda Sadaja przeczytać.
\"W zachowaniu Łazarza, córki Jaira i młodzieńca z Nain, Kuzak znajdował potwierdzenie, że stan psychiczny w jakim się znalazł, wychodząc nieoczekiwanie...
II nagroda ex aequo drugiej edycji konkursu prozatorskiego wydawnictwa ZNAKPowieść Ryszarda Sadaja to zabawna, zaskakująca, pełna kostycznego humoru historia...