Jacek Piekara popularność uzyskał jako twórca literatury fantasy. Jego poprzednia książka - "Przenajświętsza Rzeczpospolita" - była złośliwą satyrą (i - o zgrozo! - szybko spełniającą się przepowiednią) na pewne prawicowo-katolickie tendencje polityczne w Polsce. Jej fantastyczność była zdecydowanie mniejsza, bliższa Bułhakowi (genialna kreacja pana Światłoniesienia!) niż Tolkienowi.
Najnowsza książka tego autora, zatytułowana "Alicja", podąża w obranym kierunki i na tle wcześniejszego dorobku Piekary - zaskakuje. Tym razem temat jest całkiem poważny, tak jak i cały świat przedstawiony. Książka obejmuje dramatyczną historię relacji pewnego trzydziestokilkuletniego scenarzysty z czternastolatką, tytułową Alicją. Uczucie, którym Alicja darzy Aleksa, a którego świadomość Aleks nabiera z czasem, doprowadza do tragicznego finału i prawie szczęśliwego zakończenia. Prawie szczęśliwego? Nie, raczej: prawie zakończenia.
"Alicja" to dopiero pierwszy tom. Niemniej jej konstrukcja jest w pewien sposób zamknięta i można traktować ją jako integralną całość, co jest dobre dla czytelnika, który nie musi czekać na rozwiązanie napięcia aż do wydania kolejnego tomu (kolejnych tomów?). Ciekawie prowadzona jest narracja. Perspektywa pierwszej osoby stała się obecnie modna i popularna, nikogo już nie ujmuje. Uwagę zwracają swobodne retrospekcje. Początkowo irytują, bo zdradzają przebieg wypadków, choć ostatecznie bywają zwodnicze. Z czasem czytelnik przyzwyczaja się do nich, są to przecież najczęściej jedynie jednozdaniowe, krótkie komentarze, które pozwalają spojrzeć na daną sprawę z odmiennego punktu widzenia, podkreślić jej ważność lub też zanegować ową - wbrew nasuwającym się przypuszczeniom. Dzięki temu możemy śledzić wydarzenia nie tylko z perspektywy Aleksa, ale również poznać ich ogląd w oczach Alicji.
Podjęcie tematu pedofilii w literaturze jest ryzykowne. Zastanawia tez sposób jej ukazania. Nie tyle w samej "Alicji", co w literaturze w ogóle. "Lolita" Nabokova również rzucała na zagadnienie światło w dużej mierze pozytywne. Piekara posuwa się chyba jeszcze dalej, tak, jakby świadomie chciał wywołać skandal (co, niestety, nie udało się w przypadku "Przenajświętszej..."). Z drugiej strony bohaterom tej książki nieraz trudno odmówić racji... Kontynuacja przygód Aleksa i Alicji będzie tym ciekawsza, że budzi przypuszczenia i lęki. Otóż niesposób oprzeć się wrażeniu, iż w pierwszej części autor pozostawia otwarte furtki. Furtki dla fantastycznych elementów, postaci, motywów, które współistnieć mają ze światem realnym, trochę w stylu Neila Gaimana. Wywołuje tym obawy, ponieważ to właśnie brak nagromadzenia takowych elementów sprawia, iż historia ta jest wyjątkową w dorobku Jacka Piekary. Oczywiście nie można pominąć fantastycznego układu fabuły, przejaskrawianych zbiegów okoliczności oraz enigmatyczno-profetycznych snów, one jednak zapewniają idealny balans pomiędzy pisarstwem fantastycznym a poważną prozą. I to ten balans w zestawieniu z lekkim piórem i ironicznym humorem autora sprawia, że "Alicję" pochłania się łapczywie w jeden wieczór.
Kraina, gdzie plenią się herezja i pogaństwo, a inkwizytorzy nazywani są "rzymskimi diabłami". Kraina biednego, otępiałego ludu i toczących wieczne wojny...
"Młot na czarownice" to przeredagowane i uzupełnione wznowienie tomu opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. Tym razem inkwizytora czekają nowe...