Self-publishing nie ma najlepszej prasy. Z jednej strony kusi niezależnością i tym, że cała gloria spłynie wyłącznie na autora. Z drugiej – cała odpowiedzialność spada z głośnym hukiem także tylko na niego, a to już może okazać się bardziej przykre.
Serwis self-publishingowy Wattpad oferuje sensacyjną usługę – darmowe publikowanie i komentowanie tekstów. To prawdziwa rewolucja. Można za darmo udostępniać swoje teksty i czekać na oceny innych. Przejrzałam zawartość. Poraziła mnie liczba czytań i komentarzy. Największy chłam, którego nikt z pewnością by nie wydał, ma kilkanaście tysięcy czytelników i ponad pół tysiąca komentarzy, a już w pierwszym zdaniu są trzy błędy ortograficzne i dwa gramatyczne. Co dalej - strach się bać.
Brak redakcji i krytycznej (samo)oceny nie przeszkadza w osiągnięciu sukcesu. Płomień pod moją skórą - dzieło Anny Todd - może się poszczycić miliardem odsłon. Powtórzę: miliardem. Oczywiście nie znaczy to, że jedna szósta populacji planety czytała ten tekst. Chodzi raczej o to, że cieszył się on przez długi czas niesłabnącą popularnością wśród żądnych wrażeń czytelników. Z podziękowań zamieszczonych przez autorkę, skierowanych do licznego grona przyjaciół wynika, że książka musiała przejść głęboką przemianę, zanim ujrzała światło dzienne w postaci edycji papierowej. Wydawcy bowiem, skuszeni rekordowym wynikiem oglądalności, rzucili się do wydawania. Choć ci, co mieli przeczytać, już tę książkę przeczytali...
Co leży u podstaw sukcesu tej historii? Uwaga, selfpublisherzy, to do Was. Krótkie rozdziały. Jest ich w wersji papierowej 97. Pisanie zgodne z oczekiwaniami czytelników, chyba na ich zamówienie. Sceny zakończone w połowie, co ma podsycać ciekawość. Narracja prowadzona w czasie teraźniejszym, a więc „na oczach czytelnika”.
A o czym opowiada Anna Todd? Cóż, pomysł niezmiernie oryginalny. Osiemnastoletnia bohaterka dostaje się do college'u. Jest podekscytowana, bo po raz pierwszy będzie z dala od domu, a przede wszystkim od opiekuńczej matki i chłopaka, którego zna „od zawsze”, a z którym stanowi parę od dwóch lat. Noah nosi kardigany, jest miły i więcej czasu spędza z matką dziewczyny niż z nią samą. Jego przeciwieństwem jest niegrzeczny, pokryty tatuażami buntownik - Hardin, którego Tess poznaje już pierwszego dnia w swoim pokoju w akademiku. Już na pierwszej imprezie wpada, oczywiście, w jego ramiona, ale wstydliwie się kryguje, bo przecież ma chłopaka, jest dziewicą i tak dalej. To jednak nie przeszkadza jej uprawiać seksu przy każdej możliwej i niemożliwej okazji, niemalże tuż pod okiem zakochanego Noah. W ciągu zaledwie trzech miesięcy, po kilkunastu orgazmach za pomocą dłoni i języka, jurnemu Hardinowi udaje się namówić dziewczynę na pełne skonsumowanie ich niepełnego związku i pochwalenie się przed kumplami, bo jego starania od początku były wynikiem zakładu o jej dziewictwo. W sumie historyjka banalna, ale w tym wydaniu liczy ponad 600 stron.
Bohaterka przejawia szczyty głupoty i naiwności. Wszyscy jej mówią, że ów niegrzeczny Hardin jest starym uwodzicielem. Zresztą Tess ma na to namacalne dowody, a jednak coś ją do niego ciągnie. I to przyciąganie grzecznej dziewczynki do niegrzecznego chłopca jest całym sensem opowieści przepełnionej scenami erotycznymi. Trzeba jednak ze zdziwieniem przyznać, że mimo skrupulatnych opisów, nie ma w nich spodziewanej wulgarności. Autorka dobrze się przygotowała pod względem merytorycznym.
Jest jeszcze jedna warstwa, która pewnie pozostanie niezauważona, gdy czytelnicy czekać będą na kolejne „akcje” między Tess i Hardinem, a mianowicie kontekst społeczny. Tess jest na studiach, a w sumie może ze dwa razy uczestniczy w zajęciach, raz bierze książki do ręki, by się pouczyć, ale zaraz zostaje wyciągnięta na imprezę w akademiku. Nie zmienia to faktu, że ma wysoką średnią, dostaje stypendium i płatny staż. Kiedy ona to wszystko zdążyła zrobić? Wiemy, że amerykańskie studia do tanich nie należą, wiemy, że rodzice odkładają latami, by pociechy mogły studiować, a te już pierwszego dnia na uczelni rzucają się w wir imprez. A ponieważ mało tak naprawdę się uczą, wynika z tego, że wszystkie fundusze idą właśnie na balangi, które umożliwiają szybkie rozpoczęcie nowej drogi życia i założenie rodziny, której podstawą jest spłodzony przypadkowo potomek.
After to sześćset stron lekkiej, łatwej i przyjemnej opowieści do błyskawicznego przekartkowania.
Zawarta przypadkowo znajomość może całkowicie odmienić nasze życie… „After” to światowy fenomen – teraz w formie powieści graficznej...
Zmysłowa Nora coraz bardziej zaprząta myśli Landona. Niestety, dziewczyna stara się trzymać na dystans, gdyż uważa, że ich związek skazany jest na porażkę...