Czy człowieka, nawet tego najbliższego, można poznać do końca? Ile czasu potrzeba, by można było powiedzieć, że druga osoba nie ma przed nami żadnych tajemnic? Warto zaufać całkowicie, a może zachowanie przynajmniej odrobiny ostrożności chroni przed rozczarowaniem? Pytać, gdy ziarno wątpliwości zakiełkuje, czy też czekać, aż więcej szczegółów ujrzy światło dzienne? Takie pytania nasuwają się najczęściej dopiero w momencie, gdy niezbyt przyjemna niespodzianka pojawia się w życiu i trzeba się z nią zmierzyć.
Matka, opiekunka, żona. Role, które jeszcze tak nie dawno były obce Ewie. Sprawdzała się jako córka, tłumaczka i przyjaciółka, ale po tamtym życiu pozostały już jedynie wspomnienia, rzadko przywoływane z braku czasu. Codzienność bywa o wiele bardziej absorbująca niż postronny obserwator mógłby sobie wyobrazić. W końcu opieka nad domowym ogniskiem i jego członkami nie może stanowić centrum egzystencji. A jednak często bywa tak, że łatwo jest sądzić po pozorach, gdy tymczasem rzeczywistość skryta jest za drzwiami mieszkania. Adam bywa w swojej rodzinie tylko gościem. Praca za granicą i krótkie pobyty w domu raz na kilka tygodni sprawiają, iż ma własny, raczej nie przystający do realiów, obraz swoich bliskich. Jest jeszcze druga Ewa, ale w młodszym wydaniu - pasierbica i córka, potrafiąca celnie podsumować to, co dzieje się wokół niej i głośno wyrazić swoją opinię. Rutyna, przerywana od czasu do czasu jedynie drobnymi sprzeczkami, o jakich zapomina się bardzo szybko. Po prostu rzeczywistość, bez wielkich wzlotów i upadków, ale za to znana i dająca złudne poczucie bezpieczeństwa.
Czy jedna rozmowa telefoniczna może zmienić wszystko? Zwykłe połączenie, jakich wykonujemy i odbieramy dziesiątki w ciągu każdego dnia? W jednej chwili spokój zostaje zburzony. Ot tak, chociaż wcale nie bez przyczyny. Świat nadal jest taki sam, jakim był wcześniej. Jedynie niektórzy ludzie zostają odarci z masek i złudzeń. Jak to możliwe, że niczego się nie podejrzewało? I - co ważniejsze - jak postąpić? Wyjawić prawdę czy wejść jako kolejny, tym razem świadomy, uczestnik do gry i samemu zacząć dyktować warunki? Pozostaje jeszcze rodzina. Zniszczyć jej wyobrażenia? A może podtrzymywać pozory, by przynajmniej ktoś inny był szczęśliwy?
Adam i Ewy to nadzwyczajna opowieść o zwyczajnym życiu, będącym udziałem tak wielu. Niełatwo jest przedstawić historię, której podstawą i osią akcji jest sytuacja, którą zna się ze słyszenia, lecz nigdy nie podejrzewalibyśmy, że będziemy zmuszeni sami stawić czoła podobnemu wyzwaniu. Jak ukazać człowieka, postawionego nagle przed faktami, zmieniającymi w życiu tak wiele? Można próbować uczynić to na wiele sposobów. Łatwo jest skupić się jedynie na dramacie zranionych uczuć, trudniej - oddać to, co ukryte, bez popadania w przesadę. Co podkreślić, a co jedynie nakreślić - tak, by czytelnik dostrzegł istotę historii? Monika Orłowska w swojej książce doskonale wyważyła wszystkie elementy. Czytelnicy otrzymali portret rodzinny, ukazany z perspektywy tytułowej Ewy. To jej emocje nadają mu kształtu i barw, nawet w momencie, gdy wydaje się, że jest ona tylko pionkiem w grze prowadzonej przez innych. Czasem bowiem to, co mogło być końcem, staje się początkiem czegoś zupełnie nowego…
Sprawdzam ceny dla ciebie ...