Wojna po nowemu. Recenzja gry „Trefle"
Data: 2018-11-22 12:38:15„Trefle" to karcianka mocno przypominająca grę w „Wojnę", którą zapewne każdy zna. Należy wykładać jak najwyższe karty, by jak najszybciej pozbywać się swoich kart i dodatkowo zgarnąć punkty bonusowe.
„Trefle" zaprojektował Dominic Crapuchettes, a ilustracje stworzył Roman Kucharski. Zabawa kończy się, gdy któryś z graczy uzyska 50 punktów. W rozgrywce może uczestniczyć od 2-6 osób w wieku od 8 lat. Rozgrywki są krótkie, jedna partia może zająć do 30 minut.
W kartonie znajdujemy karty, notatnik, ołówek i instrukcję. Zasady zostały opisane w bardzo prosty i zrozumiały sposób. Obok reguł gry opisano przykładowe zagrania, nie zabrakło też objaśnienia reguł dla dwójki graczy oraz drugiego wariantu gry – „Szalone Trefle". Pudełko jest niewielkich rozmiarów, więc zawsze można zabrać je do znajomych czy na wycieczkę. Karty bardzo przypominają te z klasycznej talii, brak na nich jednak figur, a zamiast tego mamy wartości od 1 do 15. Informacje zaprezentowane zostały w sposób czytelny, a to najważniejsze w przypadku tej pozycji.
Karciany pojedynek
Przystępujemy do rozgrywki. Tasujemy karty i rozdajemy graczom po 10, pozostałe zaś odkładamy do pudełka. W zależności od liczby uczestników rozmieszczamy na stole karty bonusowe. Przypominam, że celem gry jest pozbycie się w rekordowym tempie wszystkich swoich kart. Wykładać karty można na dwa sposoby. Pierwszy to wyrzucenie kart z tymi samymi numerami (np. dwie, trzy, a nawet cztery karty z cyfrą 5); drugi to sekwens – wyłożenie dwóch lub więcej kolejnych kart na przykład 2, 3, 4, itd. Po zdecydowaniu się na którąś z tych opcji pozostali gracze muszą wykonać zagranie tego samego rodzaju, lecz o wyższej wartości. Uczestnicy wyrzucają karty na wspólny stos. Jeśli któryś uczestnik nie może na stole położyć żadnej karty albo po prostu nie chce tego uczynić, ma prawo spasować. Tura kończy się, gdy wszyscy spasują lub gdy ktoś wyłoży kartę z numerem 15 – ta osoba zgarnia wówczas cały stos, a następnie zaczyna następną turę.
Kto pierwszy pozbędzie się kart, ten zdobywa najwyższą kartę bonusową. W danej rundzie karty bonusowe o niższych wartościach otrzymują kolejni gracze. Zabawa kończy się w momencie, kiedy ostatni uczestnik zdobędzie kartę bonusową 0. Warto jednak zdobywać karty z treflami, bo to właśnie one będą punktowane na koniec zabawy. Punkty zapisujemy w notatniku, sumując te zdobyte dzięki kartom z treflami, jak i dzięki kartom bonusowym. Zwycięzcą zostaje gracz z 50 punktami na koncie.
Wariant dla dwóch graczy wygląda trochę inaczej. Tu używana jest karta bonusowa o wartości 5, którą wykładamy na stół, a resztę kart odkładamy do pudełka. Pozostałe zasady są bez zmian. Pierwszy gracz, który pozbędzie się kart, otrzymuje punkty bonusowe, a drugi tylko punkty za trefle. W tym wariancie można także utworzyć zespoły i zagrać grupowo.
Zasady „Szalonych Trefli" są podobne do podstawowych, lecz karta o wartości 15 nie gwarantuje wygrania tury, nie trzeba też odnosić się do zagrań poprzedników. Jedną kartę (nawet o wysokiej wartości) można przebić parą lub sekwensem składającym się z dwóch czy trzech kart, na przykład 5, 6 czy 1, 2, 3. Piętnastkę można więc przebić także na przykład dwoma jedynkami.
Mogło być lepiej
„Trefle" wyraźnie inspirowane są popularną grą w „Wojnę". W tej grze liczą się przede wszystkim trefle, które zostały dobrze oznaczone – ciekawe jest to, że karty o wysokich wartościach dają mało punktów, natomiast te o niskich – odwrotnie. Pozostałych kart przede wszystkim należy się pozbywać, w zamian zgarniając stosy z treflami. Dobrym pomysłem również jest to, że kolejni gracze mają możliwość zdobycia punktów bonusowych. Może zdarzyć się tak, że mimo zdobytej wysoko punktowanej karty bonusowej, zdobyliśmy za mało punktów z trefli i uplasujemy się na dalszym miejscu w punktacji. Regrywalność jest jednak znikoma. Po zagraniu kilku rund pod rząd zabawa zaczyna nudzić. Sama nie dotrwałam do momentu zdobycia 50 punktów i na razie nie mam ochoty wracać do tego tytułu. Pomiędzy turami nie ma żadnych przerw – po prostu wyrzucamy kolejne karty na stół.
Nie mamy wpływu na to, jakie karty przypadną nam w udziale, ale jakąś strategię możemy obrać. Najtrudniej jest wtedy, kiedy na ręce mamy wyłącznie niskie karty, co grozi sromotną porażką. Czasami opłaca się też spasować, aby przeciwnikom nie dać trefli. A jak wygląda skalowalność w przypadku tej gry? Cóż, im większe grono graczy, tym lepiej.
„Trefle" to propozycja przede wszystkim dla miłośników klasycznych karcianek. Rundy są szybkie, regrywalność przeciętna, losowość zupełnie nie przeszkadza. Z pewnością nie jest to gra dla każdego.
Dodany: 2018-12-03 11:18:52
To taka ulepszona wersja popularnej gry w wojnę.
Dodany: 2018-11-25 19:22:37
Kiedyś dużo grało się w karty, teraz jest tyle innych rozrywek, że ta została trochę zapomniana. Ale może warto sobie odświeżyć.
Dodany: 2018-11-23 13:43:28
Uwielbiam gry w karty! Kiedy siostra nie chciała grać ze mną w wojnę, grałam sama ze sobą :)
Dodany: 2018-11-23 02:32:41
Też pamiętam zażarte pojedynki w wojnę :)
Dodany: 2018-11-22 17:11:00
Ostatnią moją grą w karty był "piotruś" ;)
Dodany: 2018-11-22 14:49:03
Sto lat nie grałam w tysiąca!
Dodany: 2018-11-22 13:52:31
W wojnę to się kiedyś grywało!
Dodany: 2018-11-22 12:52:23
Mój 4 letni syn uwielbia grać w wojne i mieć same asy... pewnie ta gra bardzo mu się spodoba :)