Ultraviolet. Znany reżyser mocno zawiódł swoich fanów nowym filmem

Data: 2021-11-13 08:47:17 Autor: Pietrzak
udostępnij Tweet

Mila nie pokazała nic poza odkrytym brzuchem, a jej aktorstwo było mierne. Lepiej obejrzeć jeszcze raz poprzednie dzieła twórcy, niż tracić czas na Ultraviolet.

Ultraviolet – opis filmu

Już na początku dowiadujemy się, że świat został skażony jakimś sztucznie wyprodukowanym wirusem, powodującym szybką śmierć, ale za to wyostrzającym wszystkie zmysły oraz potęgującym szybkość, siłę czy refleks. Oczywiście pojawiła się od razu korporacja, która usiłuje zlikwidować wszystkich zarażonych, aby nie wyszło na jaw, że wirus pochodzi z rządowego laboratorium. 

Czytaj także: Man-Thing. Na ekranie tylko leje się krew...

W końcu udaje się im wymyślić broń na tak zwanych „Hemophagów”, czyli – chorych. Broń ta spoczywa w dokładnie strzeżonym budynku, czekając na kuriera. Właściwie od tego zaczyna się film...

Ultraviolet – recenzja filmu

Film? Raczej mieszanina strzelanin, ucieczek, rozlewów krwi i efektów specjalnych. Pod kuriera podszywa się Violet (Mila Jovovich). Zdemaskowana przy odbiorze przesyłki, zaczyna mordować wszystkich oponentów, potem ucieka, zabija, ucieka, w sekundę zmienia kolor włosów (nie wiem, po co), zabija, trafia do budynku, w którym jest ukryty pracodawca. Kobieca ciekawość nie zna granic, więc Violet zagląda do walizki, w której znajduje się... dziewięcioletni chłopczyk (pojemna ta walizka).

Czytaj także: Psychol. Remake klasyki kina grozy

Tutaj odzywają się macierzyńskie uczucia naszej bohaterki, bo – jak przeważnie bywa w tego typu schematycznych produkcjach – Violet nie donosiła ciąży przez atak wspomnianego wirusa. Pracodawca jednak ma zamiar unicestwić dziecko, więc kobieta ucieka też przed nim i po kolei zabija jego ludzi. Tak już niestety jest do końca.

Czytaj także: Pani Zemsta. Kino koreańskie w świetnym wydaniu

Po czterdziestu minutach chciało mi się wymiotować przez oglądanie ciągłych walk, efektów specjalnych, przez monotonną muzykę i fabułę nie do strawienia. Całość sprawiała wrażenie, jakby reżyserem filmu był jakiś piętnastoletni chłopak, nabuzowany testosteronem, a nie jeden z najbardziej obiecujących filmowców Hollywood. Panie Wimmer, pan potrafi, ja to wiem! Apeluję o powrót do rozsądku, bo inaczej utonie pan w już i tak zbyt ogromnym morzu tandeciarzy!

Ultraviolet – czy warto obejrzeć film?

Jeśli chodzi o aktorów... Mila nie pokazała nic poza odkrytym brzuchem, a jej aktorstwo – według mnie – było mierne. Do tego beznadziejny scenariusz, którego nie zdołała uratować swoją grą – widocznie skusiły ją pieniądze... Pozazdrościć można za to młodemu Cameronowi Brightowi.

Czytaj także: Jarhead. Żołnierz piechoty morskiej. Ironiczne rozliczenie z mitem weterana wojennego

Niedawno kąpał się z Nicole Kidman w Birth, a teraz nawet nie musiał się zbyt wiele udzielać, aby towarzyszyć na wpół rozebranej wampirzycy. Ma duży potencjał aktorski, ale nie mógł się rozwinąć w takiej szmirze. Lepiej obejrzeć jeszcze raz poprzednie dzieła twórcy, niż tracić czas na Ultraviolet. Z niesmakiem odradzam.

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.