Rzecz o tolerancji i Tajemnica Brokeback Mountain
Data: 2006-03-02 19:50:52Pytanie o tolerancję człowieka, który nigdy nie był szykanowany z powodu swej odmiennej orientacji seksualnej, poglądów, koloru skóry czy wiary jest jak rozmowa ze ślepym o kolorach.
Do rzeczy zatem. Czas na kilka słów o tolerancji, wypowiedzianych przeze mnie - ślepca jak się patrzy.
W naszych liceach na lekcjach języka polskiego często omawiany jest „Mendel Gdański” Marii Konopnickiej. Melancholijna opowieść o Żydzie, który nie potrafi zrozumieć, czemu akurat w jego osobę wymierzona jest tak wielka, bezpodstawna nienawiść. Człowiek, który poświęcił całego siebie Warszawie patrzy, jak ta sama Warszawa odsuwa się od niego. Odsuwa tylko i wyłącznie dlatego, że Mendel wierzy w Boga nieco inaczej, niż ogół. To prawda, że wolność jednego człowieka ograniczona jest przez wolność drugiego. I to jasno determinuje, że nikt nie ma prawa do naruszania czyjeś godności czy wolności z powodu swoich błędnych przekonań o wyższości własnych racji.
Jednak od czasu napisania pozytywistycznej opowieści o Żydzie minęło zbyt wiele czasu, by miała ona służyć jako wskaźnik stanu tolerancji ludzi XXI wieku. Paradoksalnie, tym razem młodsi okazują się bardziej doświadczeni, niż starsi. To nas prawie nic nie dziwi, to my prawie wszystko widzieliśmy i para gejów czy dziecko z probówki nie stanowi już kwestii, która mogłaby wywołać wojnę. Czy to dobrze? Czy to dobrze, że pokolenie, które dopiero wchodzi w dorosłe życie, wyrasta w przekonaniu, że akceptować trzeba wszystko, bez zagłębiania się w aspekty moralne? Wbrew pozorom, wcale tak nie uważam. Źle bowiem, że kupujemy kota w worku, nie sprawdzając wcześniej, czy zwierzę nie ma zbyt ostrych pazurów. O tolerancji trzeba mówić, i to mówić dużo. Jak to jednak wygląda we współczesnym świecie? Popatrzmy:
Nie bez kozery mówi się, że kino to obecnie najważniejszy środek przekazu. To na dużym ekranie przełamywane są społeczne tabu i pokazywane problemy, o których boi się mówić człowiek. Ostatnimi czasy głos w coraz żywszej dyskusji na temat homoseksualizmu zajmuje główny kandydat do Oskara, film „Tajemnica Brokeback Mountain”. Obraz Anga Lee to klasyczna love story, osadzona w arkadyjskich, górskich krajobrazach, jednak reżyser bohaterami owej historii czyni dwóch mężczyzn, którzy pracują przy zaganianiu owiec. Jasna jest teza o niemożliwości zrealizowania tego zakazanego uczucia (brak zrozumienia i społecznego przyzwolenia na homoseksualizm w Ameryce połowy XX wieku był sprawą powszechną). Ogromnymi atutami filmu są wyraźnie zarysowane postacie i przejmująca muzyka. Po wyjściu z kina można dojść do jednego wniosku: inność rodzi złość i musimy z tym walczyć. Wiemy, co robimy źle, jednak nie wiemy tak naprawdę – dlaczego i jak temu zapobiec. Obraz Anga Lee to więc diagnoza, ale - bez recepty. Reżyser pokazuje problem, ale nie potrafi zaproponować żadnego rozwiązania. Dlatego „Tajemnica Brokeback Mountain” nie może wywołać poważnej dyskusji wokół problemu tolerancji.
Może więc warto byłoby postawić na jakąś szeroko zakrojoną kampanię informacyjną? Dwóch panów, całujących się na wielkim billboardzie, kierowałoby do przechodniów słowa: „czyń miłość, nie - wojnę”, czy może bardziej stosownie: „pozwól nam być sobą”. Wystarczy lekką ręką dorzucić do tego parę wykładów w szkołach, z lesbijkami w roli prelegentek i mamy gotowy skandal, który pobudzi do myślenia. Mamy?
Co to jest „comming out” dowiedziałam się dopiero przy okazji wystąpienia polskiego aktora, Jacka Poniedziałka. W jednym z kolorowych pism otwarcie wyznał on bowiem prawdę o swojej orientacji seksualnej. Przy wzrastających i skutecznie podkręcanych przez polityków nastrojach homofonicznych, występ ten był dowodem nie lada odwagi. Sam aktor przyznaje, że swojego homoseksualizmu nigdy się nie wstydził i że manifest ma zamiar wykorzystać w walce o równe prawa dla gejów i lesbijek. Aż chce się powiedzieć – Nareszcie! Wprawdzie dziennikarze szukają sensacji, ale dzięki temu za Jackiem mogą pójść inni, którzy przestaną się wstydzić swojej odmienności. Swoiste przetarcie drogi dla wielkich zmian w polskiej mentalności. Wbrew pozorom, jeden wywiad może wywołać efekt domina. O homoseksualizmie w Polsce wreszcie zaczynamy mówić inaczej, bez wysyłania ludzi na stos, ale też i bez szukania taniej sensacji.
Oczywiście, gotowej recepty na wzrost tolerancji nie ma. Można mówić głośno o problemach gejów i lesbijek, można pokazać ich w filmie, można też postawić na wyznania sławnych osób przed kamerą. Wszystko to czemuś służy i wszystko to jest w gruncie rzeczy dobre. Ale wszystko to pójdzie na nic, jeśli... No właśnie, drogi Czytelniku - jeśli to Ty nie zastanowisz się, czemu tak właściwie opowiadasz dowcipy o pedałach i czemu tak się boisz, że Twoje dziecko kiedyś powie: „Mamo (Tato), muszę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego..."
Dodany: 2006-08-21 20:05:21
Dodany: 2006-03-19 20:48:25