Podział własności, terytoriów i stref wpływów w Rosji już dawno się dokonał. Wywiad z Daniłem Koreckim
Data: 2014-03-10 11:36:26Antykiler jest napisany z wielką znajomością świata przestępczego. Skąd u Pana taka wiedza?
Rozpocząłem karierę w wieku 24 lat jako śledczy w prokuraturze. Pracowałem także w Laboratorium Kryminalistycznym Ministerstwa Sprawiedliwości i przez 30 lat wykładałem w Instytucie Prawa Spraw Wewnętrznych. Przez te wszystkie lata wiele nauczyłem się o przestępczości, przeprowadzałem badania kryminalistyczne, prowadziłem przesłuchania jako oficer milicji, przygotowywałem projekty ustaw... Tak więc świat przestępczy znam całkiem nieźle. Oprócz tego na co dzień miałem do czynienia ze śledczymi, detektywami, szpiegami, snajperami, płetwonurkami i innymi pierwowzorami współpracowników moich bohaterów.
Czytając Antykilera, można odnieść wrażenia, że to pełny obraz rosyjskiej rzeczywistości. Czy faktycznie tak wyglądało życie w Rosji w latach dziewięćdziesiątych? Gdzie w tym miejsce dla zwykłych ludzi?
W latach dziewięćdziesiątych miał miejsce podział terytoriów między nowe gangi. Poziom przestępczości był więc bardzo wysoki: ściąganie haraczy, rozboje, zabójstwa, strzelaniny między gangami... Starałem się dokładnie odtworzyć różne poziomy przestępczego świata i relacje między nimi, a także sportretować pracowników policji kryminalnej, prowadzących bezwzględną walką z bandytami. Zwykli ludzie jak zawsze padali ofiarą przestępców albo obserwowali te walki z zewnątrz.
Podobno bohater książki – Lis – ma swój pierwowzór w rzeczywistości. Kim był lub jest prawdziwy Antykiler?
W latach siedemdziesiątych, kiedy studiowałem prawo, a potem pracowałem jako oficer śledczy, w dzielnicy Kirow w Rostowie nad Donem pracował Anatolij Rublew - detektyw operacyjny wydziału kryminalnego. Wcześniej był robotnikiem; trafił do milicji z powszechnego w tamtych czasach partyjnego rozdzielnika i od razu zdobył autorytet w świecie przestępczym. Dzięki swojemu sprytowi i umiejętności wykrywania przestępstw nadano mu przezwisko Lis. Od czasu do czasu mieliśmy ze sobą do czynienia, a pewnego razu jechaliśmy razem 300 km, by aresztować gwałciciela. Podczas tej długiej drogi Anatolij opowiadał mi historie ze swojego życia. Sprawca przestępstwa, niestety, zdołał uciec, ale podróż okazała się przydatna: 20 lat później Lis i wszystkie jego historie ukazały się w postaci najbardziej znanej rosyjskiej powieści milicyjnej. Oczywiście, to nie jest książka biograficzna i fakty w niej zawarte nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością (np. prawdziwy Lis nie siedział w więzieniu), jednak do źródła inspiracji muszę się przyznać..
Akcja Antykilera rozgrywa się w fikcyjnym mieście Tichodońsk. Czy istnieje jego pierwowzór w rzeczywistości?
Książkowe miasto Tichodońsk znajduje się we współrzędnych geograficznych mojego rodzinnego miasta, Rostowa nad Donem. Znajdują się w nich te same ulice i place, mają identyczne zwyczaje i tradycje… Ale powieść to nie dzieło dokumentalne; wszystkie wydarzenia rozgrywają się w Tichodońsku.
Gdybyśmy porównali Rosję sprzed 20 lat do tej dzisiejszej, co się w niej zmieniło?
Podział własności, terytoriów i stref wpływów już dawno się dokonał. Teraz dwa rywalizujące gangi już nie walczą na ulicy o sklep, bank czy fabrykę – o wszystkim decydują ich przywódcy na drodze negocjacji. Strzały słychać dopiero, jeśli nie dojdą do porozumienia... Znacznie mniej jest już zabójstw na zlecenie, choć wciąż występują. Zdarzają się też strzelaniny między gangsterami. Skala jednak jest już zupełnie inna.
Czy zwykłym ludziom w Rosji teraz żyje się bezpieczniej?
W ciągu ostatnich lat przestępczość znacząco spadła – na przykład jest dwa razy mniej zabójstw, zmniejszyła się liczba przestępstw z użyciem broni. Ale wzrosła przestępczość uliczna, nie mówiąc już o gospodarczej. Jednak większość obywateli tego nie odczuwa.
Czy spotkał się Pan z reakcjami przedstawicieli półświatka na swoje książki?
Większość przestępców nie czyta książek, więc nie ma między nami komunikacji. Kiedy jednak takie spotkania się zdarzały, reakcje były pozytywne: podobało im się to, że znam temat i piszę tak, jak jest, nie koloryzując, nie oczerniając ani nie wybielając żadnej ze stron.
Jaki jest (i był) stosunek obecnych (i ówczesnych) władz do Pana twórczości?
Nie mogę narzekać: moje książki drukowano jeszcze w czasach sowieckich - również takie, jakich wtedy w Rosji raczej się nie wydawało, np. Привести в исполнение (Egzekucja) - o działaniach grupy specjalnej, zajmującej się wykonywaniem kary śmierci. Otrzymałem dwie literackie nagrody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR i dwie MSW Rosji.
Czym są Pana książki dla czytelników?
Dla niektórych są one, być może, zwykłym "czytadłem" – lekturą by wypełnić czymś czas. Funkcjonariusze policji i służb specjalnych rozpoznają w nich swoją pracę i problemy, a także otrzymują wsparcie moralne dla swoich działań. Głównie piszę dla profesjonalistów i dla mądrych ludzi, pragnących wiedzieć, jak wygląda walka z przestępczością.
Całkowity nakład wszystkich Pana książek to 20 mln egzemplarzy. Na ich podstawie nakręcono wiele filmów. Jaki jest Pana przepis na sukces?
Nie mam żadnych szczególnych recept. Po pierwsze: trzeba wiedzieć, o czym się pisze, po drugie: trzeba zbudować interesującą historię i stworzyć atrakcyjne portrety bohaterów literackich.