Kryzys wartości
Data: 2009-04-06 22:11:35Nie ulega wątpliwości, że światowy kryzys gospodarczy rozprzestrzenia się jak zaraza, odbierając ludziom to, co mają najcenniejszego. W moim przypadku najcenniejsze są idee - pomysły, poglądy, fantazje na temat lepszego świata. Nic więc dziwnego, iż nawet one cierpią z powodu zaburzenia ich dotychczasowej wartości oraz bywają podważane z punktu widzenia opłacalności…
Kilka dni temu dowiedziałam się, iż po ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego w Unii Europejskiej zostanie wprowadzona kara śmierci - nie za morderstwa, tylko za udział w zamieszkach lub powstaniach. W pierwszej chwili zasmuciłam się, bo stwierdziłam, że mnie - polską nacjonalistkę i zwolenniczkę Narodowego Odrodzenia Polski - niechybnie dosięgnie wyrok. Później jednak uspokoiła mnie pewna refleksja… Skoro moją Ojczyzną zawsze rządzili cudzoziemcy (pół-Czesi, Litwini, Węgrzy, Francuzi, Rumuni, Sasi, Szwedzi, Rosjanie, Austriacy, Niemcy, Żydzi), to jaki sens ma walka o niepodległość?! Widocznie mój Naród nie potrafi sam o siebie zadbać, a jego zaplutym przeznaczeniem jest niewola oraz uległość wobec obcokrajowców. Powstań nie warto organizować, bo i tak skończą się one “totalną porażką” (przepraszam za wyrażenie rodem z młodzieżowych czasopism!), no i pociągną za sobą szereg przykrych konsekwencji…
Czytelnicy o poglądach patriotycznych i niepodległościowych powiedzą pewnie, że powinnam się buntować przeciwko przyszłemu mordowaniu opozycjonistów. Jednak… czy to miałoby sens? Duńczycy zabijają nienarodzone dzieci, Holendrzy - schorowanych starców, Amerykanie - Irakijczyków, Chińczycy - Tybetańczyków, Rosjanie - Gruzinów, Żydzi - Palestyńczyków, Północni Koreańczycy - antykomunistów, a Unia Europejska będzie zabijać uczestników zamieszek i powstań. Co w tym nadzwyczajnego?! Po co tupać nogami i żądać ocalenia kogokolwiek, skoro i tak nie przyniesie to żadnego skutku? Bunt i roszczeniowe podejście do życia mogą jedynie sprowadzić na nas kłopoty, toteż - póki sami mamy spokój - powinniśmy siedzieć cicho. Dla utrzymania owego spokoju…
We wszystkich epokach historycznych i we wszystkich zakątkach świata ludzie się wyniszczali. Poganie zabijali chrześcijan, chrześcijanie - pogan, faszyści - komunistów, komuniści - faszystów, monarchiści - rewolucjonistów, rewolucjoniści - monarchistów. Unia Europejska będzie zabijać patriotów i radykałów. Nie pojmuję, jak można się emocjonować czymś tak pospolitym, banalnym, wręcz naturalnym?! Świat był, jest i będzie zły, więc jedyne, co możemy robić, to żyć w taki sposób, aby w miarę bezboleśnie dotrwać do śmierci. Rzeczywistość jest jak zepsute urządzenie elektroniczne: nie próbujmy jej naprawiać na własną rękę, bo najprawdopodobniej coś spieprzymy i będzie jeszcze gorzej. “Nic nie robisz, nic nie psujesz” - powiedział przyjaciel tytułowego bohatera filmu “Jaś Fasola. Nadciąga totalny kataklizm”. Teraz widzę, że w tych prostych słowach jest zawarta głęboka prawda…
Stare przysłowie mówi, iż nadzieja jest matką głupich. I możecie mi wierzyć, że doskonale odzwierciedla ono rzeczywistość. Przeznaczeniem świata jest chaos i bezprawie - świadczy o tym stale powtarzająca się, krwawa, przepełniona bitwami, napadami, eksterminacjami, masakrami, gwałtami, torturami i powstaniami historia. “Lekcja historii zdradza, że wojna jest ojcem wszystkiego i królem wszystkiego (…). Historia świata jest historią wojen (…)” - pisał amerykański muzyk, poeta i filozof Boyd Rice. Cierpienie jest wpisane w naszą egzystencję, a to oznacza, iż sensem naszego istnienia jest męczenie się do usranej śmierci. Jeśli chcemy choć trochę złagodzić ten ból, musimy się wyrzec marzeń o lepszym świecie. Po pierwsze dlatego, że napawają nas one tęsknotą i uczuciem niespełnienia, a po drugie dlatego, iż tylko osoba nastawiona na najgorsze może uniknąć rozczarowania oraz doświadczyć miłego zaskoczenia. Oczywiście, każdy z nas posiada możliwość popełnienia samobójstwa, jednak istnieje teoria, według której skończy się ono jeszcze większą męką (tym razem wieczną) - piekłem.
Ponieważ nie wiem, jak powinnam zakończyć ten depresyjno-nihilistyczno-oportunistyczny felieton, pozwolę sobie zrezygnować z napisania wyrazistej puenty. Mówi się, że dłuższa wypowiedź pisemna powinna mieć budowę trójdzielną (wstęp, rozwinięcie i zakończenie), jednak wokalista zespołu De Mono śpiewał kiedyś: “Nic nie trzeba robić dla zasady”…