Każdy chce być Zbrodniczą Siostrzyczką! Wywiad z Martą Guzowską, Agnieszką Krawczyk i Adrianną Michalewską

Data: 2013-10-07 12:35:50 Autor: zbrodniczesiostr
udostępnij Tweet

Znowu wydałyście tom opowiadań. To fenomen - czy ktoś poza Wami wydaje jeszcze wspólne tomiki opowiadań?

 AM: Tak, są takie projekty, ale zdarzają się raczej jednorazowo. My pracujemy wspólnie.

AK: Co więcej – chciałybyśmy wydawać jeden wspólny tomik każdego roku. To dla nas wyzwanie, bo każda z nas pisze własną powieść, prowadzimy portal Zbrodniczych Siostrzyczek, jesteśmy więc bardzo zapracowane, ale obiecałyśmy sobie doroczne wspólne przedsięwzięcie pisarskie.

MG: My po prostu lubimy pracować razem. Wychodzi nam to przy bieżącej działalności Zbrodniczych Siostrzyczek i przy pisaniu. Mówię teraz za siebie: kiedy wzięłam do ręki nasz pierwszy tomik opowiadań, wzruszyłam się, jakby urodziło nam się wspólne dziecko. Niechże to zostanie zapisane, że współpraca z Siostrzyczkami to czysta przyjemność, której nigdy za wiele.


Czy to nie nudne? Znowu Wrocław?

 AM: Jakże nudne? To stare piastowskie miasto z milionem tajemnic. Tylko komuś bez wyobraźni może wydawać się nudne. A my piszemy dla ludzi z fantazją, którzy lubią wchodzić poza tabliczki: zakaz wstępu. Zauważ, że ciągamy naszych czytelników w miejsca zakazane, czasami wręcz niebezpieczne. Potem wystarczy już tylko uruchomić wyobraźnię i magia działa. Byłaś kiedyś w podziemiach, w schronach? Agnieszka była, ja także. Dopóki idziesz z przewodnikiem i świeci się światło, jest ok. Gorzej, jak zostaniesz sam, bez oświetlenia. Byłam kiedyś w tunelu pomiędzy Jedlinką a Wałbrzychem. Jakieś 2-3 km w pustym tunelu. Zupełna ciemność, skrapla się woda, można się potknąć o zwłoki dzikich zwierząt. Poszłam tam bez latarki.

 

Po co?

AM: Żeby się ze sobą zmierzyć. Jeśli chcesz straszyć innych, musisz rozumieć, czym jest lęk przed nieznanym. Nie mówię o duchach, strzygach i upiorach. Mówię o irracjonalnym poczuciu zawieszenia w próżni. Jak tu umrę, nikt mnie nie znajdzie aż do najbliższych prac renowacyjnych. Trzeba nauczyć się kontrolować strach. Podobne odczucia mają ludzie, którzy nocą spacerują po zaułkach Wrocławia. Powinni uważać.

AK: Ja kocham Wrocław prawie tak samo jak rodzinny Kraków. Ukułam nawet powiedzenie: „Wrocław moim drugim Krakowem”. Im więcej czasu spędzam we Wrocławiu, tym bardziej go lubię. Złapałam się na tym, że mam tu już ulubione knajpy i sklepy, do których ciągle wracam. Właścicielka pewnej restauracji, często przeze mnie odwiedzanej w porze lunchu, przywitała mnie rok temu słowami „O! Festiwal Kryminału się zaczął!”. Lubię to we Wrocławiu, bo to jest bardzo krakowskie…

MG: Nie istnieje coś takiego jak "nudne". Pisarz jest od tego, żeby podczas spaceru ulicami, podczas lektury opowieści o mieście, albo codzienne gazety poczuć w pewnym momencie ten dreszcz na plecach, który bezbłędnie wskazuje: to jest świetny temat na dłuższą historię. We Wrocławiu czuję taki dreszcz bardzo często (gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że w innych miastach też). 


No, właśnie, jak to jest pisać o mieście, w którym się nie mieszka na co dzień? Potrzebowałyście reaserchu?

AK: Oczywiście! Ja potrzebuję reaserchu nawet, gdy piszę o Krakowie, który znam przecież doskonale. Żeby napisać prezentowane w książce opowiadania przeczytałam sporo materiałów źródłowych, w tym biografię Freuda, którego postać pojawia się w jednym z tekstów. O mostach wrocławskich przeczytałam tak dużo, że mogę już brać udział w konferencjach naukowych… To była pasjonująca przygoda z Wrocławiem… Opisałam też swoje ulubione wrocławskie miejsca, na przykład Plac Uniwersytecki.

MG: Jestem naukowcem, robię research nawet wtedy, kiedy wybieram się z dzieckiem do lasu. Mottem naszego przewodnika jest prawdziwe miejsca, nieprawdziwe historie. Nie chodziło więc o to, żeby wymyślić sobie od początku do końca nowe miasto, ale żeby odnaleźć w nim te miejsca, które do nas przemawiają, odwiedzić się  nich wszystkiego, co można i zbudować historię mieszczącą się całkowicie w prawdziwych ramach. Chcemy, żeby turyści zwiedzający Wrocław z nosem w naszym przewodniku mieli odczucie, że to naprawdę mogło się wydarzyć. 

 

Jak to jest być Zbrodniczą Siostrzyczką?

AK: Każdy by chciał być Zbrodniczą Siostrzyczką i ja się temu nie dziwię! Działamy bardzo prężnie – stanowimy nie tylko grupę pisarską, która pisze wspólnie i ocenia wzajemnie swoje utwory, ale prowadzimy też bardzo popularny portal. Chcemy promować dobrą literaturę kryminalną, przede wszystkim polską, ale też integrować środowisko pisarzy kryminałów. Organizujemy różne wydarzenia i eventy związane z literaturą. 

MG: Być Zbrodniczą Siostrzyczką to mieć przy sobie, piątek, świątek i niedziela, przyjaciółki, które pomogą wyjść z doła, skrytykują (konstruktywnie) najnowsze opowiadanie i zdradzą adres sklepu internetowego z fajnymi ciuchami. W dobie "lajków" trochę zapominamy na czym polega prawdziwa przyjaźń. Zbrodnicze Siostrzyczki to przyjaciółki z wątkiem merytorycznym, które oprócz obgadywania mężów, dzieci i takich tam gadają o kryminałach. Od gadania się zaczęło, po niecałych dwóch latach mamy na koncie już dwa tomy opowiadań. Ciekawe, jak to się skończy…

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje